Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 22:34
Reklama KD Market

Cesarz opery

Kochał muzykę, kobiety i papierosy – potrafił wypalić ich nawet 80 dziennie. Lubił otaczać się luksusem – tylko kobiety zmieniał częściej niż jachty i samochody. W ciągu 10 lat zarobił na swoich operach ponad 100 milionów dolarów. Spod jego pióra wyszły najsłynniejsze opery: Cyganeria, Tosca, Madame Butterfly czy Turandot. Giacomo Puccini przeszedł do historii jako jeden z najwybitniejszych kompozytorów operowych wszech czasów...

Przebudzenie

Giacomo Antonio Domenico Michele Secondo Maria Puccini urodził się 22 grudnia 1858 roku w rodzinie, która od pokoleń mieszkała we włoskiej Lukce. Prapradziadek, pradziadek, dziadek i ojciec kompozytora byli muzykami znanymi i cenionymi w całym kraju. Michele Puccini (ojciec) prowadził orkiestrę miejską, był organistą w katedrze i kompozytorem muzyki religijnej. Niestety dość wcześnie zmarł, pozostawiając żonę z szóstką dzieci (Giacomo i jego pięcioma siostrami) oraz siódmym w drodze.

Młoda wdowa, Albina Puccini, mogła na szczęście liczyć na pomoc rady miasta, która doceniając wkład rodziny Puccinich w historię i pozycję Lukki w kraju przyznała jej stałą pensję. Rada przekazała też stanowisko dyrektora miejskiej kapeli i dyrygenta chóru kościelnego jej pierworodnemu synowi, czyli Giacomo. Chłopiec miał wtedy zaledwie 5 lat, więc do uzyskania pełnoletności zastępować go miał wuj, Fortunato Magi.

Mieszkańcy Lukki i cała rodzina wierzyła, że Giacomo jako „jedyny spadkobierca chwały przodków” spełni pokładane w nim nadzieje. Matka robiła wszystko, by chłopak uczył się i kształcił talent, który niewątpliwie odziedziczył. On jednak był niezwykle beztroskim młodzieńcem. Zamiast ślęczenia nad menuetami i gamami, wolał biegać po miejskich plantach i zastawiać sidła na ptaki. Giacomo nie tylko powtarzał klasę, ale też z trudem, w wieku 14 lat, uzyskał świadectwo ukończenia szkoły podstawowej.

Wuj, który łożył na jego edukację muzyczną, w pewnym momencie stracił cierpliwość i chciał wycofać się z finansowania chłopca. Wtedy matka kompozytora wpadła na dość przewrotny pomysł zmobilizowania syna do gry na organach. Zaczęła mu… płacić za lekcje. Okazało się, że ten niezbyt wychowawczy krok zadziałał. Giacomo zobaczył, że muzyka może być sposobem na wyrwanie się z biedy.

Giacomo, jak prawie każdy Włoch, uwielbiał operę. Kiedy grał na organach w trakcie mszy, wplatał między sakralnymi utworami melodie z popularnych oper. Ponieważ był niezwykle uroczym chłopcem i pochodził z „tych” Puccinich, uchodziło mu to na sucho. Choć nie był pilnym uczniem, potrafił być zdeterminowany, jeśli tylko mu na czymś zależało.

Kiedy dowiedział się, że w oddalonej o 30 kilometrów Pizie wystawiona zostanie Aida Verdiego, Giacomo poszedł tam pieszo. Nie stać go było również na bilet, jednak znanym sobie tylko sposobem dostał się na widownię. To była pierwsza opera, którą zobaczył, a nie tylko znał z nut lub innego wykonania. I stało się to, na co tak długo czekała rodzina i mieszkańcy Lukki. Po przedstawieniu 20-letni wówczas Giacomo oświadczył: – Będę kompozytorem operowym i basta! To był 11 marca 1878 roku.

Klepanie biedy

Zmiana nastawienia była kolosalna. Giacomo zaczął ślęczeć nad nauką, z sukcesem zaczął komponować pierwsze utwory. Matka wystarała się dla niego o stypendium u królowej Małgorzaty. Dodatkowo groszem rzucił wuj Fortunato i z takim zabezpieczeniem młody Puccini wyruszył na północ kraju do stolicy włoskiej opery, Mediolanu, by szlifować edukację w tamtejszym konserwatorium muzycznym. Giacomo miał opłaconą szkołę i lokum, na życie pozostawało mu jednak niewiele. Głównie więc klepał biedę. Był jednak tak entuzjastycznie nastawiony do nauki i muzyki, że udawało mu się pokonać nawet chwilowe kryzysy. Jak choćby ten, kiedy chciał rzucić wszystko i wyjechać do brata, który osiedlił się w Brazylii.

Szkołę ukończył w 1883 roku jako jeden z najlepszych studentów i zaczął szukać dla siebie zajęcia. Nie zamierzał wracać do rodzinnej Lukki. Wolał pozostać w Mediolanie, bo to w tamtejszej La Scali biło serce włoskiej opery. Ze swoją pierwszą operą Le Villi zgłosił się do konkursu ogłoszonego przez wydawcę Casa Musicale Sonzogno. Nie otrzymał nagrody – podobno jury nie było w stanie rozszyfrować jego bazgrołów. Ale dzięki jednemu z profesorów z konserwatorium opera została wystawiona w Teatro del Verme i okazała się sukcesem! Puccini kilkanaście razy kłaniał się mediolańskiej widowni.

Dzieło zwróciło uwagę innego wydawcy, który zamówił u Pucciniego następną operę, Edgara, wystawioną w La Scali w 1889 roku. Równolegle kompozytor pisał kolejne dzieło, Manon Lescaut. Już pierwsza opera określiła indywidualny styl kompozytora – śpiewną, porywającą melodykę, harmonię i interesującą instrumentację. Każda kolejna cyzelowała muzyczny styl Pucciniego. Artysta był już na ustach wszystkich Włochów, nadszedł czas, by podbić świat.

Żył muzyką i miłością

Światowy sukces przyniosła mu czwarta opera, Cyganeria. Giacomo napisał ją pod wpływem własnych doświadczeń z czasów studiów. Jej bohaterami są młodzi ludzie, którzy pomimo głodu i zimna żyją miłością. W niej znajdują siły, by żyć, i w niej spalają się bez reszty. Miłość była niezwykle ważną częścią życia artysty.

Puccini nigdy nie narzekał na brak powodzenia u płci przeciwnej. Był przystojnym młodym człowiekiem, a jego uroda wraz z wiekiem nabierała męskości i wyrazistości. Pierwszą poważną miłością artysty była piękna 24-letnia Elvira Geminiami. Jednak na przeszkodzie stał… mąż Elviry, bogaty kupiec oraz ich córka. Gdyby signore Geminiami, który namówił żonę na pobieranie lekcji muzyki u słynnego kompozytora, wiedział, czym się dla niego zakończy ta nauka, zapewne zastanowiłby się dwa razy.

W katolickich Włoszech nie było rozwodów. Żeby związać się z Puccinim, piękna Włoszka po prostu zabrała dziecko i zamieszkała z kompozytorem, który jeszcze wtedy był biedny jak mysz kościelna. Kiedy na świat przyszło ich pierwsze dziecko, syn Tonio, rodziny kochanków były zbulwersowane. Młodzi jednak nic sobie z tego nie robili. Miłość kwitła do czasu, kiedy Puccini zaczął zarabiać, a wraz z pieniędzmi w jego życiu zaczęły pojawiać się inne kobiety: arystokratki, śpiewaczki, chórzystki, wielbicielki. Kompozytor nie żałował im swych względów. Zabierał je na wycieczki swoimi luksusowymi autami czy motorówkami.

Za swoją operową bohaterką, Toscą, szeptał im czule: „Żyję sztuką, żyję miłością”. Uroda Elwiry prędko przeminęła. W jej miejscu pojawiła się podejrzliwość i uzasadniona zazdrość. Mimo to, gdy mąż Elwiry umarł, zdecydowali się w roku 1904 zalegalizować związek. Zazdrosnej żonie tak tłumaczył swoje zachowanie w jednym z listów: „wyobrażasz sobie jakieś ogromne romanse, a to tylko sport, któremu prawie wszyscy mężczyźni poświęcają jakąś ulotną myśl, wszakże bez porzucania tego, co jest prawdziwie poważne i święte, to znaczy bez porzucania rodziny”. Typowo męska logika.

Ofiara nałogów

Puccini był płodnym kompozytorem i równie aktywnym kochankiem. Kiedy jednak skończył 65 lat, zaczął mieć problemy ze swoją sprawnością seksualną. Żeby o nią zawalczyć, chciał nawet poddać się terapii polegającej na wszczepianiu wyciągu z gruczołów płciowych małpy. Okazało się jednak, że ma o wiele poważniejsze problemy zdrowotne. W 1924 roku lekarze wykryli u niego raka gardła, którego przyczyną bez wątpienia był nałóg papierosowy.

Puccini był wtedy w trakcie pisania swojej kolejnej opery, Turandot. Załamała go wieść o chorobie. Rozpaczliwie chciał zakończyć swoje dzieło. Komponował, ale nałogu nie rzucił. Bliscy widzieli go przy pracy z nieodłącznym papierosem w kąciku ust. Żeby go ratować, załatwili mu operację w nowoczesnej klinice w Brukseli. Operacja się udała, ale nie wytrzymało serce. Kompozytor zmarł w stolicy Belgii 29 listopada 1924 r., w wieku 66 lat.

Rękopis Turandota urywa się w połowie III aktu, po dramatycznej scenie śmierci małej Liu. Po śmierci Pucciniego dokończył ją współczesny mu włoski kompozytor, Franco Alfano. Gdy 26 kwietnia 1926 r. w mediolańskiej La Scali odbywało się pierwsze wykonanie opery, w połowie ostatniego aktu, zgodnie z życzeniem kompozytora, umilkli śpiewacy i orkiestra, a prowadzący przedstawienie Arturo Toscanini odwrócił się do widowni i wzruszonym głosem powiedział: – Mistrz Puccini prosił, aby państwu oznajmić, że to był jego ostatni akord

Małgorzata Matuszewska


action-1867014_1920

action-1867014_1920

co2-4767388_1920

co2-4767388_1920

Kim-Kardashian-i-Kanye-WEst_fot_Ringo_Chiu_EPA_Shutterstock

Kim-Kardashian-i-Kanye-WEst_fot_Ringo_Chiu_EPA_Shutterstock

Lizzie_Borden_Trial_Jury_fot_Wikipedia

Lizzie_Borden_Trial_Jury_fot_Wikipedia

T-55A_Martial_law_Poland

T-55A_Martial_law_Poland

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama