Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 01:41
Reklama KD Market

Amerykański finał w Melbourne

Dwie amerykańskie tenisistki: najwyżej rozstawiona Lindsay Davenport oraz Serena Williams (nr 7.) zmierzą się w sobotnim finale wielkoszlemowego turnieju Australian Open w Melbourne (z pulą nagród 14,5 mln dol.).

Obydwie Amerykanki mają w dorobku po jednym zwycięstwie w Melbourne: Davenport wygrała tu w 2000 roku, a Williams przed dwoma laty. Pierwsza awans do finału wywalczyła Williams, która po dwóch godzinach i 39 minutach, wygrała 2:6, 7:5, 8:6 z Rosjanką Marią Szarapową (4.). Zrewanżowała się w ten sposób za nieoczekiwaną porażkę w finale ubiegłorocznego Wimbledonu i w kończącym sezon WTA Championships w Los Angeles.

"To chyba oczywiste, że jestem wściekła. To jedna z najbardziej przykrych porażek jakie kiedykolwiek doznałam. Wiem, że mam dopiero 17 lat i chociaż wygrałam już w Wielkim Szlemie, a teraz doszłam do półfinału Australian Open, to cała kariera jeszcze przede mną - powiedziała Szarapowa. - Zdaję sobie sprawę, że kariera to nie sprint tylko maraton, ale dzisiaj trudno mi ukryć złość i rozczarowanie zmarnowanymi szansami na zwycięstwo". Rosjanka pewnie wygrała pierwszego seta, a w drugim i trzecim - prowadząc 5:4 - nie potrafiła wygrać gema przy swoim serwisie, dającego jej zwycięstwo. Nie wykorzystała trzech piłek meczowych.

"Mimo wszystko to był bardzo dobry mecz. Włożyłam w grę całe swoje serce i pozostaje mi tylko potwierdzić starą regułę, że jeśli się nie wykorzystuje szans na wygranie to później się przegrywa - dodała Szarapowa. - Fakt, byłam trochę zmęczona, ale nie usprawiedliwia mnie w żaden sposób to, że w ćwierćfinale stoczyłam ciężki mecz przeciwko Swietłanie Kuzniecowej. To w końcu jest półfinał Wielkiego Szlema. Wniosek jest prosty: muszę więcej czasu i uwagi poświęcić na trening kondycyjny, który pozwoli mi lepiej znosić trudy trzysetowych pojedynków".

Przed dwoma laty Williams obroniła dwa meczbole w półfinale z Belgijka Kim Clijsters, gdy przegrywała 1:5. Jednak wygrała, a następnie w finale pokonała swoją starszą siostrę Venus. "Na tym korcie rozegrałam wiele ważnych meczów. Tak samo było dzisiaj i mam nadzieję, że podobnie będzie w sobotę. Wciąż pamiętam tamte meczbole i długo nie zapomnę dzisiejszych - powiedziała Williams, która przed rokiem w wyniku kontuzji nie grała w Melbourne. - Jestem podekscytowana perspektywą kolejnego meczu. Mam nadzieję, że ten finał rozpocznie udany dla mnie rok".

Davenport, aktualna liderka rankingu WTA, pokonała 2:6, 7:6 (7- 5), 6:4 Francuzkę Nathalie Dechy (19.), po dwóch godzinach i dziewięciu minutach gry. Francuzka, która po raz pierwszy w karierze przeszła czwartą rundę w Wielkim Szlemie, była bliska sprawienia niespodzianki. Na początku tie-breaka w drugim secie dwukrotnie przełamała podanie rywalki i objęła prowadzenie 4:1, ale kolejne punkty rozstrzygała na swoją korzyść Amerykanka i wygrała go 7:5.

Przy trzecim setbolu dla Davenport, Francuzka - przegrywając w tie-breaku 5:6 - popełniła podwójny błąd serwisowy. "Trochę strachu się najadłam wczoraj i dzisiaj, ale znów udało mi się wybronić z opresji. Jestem bardzo szczęśliwa, bo to mój pierwszy wielkoszlemowy finał od pięciu lat" - powiedziała Davenport, która dzień wcześniej z trudem wyeliminowała w trzech setach Australijkę Alicię Molik (nr 10.). W 2000 roku, po triumfie w Melbourne, Amerykanka wystąpiła jeszcze w półfinałach Wimbledonu i nowojorskiego US Open. W kolejnych sezonach sześciokrotnie odpadała w Wielkim Szlemie w półfinałach.

W piątek Davenport popełniła aż 52 niewymuszone błędy w grze, przy 29 ze strony Dechy.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama