Warren G. Harding był bez wątpienia jednym z najgorszych prezydentów w historii Stanów Zjednoczonych. Zresztą został przywódcą USA niemal przypadkowo. W 1920 roku szefowie Partii Republikańskiej zaproponowali mu kandydowanie w wyborach prezydenckich i zgodził się na to głównie w wyniku nacisków ze strony żony. Jednak w prawyborach przegrał...
Słabostki i harce
Konwencja republikanów odbyła się w dniach 8-12 czerwca w Chicago. Początkowo o nominację ubiegało się aż 18 kandydatów. Ponieważ jednak żaden z nich nie był w stanie uzyskać wymaganej większości głosów, w dziesiątym głosowaniu kompromisowo obrano kandydatem Hardinga. Nominat praktycznie nie uczestniczył w kampanii wyborczej, ograniczając się do odczytywania przemówień ze swojego domu. Mimo to w głosowaniu powszechnym uzyskał ponad 16 milionów głosów, czyli o 7 milionów więcej od kandydata demokratów – Jamesa Coxa. W Kolegium Elektorów Harding uzyskał 404 głosy, a Cox – 127.
Jego prezydentura niczym nikogo nie zachwyciła. Nowy przywódca zdecydowanie sprzeciwiał się przystąpieniu USA do Ligi Narodów i nie zaakceptował Traktatu Wersalskiego kończącego I wojnę światową. W 1923 roku zaczęły wychodzić na jaw nadużycia i skandale w jego administracji. Podejrzanymi byli m.in. dyrektor Biura Weteranów Charles Forbes i jego wspólnik Charles Cramer. Dymisję złożył też wówczas sekretarz zasobów wewnętrznych Albert Fall. W czerwcu 1923 Harding udał się w podróż na Alaskę, a w drodze powrotnej stan jego zdrowia znacznie się pogorszył i 26 lipca trafił do szpitala w Vancouver. Następnego dnia został przetransportowany do San Francisco. Zmarł nagle, 2 sierpnia 1923 roku, najprawdopodobniej w wyniku zawału serca lub udaru mózgu.
Były to czasy, w których prywatne życie prezydentów rzadko było przedmiotem zainteresowania dziennikarzy, a jeśli już, to tylko w sposób dość ogólnikowy. Gdyby było inaczej, Harding zapewne gościłby na pierwszych stronach wszystkich gazet, ponieważ był człowiekiem o licznych wadach. Nadużywał alkoholu, grał nałogowo w pokera i palił alarmującą liczbę papierosów. Jednak jego największą słabością były kobiety, zwykle znacznie młodsze od niego. Co więcej, nigdy nie krył się ze swoimi „słabościami” i otwarcie przyznał, że jego związek z żoną, Florence Kling de Wolfe, „był kwestią formalności i konwenansów”.
Kiedy Harding brał udział w wyborach do Senatu jako kandydat stanu Ohio, miał nieco pod 50 lat. Poznał wtedy zafascynowaną nim nastolatkę, Nan Britton. Wkrótce potem przyszły prezydent zaczął zapraszać ją do swojego biura, gdzie – zdaniem historyków – odbywały się „seksualne harce”. Jak później przyznała sama Britton, straciła z Hardingiem dziewictwo w pokoju hotelowym. A kiedy Warren został prezydentem, Nan często bywała w Białym Domu, gdzie gościła między innymi w szafie. Ten wielki mebel służył jako miejsce schadzek i był pilnowany przez agentów Secret Service, którzy mieli ostrzegać Hardinga przed zbliżającą się małżonką.
Sekrety Hardinga
W sumie Harding utrzymywał kontakty z Britton przez 6 lat i miał z nią dziecko, co jednak zostało potwierdzone dopiero ostatnio na podstawie badań DNA. W roku 1927 Nan napisała książkę o swoim związku z prezydentem. Było to pierwsze tego rodzaju dzieło w historii Stanów Zjednoczonych. Britton twierdzi, że prócz wspomnianej już szafy miewała też „spotkania” z prezydentem na sofie w jego senackim biurze. Wspomina ponadto, że w czasie schadzki w hotelowym pokoju do wnętrza tego nagle wtargnęli nowojorscy policjanci, jednak wycofali się potulnie z chwilą, gdy okazało się, że mają do czynienia z prezydentem.
Harding pod wieloma względami był niemal bezczelny, jeśli chodzi o swoje pozamałżeńskie eskapady. W ubiegłym roku Biblioteka Kongresu ujawniła wiele listów prezydenta pisanych do innej jego kochanki, Carrie Fulton Phillips. Z korespondencji tej wynika, że Harding – za wiedzą szefów Partii Republikańskiej – płacił jej 5 tysięcy dolarów miesięcznie (ogromna suma jak na owe czasy) za milczenie. Pisał też do niej w sposób, który nawet dziś musi być cenzurowany, gdyż jest w zasadzie pornograficznej natury. Nazywał część swojego przyrodzenia „Jessie” i chwalił się tym, że „może w zasadzie wszystko”.
Phillips w ostatecznym rozrachunku na wszystkim tym skorzystała finansowo. Przez pewien czas groziła Hardingowi, że wyjawi wszystkie ich sekrety i – prócz wspomnianej sumy 5 tysięcy dolarów miesięcznie – zainkasowała od Partii Republikańskiej okup w wysokości 25 tysięcy dolarów (niemal 300 tysięcy dolarów dzisiejszych). Był to oczywiście haracz za milczenie. Nan Britton była w o wiele trudniejszej sytuacji. Harding do czasu swojej śmierci wspomagał finansowo ją i swoją córkę, której nigdy nie poznał, ale po jego śmierci Nan znalazła się bez środków do życia. Dlatego właśnie zdecydowała się na napisanie wspomnianej książki. Jednak jej dzieło zostało przyjęte z niemal totalną obojętnością, a jeden z członków Kongresu usiłował nawet zablokować jego publikację.
Zakres seksualnych przewinień prezydenta Hardinga do dziś nie jest dokładnie znany. On sam twierdził czasami, w sposób szokująco nonszalancki, że cieszył się z faktu, iż nie był kobietą, ponieważ byłby cały czas w ciąży. Istnieją dane, które sugerują, że w czasie swojej prezydentury miał romans z sekretarką pracującą w Białym Domu i że być może był ojcem Marion Louise Hodder, córki jednej z bliskich przyjaciółek swojej żony. Wtedy jednak tego rodzaju przewinienia było łatwo ukryć.
Andrzej Malak