Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 18:30
Reklama KD Market

Książę Piratów

W XVIII wieku u wybrzeży 13 kolonii amerykańskich działał legendarny pirat Samuel Bellamy. W swojej karierze złupił ponad 50 statków w ciągu zaledwie roku, co uczyniło go najbogatszym piratem w historii. Znany był z okazywania litości wobec swoich jeńców, przez co nazywany był Księciem Piratów, a sam porównywał się do Robin Hooda...

Na tropie skarbu

Urodzony na początku roku 1689 w parafii Hittisleigh w hrabstwie Devonshire, Bellamy był najmłodszym z szóstki dzieci Stephena i Elizabeth Bellamych. Przyszły pirat został żeglarzem w młodym wieku – jeszcze przed ukończeniem 20 lat zaciągnął się do marynarki wojennej i walczył w kilku bitwach. W roku 1715 przybył w okolice Cape Cod u wybrzeży dzisiejszego stanu Massachusetts. Tam, według lokalnych podań, miał romans z lokalną pięknością, Goody Hallett, znaną też jako Wiedźma z Wellfleet.

W 1716 Bellamy razem z grupą kumpli wyruszył z Cape Cod, by szukać skarbu z zatopionego rok wcześniej wraku hiszpańskiego okrętu. Bogaty jubiler, Paulsgrave Williams (znany też jako Palsgrave, Paulgraves, Palgraves lub Paul), również późniejszy pirat, dołączył do tej wyprawy i ją sfinansował. Poszukiwania zatopionego statku nie zakończyły się sukcesem, ale w ten sposób Bellamy awansował do rangi kapitana. W roku 1717 zdobył galerę Whydah, przy pomocy której miał zamiar atakować okręty wzdłuż wschodniego wybrzeża przyszłych Stanów Zjednoczonych.

Kapitan Samuel Bellamy, znany też jako „Black Sam” – swój pseudonim zawdzięczał temu, że nie nosił peruki, za to związywał swoje długie, czarne włosy wstążką – był dość charakterystyczną postacią. Wyróżniał się słusznym wzrostem, nieprzeciętną siłą, dobrymi manierami i niezwykłą jak na owe czasy higieną osobistą. Lubił drogie ubrania, szczególnie czarne płaszcze. Jego ulubioną bronią były cztery pistolety do pojedynków, które zawsze nosił za pasem. Jako kapitan był bardzo demokratyczny, za co lubiła go jego załoga. Był również dobrym taktykiem – coraz to nowe okręty zdobywał i rabował z niemal dziecinną łatwością.

Bellamy nie zginął w walkach na wodach oceanu. O północy 26 kwietnia 1717 roku silny sztorm wywiał Whydah na piaszczystą mierzeję około 150 metrów od wybrzeża dzisiejszego Wellfleet. 15 minut później złamały się maszty, przewracając przeładowany statek do głębokiej na nieco ponad 9 metrów wody. Statek szybko zatonął, pozostawiając przy życiu tylko dwóch członków 145-osobowej załogi. Zginął także kapitan.

Nie bardzo wiadomo, dlaczego okręt Bellamy’ego zatonął. Przypuszcza się, że wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych nawiedził wtedy tzw. nor’easter, czyli szczególnie silny sztorm, w wyniku którego jednostka została zniesiono w kierunku płytkiej zatoki w pobliżu Marconi Beach. Początkowo statek ugrzązł na mieliźnie w wodach o głębokości 16 stóp, ale później wiatry o prędkości ponad 70 mil na godzinę zniosły go na głębszą część zatoki. Tam okręt przewrócił się, posyłając na dno ponad 100 ludzi, 60 dział oraz znaczny ładunek srebra i złota.

Ze 145-osobowej załogi uratowali się tylko dwaj marynarze. Jeden z nich, Thomas Davis, zeznał później, że zatonięcie statku było tak błyskawiczne, iż ratowanie ludzi okazało się niemożliwe. Wszystko to odbywało się w odległości zaledwie 500 stóp od wybrzeża Massachusetts. Już następnego dnia pojawili się tam tak zwani moon-cussers, czyli poszukiwacze skarbów wyrzucanych na brzeg.

Ówczesny gubernator stanu, Samuel Shute, wysłał na miejsce tych zdarzeń kapitana Cypriana Southacka, który miał za zadanie odzyskać wszystko to, co było na pokładzie, a znalazło się w wodzie. Kiedy Southhack znalazł się w okolicach Wellfleet, zobaczył, że ponad powierzchnię wody wystawała jeszcze część okrętu Whydah. Jednak zameldował, że reszta wraku została rozsiana po zatoce i szczątki znajdowały się w promieniu ok. 4 mil od miejsca zatonięcia. Ponieważ nie posiadał ani sprzętu, ani ludzi, by prowadzić jakiekolwiek poszukiwania pod wodą, jego misja została zakończona.

Szczodrobliwy kapitan

Na dalszy ciąg tej historii trzeba było czekać ponad 260 lat. W roku 1984 Barry Clifford wraz z grupą archeologów odkrył wrak okrętu Whydah. Znajdował się on na głębokości zaledwie 14 stóp, choć został przykryty 5-stopową warstwą piasku. Od tego czasu prowadzone są intensywne badania wraku i jak dotąd wydobyto na powierzchnię ponad 200 tysięcy różnych przedmiotów, w tym również okrętowy dzwon z napisem „The Whydah Gallet 1716”.

Prace archeologiczne nadal trwają, a ich rezultaty można podziwiać w Whydah Pirate Museum w Cape Cod w stanie Massachusetts. Ostatnio archeologowie natknęli się na zupełnie nowe znalezisko w postaci szczątków sześciu członków załogi. Być może na podstawie badań DNA można będzie zidentyfikować samego kapitana, Bellamy’ego. Nie są to jednak szkielety ludzkie, a jedynie mocno skompresowane warstwy materiału wydobytego z wody, w których znajdują się fragmenty ludzkich kości. Mimo to naukowcy są zdania, iż uda się odzyskać odpowiednią ilość materiału DNA, by dokonać odpowiedniej identyfikacji przy współpracy angielskich potomków rodziny Bellamy’ego.

Dotychczasowe badania dotyczące pirackiej kariery Bellamy’ego przyniosły dość zaskakujące rezultaty. Okazuje się, że pirat był zwolennikiem, przynajmniej na pokładzie swojego okrętu, demokracji, egalitaryzmu i równouprawnienia rasowego. On sam był oczywiście dowódcą, ale promował wśród członków swojej załogi zasady sprawiedliwości i wzajemnego poszanowania poglądów. Uważany był też powszechnie za brytyjskiego dżentelmena, który nigdy bez powodu nikogo nie prześladował lub więził. Wręcz przeciwnie – wobec schwytanych przez siebie kapitanów i członków ich załóg zdradzał wyrozumienie i szczodrobliwość.

Marcin Nowak

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama