Z powodu wydarzeń, które miały miejsce w Waszyngtonie 6 stycznia, głośno jest obecnie o amerykańskich organizacjach ultraprawicowych, głoszących zwykle idee białej supremacji i wyznających radykalne, często rasistowskie poglądy. To właśnie ludzie spod znaku tego rodzaju formacji zaatakowali gmach Kapitolu i dopuścili się bulwersujących aktów agresji...
Antifa i alt-right
Radykałowie z pewnością istnieją zarówno po prawej, jak i lewej stronie politycznego spektrum w Stanach Zjednoczonych. Jednak nie można zaprzeczyć, że ostatnio znacznie głośniej jest o ultraprawicy. Wprawdzie często słyszy się głosy, że za wieloma demonstracjami i rozruchami stoją lewicowi działacze ruchu o nazwie Antifa, ale nie jest to klasyczna organizacja posiadająca założycieli, przywódców, zorganizowane komórki itd. Jest to raczej antyfaszystowska ideologia, która zrodziła się w czasie rządów Benito Mussoliniego we Włoszech. Faktem jest jednak to, iż ludzie popierający Antifę opowiadają się za zbrojnym i często kryminalnym sprzeciwem wobec różnych wydarzeń związanych z działalnością skrajnej prawicy.
Tymczasem główne grupy znane pod zbiorczą nazwą alt-right mają od dawna ustalone struktury i hierarchie. Jeszcze do niedawna w USA najgłośniej było o takich ugrupowaniach jak Aryan Nations czy National Alliance. Jednak w wyniku różnych wewnętrznych podziałów i konfliktów wpływy tych organizacji znacznie zmalały. Od kilku lat większego znaczenia nabrały cztery zasadnicze grupy, które przed wyborem Donalda Trumpa na prezydenta pozostawały w cieniu, ale w latach 2017-19 znalazły swój głos na arenie publicznej i poczuły, że mogą działać prawie bezkarnie. Dowodem na to były wydarzenia w Charlotesville w roku 2017, kiedy to wiec licznych skrajnie prawicowych organizacji zakończył się zamieszkami oraz śmiercią kobiety potrąconej przez działacza „narodowców”.
Trudno jest oceniać liczebność i zasięg działania organizacji typu alt-right, ponieważ żadne rzetelne statystyki nie istnieją. Całkiem możliwe jest, iż są to siły dość marginalne, które skorzystały po prostu ze sprzyjającego im klimatu, by znaleźć się nagle w centrum zainteresowania. Jednak w niczym nie zmienia to faktu, iż są to formacje zdające się być pośrednio lub bezpośrednio wspierane przez dość licznych polityków.
Boogaloo Boys
Grupa o nazwie Boogaloo Boys lub Boogaloo Bois to luźno zorganizowany ruch skrajnie prawicowych ekstremistów. Jego przedstawiciele na ogół określają się jako „libertariańska milicja obywatelska” i uważają, że przygotowują się do drugiej wojny secesyjnej w Ameryce, którą nazywają boogaloo. Ruch składa się ze zwolenników prawa do posiadania broni oraz różnych skrajnie prawicowych przeciwników rządu.
Ideologia każdej grupy jest różna, a poglądy na niektóre tematy, takie jak rasizm, nie są jednorodne. Ruch Boogaloo organizuje się przede wszystkim w Internecie, szczególnie na Facebooku. Jego zwolennicy zaczęli pojawiać się w trakcie wydarzeń, do jakich dochodziło podczas protestów przeciwko kwarantannie w Stanach Zjednoczonych w 2020 roku oraz demonstracjach po śmierci George’a Floyda. Ludzie ci są często charakterystycznie ubrani w hawajskie koszule oraz mundury wojskowe. Niemal zawsze są uzbrojeni po zęby.
Być może najbardziej niepokojące jest to, iż w szeregach Boogaloo Boys znajduje się obecnie sporo weteranów amerykańskich sił zbrojnych oraz emerytowanych policjantów. Niektórzy z nich zostali aresztowani po wydarzeniach w Kapitolu, ale nie zmienia to faktu, iż jest to organizacja do pewnego stopnia paramilitarna. Jej przywódcy byli święcie przekonani, iż styczniowy atak na Kapitol zapoczątkuje nową amerykańską rewolucję.
Oath Keepers
Zaangażowanie byłego personelu militarnego w organizację o nazwie Oath Keepers jest równie duże i równie niepokojące. Ludzie ci są przekonani, iż bronią amerykańskiej konstytucji przed wrogami różnej maści. Według niektórych szacunków Oath Keepers zrzeszają około 35 tysięcy ludzi. Aktywnie zabiegają oni o to, by we wszystkich stanach tworzyć „komórki lokalnej milicji”, w skład których mają wchodzić mocno uzbrojeni radykalni aktywiści.
