Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 14 października 2024 13:24
Reklama KD Market

El. MŚ 2022 - grad goli w Budapeszcie, remis w debiucie Sousy

Polska zremisowała w Budapeszcie z Węgrami 3:3 w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata. Gole dla biało-czerwonych, którzy przegrywali już 0:2, strzelili Krzysztof Piątek, Kamil Jóźwiak i Robert Lewandowski, a dla gospodarzy Roland Sallai, Adam Szalai i Willi Orban.

Polska: Wojciech Szczęsny - Bartosz Bereszyński, Jan Bednarek, Michał Helik (58. Kamil Glik), Arkadiusz Reca (79. Maciej Rybus) - Sebastian Szymański (59. Kamil Jóźwiak), Grzegorz Krychowiak, Jakub Moder (59. Krzysztof Piątek), Piotr Zieliński - Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik (84. Kamil Grosicki).

Czwartkowy mecz był dla Portugalczyka Paulo Sousy pierwszym w roli selekcjonera reprezentacji Polski. W XXI wieku jeszcze żadnemu trenerowi biało-czerwonych nie udało się wygrać w debiucie.

Na nowoczesnej Puskas Arenie zabrało Mateusza Klicha, który we wtorek miał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Sousa od początku meczu dał szansę debiutantowi Michałowi Helikowi z występującego na drugim poziomie w Anglii Barnsley FC. Na ławce rezerwowych zostali m.in. doświadczeni Kamil Glik i Kamil Grosicki.

Niespodzianki nie było natomiast w bramce. Portugalczyk już wiele dni temu zdradził, że postawi na Wojciecha Szczęsnego. Dla niespełna 31-letniego golkipera to był 50. mecz w kadrze. Natomiast kapitan Robert Lewandowski wystąpił już po raz 117., co jest abolutnym rekordem w historii polskiego futbolu.

Węgrzy musieli sobie radzić tego dnia bez swojego czołowego zawodnika. Dominik Szoboszlai z RB Lipsk, uznany za najlepszego sportowca 2020 roku w tym kraju, wciąż leczy kontuzję.

Na trybunach - z racji obostrzeń wynikających z pandemii - nie było kibiców. Pojawił się natomiast wielki transparent przypominający o przyjaźni polsko-węgierskiej i setnej rocznicy pierwszego meczu Polski z Węgrami 18 grudnia 1921 roku w Budapeszcie (i jednocześnie pierwszego spotkania biało-czerwonych w historii).

Transparent z barwami narodowymi obu krajów zawierał m.in. napisy po polsku i węgiersku: "100 lat piłki nożnej. 1000 lat przyjaźni".

Czwartkowe spotkanie rozpoczęło się źle dla Polaków, którzy już w szóstej minucie stracili gola. Prawą stroną popędził Roland Sallai, nie dał się dogonić Janowi Bednarkowi i posłał piłkę obok Szczęsnego.

Do końca tej części gry podopieczni Sousy, mimo dużej przewagi, nie potrafili poważnie zagrozić bramce rywali. A w 52. minucie przegrywali już 0:2 - tym razem gola z niewielkiej odległości strzelił kapitan Adam Szalai.

Trener Polaków zareagował bardzo szybko. Wprowadził na boisko Kamila Jóźwiaka, Krzysztofa Piątka i Kamila Glika, co okazało się trafnym posunięciem.

W 60. minucie Piątek uzyskał kontaktowego gola (pierwszy celny strzał Polaków w meczu), a kilkadziesiąt sekund później - po znakomitym podaniu Piotra Zielińskiego - wyrównał Jóźwiak.

To jednak nie był koniec emocji. Węgrzy zdołali się otrząsnąć i ruszyli do ataków. Ich wysiłki zostały nagrodzone w 78. minucie, gdy z bliska trafił obrońca RB Lipsk Willi Orban.

