Dawno, dawno temu zwierzęta, które zamieszkiwały Ziemię, potrafiły być niewyobrażalnie wielkie. Owady osiągały rozmiary ptaków, ssaki ważyły po kilka ton. Wiele gatunków, które przetrwało do dzisiaj, było kiedyś potężnymi monstrami...
Era wielkich ssaków
W bardzo zamierzchłych czasach, w epoce zwanej przez geologów plejstocenem (który zaczął się 2,5 miliona lat temu), po naszej planecie chodziły zwierzęta kolosalnej wielkości. Okres ten nosi miano ery wielkich ssaków. Znaczna część z nich wyginęła. Są jednak gatunki, które co prawda zatraciły swój gigantyzm, ale przetrwały do czasów współczesnych.
Należy do nich leniwiec, obecnie ssak zupełnie niepozornych rozmiarów, porównywalny do średniej wielkości małpy, który zamieszkuje lasy równikowe Ameryki Południowej. Zgodnie z nazwą, leniwce pozostają bez ruchu przez 90 procent czasu w ciągu doby zwisając z gałęzi drzew. Odkrycia paleontologów dowodzą, że kilka milionów lat temu leniwce były gigantycznymi ssakami, które potrafiły ważyć nawet 5 ton. Były wówczas typowo naziemnymi zwierzętami, które poruszały się na czterech łapach. Zdarzało im się jednak przyjmować postawę dwunożną i wtedy osiągały wysokość 6 metrów. Żywiły się roślinami i ewentualnie padliną. Megaterium – bo tak nazywa się prehistoryczny leniwiec olbrzym – zamieszkiwał Amerykę Południową i Środkową.
Jego trochę mniejszy kuzyn, Eremoterium, który ważył 3 tony, skolonizował południe Ameryki Północnej, a nawet są ślady, że zapuszczał się na tereny dzisiejszego stanu New Jersey. Z kolei inny prehistoryczny leniwiec, który również osiągał spore rozmiary, został nazwany przez trzeciego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Thomasa Jeffersona, który był zapalonym archeologiem. Jefferson otrzymał kiedyś do identyfikacji kości znalezione w Wirginii. Pośród nich były olbrzymie pazury. Dlatego opisując znalezisko w jakiejś pracy posłużył się roboczą nazwą „megalonyx” (co po grecku znaczy wielki pazur) i tak już zostało. Odmiana wymarłego leniwca z Ameryki Północnej, który ważył tonę i sięgał 3 metry wysokości, nazywana jest od tamtej pory Megalonyx Jeffersonii.
Innymi zwierzętami, które żyją do dziś, a w przeszłości były dużo większe, są bobry. Ssaki te w plejstocenie osiągały wielkość niedźwiedzia, ważyły 200 kilogramów i mierzyły 3 metry długości. Ich zęby miały rozmiary banana. Olbrzymią posturę osiągały także małpy. Na terenie dzisiejszych Chin, Wietnamu i Indii żył Gigantopithecus, prawdopodobnie największy z hominidów, jaki kiedykolwiek istniał. Miał budowę goryla, ważył 500 kilogramów i mierzył 3 metry wzrostu. Istnieją teorie, które głoszą, że gigantopithecus nie wyginął, a legendarne Yeti oraz Wielka Stopa faktycznie istnieją i są ocalałymi przedstawicielami tego gatunku.
Monstrualne skorpiony, węże i rekiny
Zanim ssaki urosły do niebotycznych rozmiarów, w znaczniej odleglejszej przeszłości, jakieś 300 milionów lat temu gigantami były z kolei owady. Prehistoryczna ważka, zwana Meganeuropsis, miała rozmiary mewy. Rozpiętość jej skrzydeł sięgała 75 centymetrów. Dlaczego owady były w okresie karbonu tak ogromne? Naukowcy przypuszczają, że większa powierzchnia ciała chroniła je przed przedawkowaniem tlenu. Ziemię pokrywały wówczas rozległe połacie nizinnych bagien, co sprawiało, że zawartość tlenu w atmosferze była o 50 procent wyższa niż jest obecnie.
Również za sprawą podwyższonego poziomu tlenu w powietrzu do niebotycznych rozmiarów urosła wtedy Artropleura, czyli prastonoga. Potrafiła liczyć nawet 2,5 metra długości. Była tak dużym owadem, że najprawdopodobniej posiadała nawet skrzela. Do takiego wniosku doszli paleontolodzy, którzy analizowali ślady pozostawione przez tego olbrzymiego stawonoga w skamielinach odkrytych w Nowej Szkocji w Kanadzie.
Z kolei niezwykle cennego i zarazem szokującego odkrycia dokonano w amerykańskim stanie Iowa i to całkiem niedawno, bo w 2010 roku. Naukowcy natknęli się na skamieniałości pradawnego skorpiona giganta. Pentecopterus żył 470 milionów lat temu. Długość ciała tych skorpionów dochodziła do prawie 2 metrów.
Imponujące rozmiary miały ponadto prehistoryczne krokodylowate. Żyjący około 120 milionów lat temu Sarkozuch osiągał długość 12 metrów, czyli tyle, ile mierzy autobus. Sam łeb gada miał półtora metra. Jego waga mogła dochodzić do 8 ton. Wielkością zębów mógł konkurować z samym dinozaurem T. Rex. Z kolei największym postrachem zwierząt w okresie paleocenu (60-58 milionów lat temu) był potężnych rozmiarów wąż o nazwie Titanoboa.
Szczątki, które odkryto na terenie kolumbijskiej kopalni, pozwalają stwierdzić, że gady te urastały nawet do 15 metrów. Średnica ich ciała w najszerszym miejscu wynosiła około metra. Gdyby przy wężu Titanoboa stanął człowiek, leżący gad sięgałby mu do pasa. Również rekiny w prehistorycznych czasach były znacznie większe. W okresie od 15 milionów do 2,5 miliona lat temu w oceanach królował Megalodon, ogromny pradawny rekin. Jego ciało mierzyło 16 metrów długości, sama głowa około 4,5 metra. Głębinowy potwór żywił się najprawdopodobniej wielorybami.
Zmierzch gigantyzmu
Dlaczego dziś po Ziemi nie chodzą już olbrzymy z przeszłości? Wpłynęły na to różne czynniki. Gigantyczne owady wyginęły z powodu zmian klimatycznych. Z czasem wilgotne, bagienne obszary zaczęły ustępować miejsca krajobrazom bardziej pustynnym, prowadząc do obniżenia poziomu tlenu w atmosferze. Z kolei gatunek monstrualnego goryla Gigantopithecusa wymarł, ponieważ padł ofiarą własnego gigantyzmu. Wielkie ciało potrzebowało dużo pożywienia, a o to było coraz trudniej w zmieniającym się klimacie, w którym bujne dżungle zamieniały się w sawannę.
Co natomiast doprowadziło do upadku ery wielkich ssaków około 11 tysięcy lat temu? Naukowcy uważają, że powodem, dla którego wyginęła megafauna, nie była głównie pogoda. Zwłaszcza że zwierzęta mniejszych rozmiarów przetrwały do czasów nowożytnych. Wraz z ekspansją człowieka na coraz większe połacie Ziemi rozpoczęły się polowania na duże zwierzęta. Zamiast gonić za małym zającem, organizowano obławę na mamuta lub innego roślinożernego olbrzyma, którego mięso mogło wyżywić całą osadę. Dlatego przyjmuje się, że to nasi przodkowie odegrali decydującą rolę w masowym wyginięciu ssaków gigantów.
Emilia Sadaj