Wiek XIX słynął z pięknych skandalistek, podrywaczek, awanturnic. Dziś też ich nie brakuje, ale starają się trzymać w ukryciu, zazwyczaj jako przyjaciółki ważnych polityków. I w takich związkach odgrywają mało znaczące role. Są tylko ukrywanymi przed światem kochankami. Dopiero kiedy fotoreporterzy przyłapią polityka na pocałunku – lub na czymś innym – z przyjaciółką, stają się na chwilę znane...
Znane i zapomniane
Z czasem pamięć o nich przepada w zalewie innych sensacji. Kto dziś wspomina kochanki prezydenta Kennedy’ego? Oczywiście oprócz Marilyn Monroe, ale ona była wielkością samą w sobie jako aktorka. Nie potrzebowała romansu z prezydentem, żeby zaistnieć. Szczęście miała Monika Lewinsky, kochanka prezydenta Clintona. Nijaka, bezbarwna, bez żadnych talentów, a mimo to stała się znana.
Obecnie nagłośnieniu skandali sprzyjają media, przede wszystkim telewizja. Inaczej byłyby to lokalne skandaliki o zasięgu ograniczonym do jednego kraju czy miasta. W XIX wieku jedynym przekaźnikiem informacji były gazety, bardzo często cenzurowane przez władców lub rządy. Mimo to niektóre awanturnice zdobywały europejską, długotrwałą sławę. Czy ktoś po 200 latach będzie pamiętał o Monice Lewinsky? Na pewno nie tak jak dziś wciąż wspomina się madame de Pompadur, Damę Kameliową, Karolinę Delacroix. Albo Lolę Montez...
Choć awanturnice, to były kobiety wielkiego formatu. Cała Europa była ich sceną. Oprócz bezwzględności w dążeniu do upatrzonego celu – czyli lepszego życia – łączyło je jedno: umierały, nie dożywszy wielu wiosen.
Młoda Lola
Lola Montez. Jej prawdziwe nazwisko to Maria Dolores Eliza Rosanna Gilbert. Mimo tak dobrze brzmiącego nazwiska nie pochodziła z wyższej warstwy społecznej. Urodziła się w pierwszej połowie XIX wieku jako nieślubna córka przybyłej z Indii Kreolki pochodzenia portugalskiego. Jakie geny! Jej ojcem był brytyjski oficer Gilbert. Porządny gość. Pozwolił dać córce swoje nazwisko i łożył na dobre wychowanie Loli, jak Montez nazywano w dzieciństwie.
W wieku 8 lat została zawieziona do szkoły zakonnej w Szkocji. Obowiązywała tam surowa dyscyplina, okazywanie radości uchodziło za grzech. Już sama uroda szybko dojrzewającej Loli wydawała się zakonnicom grzeszna. Psychicznie dziewczynka dusiła się w zakonnej szkole.
Kiedy miała 16 lat, uciekła ze starszym o 18 lat porucznikiem Jamesem i poślubiła go. Razem pojechali do Indii. Jednak życie w garnizonie było dla niej niemal tak samo przykre i nudne jak w szkockiej szkole. Więc porzuciła męża. To był pierwszy większy skandal z jej udziałem, który opisały angielskie gazety. Nie zdarzyło się, żeby córka Kreolki odeszła od męża oficera, który gwarantował jej niezłe utrzymanie.
Ale Lola Montez taka była. Gwałtowna, temperamentna, co nie przysparzało jej przyjaciół. Po rozstaniu z mężem miała romans z innym oficerem. Ten z kolei porzucił ją. Lola znalazła opiekę wpływowego lorda Malmesbury. Już wówczas zdawała sobie sprawę, że jej zmysłowa uroda, gibkie i zgrabne ciało, działają obezwładniająco na mężczyzn.
Zawsze marzyła, aby zostać tancerką. Sprawiła, że lord wysłał ją do Hiszpanii na nauki tańca. Później umożliwił jej występy w teatrze londyńskim. Długo tam nie występowała, gdyż rozpoznano w niej żonę porzuconego oficera. A takie rzeczy nie uchodziły w purytańskiej Anglii. Całkiem inaczej było w Paryżu…
Paryż
Do Paryża przyjechała z żonatym lordem Malmesbury, który dbał o utrzymanie niezwykłej dziewczyny. Ale rozstała się z nim, gdy młody magnat prasowy Dujarier tak się w niej rozkochał, że zaproponował małżeństwo. Tylko że zakochał się w niej także pewien markiz. Pomiędzy dżentelmenami doszło do pojedynku na pistolety. Dujarier został śmiertelnie trafiony. Dobrze zapowiadająca się przyszłość Montez poszła do grobu.
Od tej chwili Lola postanowiła wziąć los w swoje ręce. Sama zaczęła inscenizować swoje tańce w stroju Hiszpanki. Teatry, w których występowała, zawsze miały pełną widownię. Zaprzyjaźniła się z pisarką George Sand, pierwszą kobietą w Paryżu chodzącą w męskich ubraniach i palącą cygara, przyjaciółką Fryderyka Szopena. Poznała poetów i malarzy, polityków i przemysłowców. Także sławnego już Honoriusza Balzaka.
W ówczesnym Paryżu, wśród arystokracji, należało do dobrego tonu mieć kochankę aktorkę, tancerkę. Lola na krótko związała się ze znanym kompozytorem i pianistą Franciszkiem Lisztem. Liszt był bożyszczem dziewcząt i kobiet. Lola i Liszt mieli podobnie ogniste temperamenty.
Jeździła z Lisztem na trasy koncertowe po Europie. Raz zabrał Lolę na przyjęcie, w którym brały udział koronowane głowy, z królową Wiktorią i księciem Albertem na czele. Podczas tego przyjęcia – co opisał biograf Montez – „Lola wskoczyła na stół i wykonała taniec z pejczem pośród zastawy i parujących dań, wypinając się przy okazji na monarszą parę”. To nawet dla Liszta było za dużo. Zostawił Lolę.
Paryska prasa pisała o Montez jako o femme fatalle o „nigdy nienasyconej chuci i skłonności do pejcza”. W zepsutym Paryżu XIX wieku nie było lepszej reklamy dla tancerki.
Warszawa
Montez wyjechała do Brukseli, potem do Berlina, Petersburga, Warszawy. Jako hiszpańska tancerka wszędzie zdobywała uznanie. Jednak nie z powodu wybitnych umiejętności tanecznych, tylko z niezwykłej piękności i zgrabnego ciała. Przychodzono do teatru, żeby na nią popatrzeć.
I wszędzie towarzyszyły jej skandale. Często miała przy sobie pejcz o krótkim uchwycie. Nie wahała się go użyć – nie tylko w sypialni, ale i na ulicy.
W artystycznym tournée po Rosji miewała romanse z rosyjskimi książętami. Gdy przyjechała do Petersburga, została zaproszona na dwór cara Mikołaja. Fama o skandalach i urodzie Montez wyprzedzała ją. Podczas pierwszego spotkania Lola robiła niezwykłe wrażenie. Jej naturalność zachowania w stosunku do wielkich i małych, bogatych i biednych, otwierały niemal wszystkie drzwi.
Także drzwi do komnaty cara Mikołaja. Długo siedzieli razem za zamkniętymi drzwiami. Dworzanie cara mówili, że grała z nim w szachy i czytała Wergiliusza, za co otrzymała tysiąc rubli. Chyba nie przypadli sobie do gustu, gdyż Lola po wizycie u cara szybko wyjechała do Warszawy. Nie wiadomo, co nie spodobało się carowi. Natomiast można być pewnym, że Loli nie spodobała się suma, jaką otrzymała.
W Warszawie, na dzień dobry, „strzeliła pejczem carskiego oficera w gębę”. Zrobiła to, oburzona jego prostackimi zalotami. O tym wszystkim natychmiast doniesiono carskiemu namiestnikowi, Iwanowi Paskiewiczowi (stłumił powstanie listopadowe w Polsce). Ten znany z okrutnego karania każdego złego czynu wobec Rosjanina, kazał przywieść Lolę do swego pałacu. Zamiast ukarać, zakochał się w niej jak sztubak. Już po krótkim romansie chciał ofiarować Loli jedną ze swoich posiadłości ziemskich w Rosji.