Członkowie tego ugrupowania aktywnie uczestniczyli w zamieszkach w Ferguson w stanie Missouri w 2014 roku. Kilku czołowych działaczy organizacji zostało aresztowanych po ataku na Kapitol 6 stycznia. Organizacja została założona w roku 2009 przez Elmera Stewarta Rhodesa, absolwenta prawa w Yale University i byłego komandosa amerykańskiej armii. W roku 2015 Rhodes został pozbawiony licencji prawnika w stanie Montana, ponieważ dwukrotnie odmówił stawienia się przed sądem w Arizonie, gdzie miał odpowiadać na federalne zarzuty dotyczące postępowania niezgodnego z kodem etycznym przedstawiciela prawa.
Poglądy Rhodesa są dość skomplikowane. Twierdzi on między innymi, że Adolf Hitler nigdy nie doszedłby do władzy, gdyby siły wojskowe i policyjne Niemiec odmawiały wykonywania jego nielegalnych rozkazów, sprzecznych z przysięgami składanymi przez stróżów porządku publicznego. Z drugiej strony dziennikarz Mike Giglio w piśmie The Atlantic wyraził w ubiegłym roku pogląd, że Rhodes i jego Oath Keepers od samego początku popierali Donalda Trumpa, upatrując w nim w jakimś sensie gwaranta tego, że armia i policja będą mogły wypełniać obowiązki wynikające ze składanych przez te siły przysięg.
Ponadto poglądy Rhodesa dotyczące Hitlera stoją w jaskrawej sprzeczności z faktem, iż on sam przed wyborami w 2016 roku stwierdził, że jeśli do władzy dojdzie Hillary Clinton, będzie to początek nowej wojny domowej w USA. Co więcej, po wydarzeniach związanych ze śmiercią George’a Floyda tenże Rhodes wyraził przekonanie, że Antifa i ruch Black Lives Matter dążą do przeprowadzenia „totalnej, komunistycznej insurekcji” i że w związku z tym prezydent Trump powinien ogłosić w całym kraju stan wyjątkowy. A jeśli do tego nie dojdzie – dodał – Oath Keepers sami to zrobią. To ostatnie przesłanie spowodowało, że serwis Twitter zlikwidował jego konto.
Na sześć dni przed atakiem na Kapitol przywódca Oath Keepers wystosował apel do członków organizacji, by zbrojnie zapobiegli potwierdzeniu przez Kongres wyborczego zwycięstwa Joe Bidena. W odpowiedzi na ten apel liczni członkowie Oath Keepers wzięli udział w insurekcji, a na dwóch z nich ciążą dziś federalne zarzuty, które mogą doprowadzić do wyroków wieloletniego więzienia.
W przeciwieństwie do innych, podobnych grup tego rodzaju, Oath Keepers aktywnie zabiegają o to, by swoich członków rekrutować niemal wyłącznie z szeregów aktywnych i emerytowanych policjantów, strażaków oraz żołnierzy. I ci właśnie ludzie wzięli udział w ataku na Kapitol, odziani w większości w mundury polowe i odpowiednio uzbrojeni.
Trzyprocentowcy
Formacją ściśle powiązaną z Oath Keepers jest ugrupowanie o nazwie Three Percenters. Nazwa ta bierze się stąd, iż założyciele organizacji propagują historycznie fałszywe twierdzenie, że w amerykańskiej wojnie wyzwoleńczej przeciwko Wielkiej Brytanii zaangażowanych było tylko 3 procent kolonistów. Nawet gdyby była to prawda, nie bardzo wiadomo, jakie to ma mieć znaczenie. W każdym razie obóz Trzyprocentowców wykształcił się w roku 2008 z inicjatywy Michaela Briana Vanderboegha z Alabamy i posiada obecnie komórki zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Kanadzie. Głównymi założeniami tego ruchu jest opór wobec rządu federalnego oraz walka o utrzymanie legalności posiadania broni palnej.
Vanderboegh twierdzi, że w przeszłości był członkiem neokomunistycznej Socialist Worker Party, ale w roku 1977 „rozczarował się” i przeszedł na zupełnie inne poglądy. Choć oficjalnie Trzyprocentowcy twierdzą, że nie uprawiają dyskryminacji przeciw jakiejkolwiek grupie społecznej lub rasowej, począwszy od roku 2014 w ich internetowych manifestach wiele jest elementów w oczywisty sposób rasistowskich. Ponadto jeden z czołowych działaczy grupy w Wisconsin został w ubiegłym roku aresztowany pod zarzutem planowania uprowadzenia gubernator stanu Michigan, Gretchen Whitmer, a inny aktywista znalazł się w areszcie po styczniowym ataku na Kapitol.
Proud Boys
Organizacja „Dumnych Chłopaków” zawiązała się we wrześniu 2016 roku z inicjatywy Gavina McInnesa, który uważa, że biali mężczyźni są w zachodniej cywilizacji prześladowani i marginalizowani. Jego ugrupowanie, totalnie rasistowskie, składa się wyłącznie z mężczyzn, którzy są rzekomo ofiarami tzw. białego ludobójstwa. Na początku roku 2019 na czele Proud Boys stanął Enrique Tarrio, który jest kubańskiego pochodzenia. Jak się niedawno okazało, Tarrio był przez pewien czas informatorem FBI.
Grupa otwarcie promuje stosowanie przemocy wobec przeciwników politycznych i ideologicznych. Chwali między innymi byłego dyktatora Chile, Augusto Pinocheta, za to, że „skutecznie rozprawiał się z wrogami”. McInnes powiedział w wywiadzie udzielonym w 2016 roku, że jest rozczarowany tym, iż zwolennicy Donalda Trumpa są mało agresywni: – Ja chcę przemocy. Chcę, żeby ludzi prać po mordach, a nasi sprzymierzeńcy są zbyt łagodni.
Pod pewnymi względami Proud Boys to organizacja dość komiczna. Na przykład, każdy nowy członek grupy poddawany jest 3-etapowemu procesowi inicjacji, na co składa się między innymi przysięga: „Jestem zachodnim szowinistą i nie będę przepraszał za stworzenie współczesnego świata”. Drugi etap inicjacji polega na znoszeniu serii ciosów w brzuch, a w ramach trzeciego nowy członek dostaje tatuaż i składa obietnicę, że nigdy nie będzie uprawiał onanizmu.
QAnon i teorie spiskowe
Nad wszystkimi tymi organizacjami unosi się parasol QAnon. Nie jest to organizacja, lecz spiskowa ideologia, której różne tezy są równie bulwersujące co bezsensowne. Do pewnego stopnia wszystkie wymienione powyżej ugrupowania powiązane są z różnorakimi teoriami spiskowymi. W tym z tą główną, która zakłada, że liczni czołowi politycy oraz ludzie Hollywoodu prowadzą pedofilski gang, zajmujący się porywaniem, wykorzystywaniem i zabijaniem dzieci. Zgodnie z tą samą teorią ludzie tacy jak Hillary Clinton, George Soros i Bill Gates są wyznawcami satanicznego kultu i uczestniczą w obrządkach kanibalistycznych.
Wśród licznych rewelacji spiskowców znajduje się również m.in. twierdzenie, że Donald Trump miał być rzekomo w posiadaniu oryginalnego raportu inspektora generalnego dotyczącego działań FBI w sprawie wyborów prezydenckich w 2016 roku. Jeszcze inne popularne wśród prawicowych ekstremistów teorie spiskowe mówią o tym, że rząd Korei Północnej miał być marionetką w ręku CIA, która sama w wyniku wewnętrznego skorumpowania służyła ogólnoświatowej grupie przestępczej, że rzekomo prawdziwą przyczyną śmierci senatora Johna McCaina, uważanego przez zwolenników Q za członka przestępczej elity, miała być tajna egzekucja, że rząd USA odpowiada za stworzenie AIDS, że Angela Merkel jest wnuczką Adolfa Hitlera, a Tom Hanks jest pedofilem.
QAnon nie ma bezpośrednio nic wspólnego z organizacjami typu alt-right. Jednak istnieją liczne powiązania między bulwersującymi teoriami spiskowymi i retoryką większości tych ugrupowań. Amerykański półświatek ultraprawicowy znajduje się obecnie w odwrocie, wynikającym w znacznej mierze z wyboru Joe Bidena na prezydenta. Jednak wymienione powyżej organizacje nadal posiadają dość szerokie rzesze zwolenników, do których należą również niektórzy członkowie Kongresu. I to jest być może najbardziej niebezpiecznym dla Ameryki zjawiskiem.
W świetle amerykańskiego prawa delegalizacja jakiegokolwiek ugrupowania jest praktycznie niemożliwa, chyba że chodzi o otwarte nawoływanie do terroru i przemocy lub propagowanie antyrządowego przewrotu. 6 stycznia znaleźliśmy się niebezpiecznie blisko tego progu. Trzeba mieć nadzieję, że ponownie się do niego nie zbliżymy.
Andrzej Heyduk