W odpowiedzi - cztery minuty później - z prawej strony dośrodkował na pole karne Bartosz Bereszyński, a Lewandowski popisał się efektownym strzałem z ok. 14 metrów, ustalając wynik na 3:3. To 64. gol w kadrze najlepszego piłkarza świata 2020 roku w plebiscycie FIFA.

Wynik już się nie zmienił. W doliczonym czasie obrońca gospodarzy Attila Fiola zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.

Na Puskas Arenie padło dużo bramek, ale dogodnych okazji dużo więcej nie było. Polacy, zgodnie ze statystykami potwierdzonymi na stronie UEFA, oddali trzy celne strzały, a rywale - cztery.

W niedzielę biało-czerwoni podejmą na stadionie Legii w Warszawie Andorę, natomiast 31 marca zagrają w Londynie z Anglią. W grupie I występują też Albania i San Marino.

Na mistrzostwa świata zakwalifikują się bezpośrednio zwycięzcy grup, a reprezentacje z drugich miejsc trafią do baraży. Zagrają w nich także najwyżej sklasyfikowane drużyny w Lidze Narodów w sezonie 2020/21 spośród tych, które nie zajmą pierwszej lub drugiej lokaty w grupie eliminacji.

Łącznie 12 reprezentacji zostanie podzielonych na trzy ścieżki barażowe, w których rozegrają półfinały i finały. W ten sposób zostanie wyłonionych pozostałych trzech uczestników MŚ ze strefy europejskiej.

Po meczu powiedzieli:

Robert Lewandowski (kapitan reprezentacji Polski): "W pierwszej połowie zabrakło chęci zdobycia bramki, w drugiej, jak dostaliśmy drugą, to zaczęliśmy bardziej ryzykować. W sumie straciliśmy trzy gole, to jest do poprawy. Ale jak na tak krótki okres, nie spodziewałem się, że tyle fajnych rzeczy może nam się zacząć układać. Nie można było oczekiwać automatyzmów, może właśnie tego zabrakło - takiej pewności, że kolega z drużyny rzeczywiście będzie tam, gdzie ma być. Tego się nie da w jednym meczu wypracować, ale mamy nadzieję, że z czasem to przyjdzie. Patrząc, jak odrabialiśmy te straty - ja czegoś takiego dawno nie widziałem. Straciliśmy trzy gole i to jest niedopuszczalne, ale strzelając trzecią bramkę, pokazaliśmy sami sobie, że możemy walczyć do końca i możemy zdobywać trzy punkty".

Kamil Jóźwiak (pomocnik reprezentacji Polski): "Na pewno czujemy delikatny niedosyt. Przegrywaliśmy 0:2, sytuacja wyglądała naprawdę źle. Udało nam się doprowadzić do remisu, przeważaliśmy, wydawało mi się, że kwestią czasu jest, jak strzelimy trzecią bramkę, a dostaliśmy kolejną. Udało nam się jeszcze raz wyrównać. Na pewno to był szalony mecz. Nic nie zapowiadało, że tak łatwo stracimy bramki. Wydawało mi się, że zrobiliśmy super robotę na treningach w tej nowej formacji. Wyglądało to naprawdę dobrze. Szkoda, że tak się potoczyło, ale wydaje mi się koniec końców, że ten remis możemy uznać jako coś cennego, bo sytuacja wyglądała już naprawdę źle".

Piotr Zieliński (pomocnik reprezentacji Polski): "Założenia były takie, żeby dojść dobrym pressingiem i uważam, że w pierwszej połowie kilka razy dobrze to wyszło. Węgrzy byli zmuszeni do wybicia piłki. Niektóre były za krótkie i od razu trzeba było dobrym podaniem do pierwszej linii przetransportować piłkę, wtedy naszych akcji byłoby więcej. W drugiej połowie było więcej pozytywów w rozegraniu piłki. Jako całokształt uważam, że nie było źle. Z trenerem pracujemy trzy dni i już było widać jakieś efekty, a na pewno będzie jeszcze lepiej".(PAP)

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama