Prezydent USA Joe Biden ogłosił w środę, że nałoży sankcje na birmańskich generałów, którzy 1 lutego obalili demokratycznie wybrany rząd oraz uwięzili przywódczynię kraju Aung San Suu Kyi i innych wysokich rangą polityków. Ponownie wezwał do natychmiastowego uwolnienia liderki Birmy.
"Zatwierdziłem dekret umożliwiający nam natychmiastowe ukaranie przywódców wojskowych, którzy zorganizowali ten zamach stanu. Uderzymy w ich interesy finansowe, a także nałożymy sankcje na ich bliskich. Wojsko musi oddać przejętą władzę i okazać szacunek dla woli ludu Birmy" - powiedział Biden w krótkim wystąpieniu.
Jak pisze agencja AP w ramach sankcji Waszyngton zamrozi birmańskim generałom dostęp do 1 mld dolarów aktywów w Stanach Zjednoczonych. Biden zapowiedział także gotowość do nałożenia dodatkowych restrykcji i do współpracy z innymi krajami, aby wspólnie wywierać nacisk na przywódców puczu.
"W tym tygodniu określimy pierwszą rundę kolejnych celów działań w sprawie Birmy. Zamrażamy aktywa, jednocześnie utrzymując nasze wsparcie dla tamtejszej opieki zdrowotnej, społeczeństwa obywatelskiego i innych sfer, które przynoszą bezpośrednie korzyści mieszkańcom Birmy" - powiedział Biden.
Zanim prezydent wygłosił w Białym Domu przemówienie, na ulice miast Birmy ponownie wyszły tłumy ludzi, aby zaprotestować przeciwko rządom wojskowych. Demonstrowano m.in. w największych miastach - Rangunie i Mandalay, a także w stolicy Naypyidaw.
Według informacji Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD), której Aung San Suu Kyi jest liderką, znajduje się ona w areszcie domowym w Naypyidaw, a stan jej zdrowia jest dobry.
1 lutego armia przejęła rządy w Birmie, oskarżając demokratyczne władze o oszustwa podczas listopadowych wyborów, które wygrała NLD. Na rok wprowadzono w kraju stan wyjątkowy. (PAP)