Montez jednak nie chciała mieszkać w takim zapyziałym i brudnym kraju. Odmówiła przyjęcia majątku. To mocno uraziło Paskiewicza. Opłacił publikę, aby w warszawskim teatrze obrzuciła Lolę pomidorami i wygwizdała ze sceny. To miało miejsce, kiedy tańczyła swój przebojowy „Taniec tarantuli”. Część publiczności stanęła w jej obronie. Doszło do wielkiej bijatyki, która przeniosła się na ulicę. Paskiewicz wykorzystał to, aby oskarżyć Montez o uprawianie antycarskiej polityki i wzniecanie niepokojów społecznych. Chciał ją osadzić w więzieniu. Tuż przed aresztowaniem uratował Lolę konsul francuski. Potajemnie wywiózł ją za granicę cesarstwa.
Monachium
Niemcy podzielone były na wiele małych państewek. Kiedy Lola dotarła do bogatego Monachium w Bawarii, władcą tego królestwa był Ludwik I. Miał 60 lat, Montez 28. Rządy Ludwika I w Bawarii opisywano jako najszczęśliwszy okres w dziejach tego królestwa. Ale Ludwik nie miał głowy do polityki. Był romantykiem i miłośnikiem sztuki. A przede wszystkim miłośnikiem pięknych kobiet, bez różnicy, jakiej były pozycji społecznej. W rezydencji króla znajdowała się licząca 38 obrazów galeria piękności. Były to portrety najpiękniejszych kobiet w Bawarii. Wkrótce znalazł się tam portret Loli.
Nim do tego doszło, ubiegała się o występy w teatrze dworskim w Monachium. Dyrektor teatru, słysząc o jej skandalicznym zachowaniu, odmówił jej występów. Wówczas Lola postarała się o audiencję u króla. Odbyła się w cztery oczy. Montez zatańczyła przed Leopoldem taniec z pejczem, który obezwładniająco działał na mężczyzn. Podstarzały król, który marzył o przeżyciu wielkiej miłości, został oczarowany przez Lolę. W tym czasie napisał: „Życie me nabrało świeżego rozmachu, stałem się znów młody, świat spoziera na mnie radośnie”.
Kilka dni potem król zwołał swoich ministrów i dworzan, aby im przedstawić nową faworytę. Kazał okazywać jej szacunek. Dworskiemu malarzowi polecił namalować portret Loli do galerii piękności. A Loli podarował, oprawiony w piękną skórę, tomik własnych wierszy. Był przekonany, że Lola, czytając je, dozna miłosnego wzruszenia. To stare złudzenie zakochanych mężczyzn, że kobieta posiadająca piękne ciało jest również wrażliwa na poezję.
W dwa miesiące po przyjeździe Montez do Monachium król kupił jej piękną willę, o której monachijczycy szeptali, że w środku są szklane schody i perfumowane wodotryski. W krótkim czasie całe Monachium mówiło o Loli Montez.
Niecały rok później król podniósł ją do stanu szlacheckiego i nadał jej tytuł hrabiny Landsfeld. Lola, mając wielki wpływ na króla, poczuła się europejską władczynią. Zaczęła intrygować przeciwko premierowi Bawarii, który chciał ją usunąć z Monachium. Ale to on sam wyleciał ze stanowiska, wraz z całym rządem.
Klerykalnie zorientowane gazety pisały o Montez jako „apokaliptycznej dziwce”. Lola stała się znana w Europie, bo nawet sam papież Pius IX usiłował odwieść Ludwika od niej, pisząc umoralniające listy.
Profesor filozofii, Lassaux, w czasie spaceru został pogryziony przez buldoga Loli. Gdy poskarżył się senatorowi uniwersytetu, został przez króla przeniesiony na emeryturę. To zdarzenie stało się sygnałem do swego rodzaju rewolucji narodowej wymierzonej przeciwko Loli Montez. Król został zmuszony do wydalenia ukochanej z Monachium. Ale uczynił to przede wszystkim z obawy o jej życie. Miesiąc później sam został zmuszony do abdykacji.
W 1851 roku Lola Montez wylądowała w Nowym Jorku. To już całkiem osobny rozdział w jej życiu, równie barwny. Zmarła dziesięć lat później, mając 43 lata.
Ryszard Sadaj