Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 19:32
Reklama KD Market

Media stawiają na panie

Wraz ze zmianą załogi w Białym Domu liczne główne koncerny medialne zmieniły również obsadę stanowisk w grupie prezydenckich korespondentów. Sieci CNN, ABC, CBS, NBC i PBS postawiły zdecydowanie na kobiety, w tym również reprezentujące mniejszości rasowe. Podobną decyzję podjął zarząd dziennika The Washington Post...

Kwestia wiarygodności

Jak powszechnie wiadomo, prezydent Donald Trump miał mocno powikłane kontakty z dziennikarzami, których regularnie nazywał „wrogami narodu” i oskarżał o propagowanie fałszywych informacji. Wdawał się w jałowe spory z takimi dziennikarzami jak Jim Acosta z CNN, któremu w roku 2018 odebrano nawet na kilka tygodni akredytację przy Białym Domu za zadawanie niewygodnych pytań. Poprzedni prezydent był też szczególnie wrogo nastawiony do tych dziennikarek, które odważały się konfrontować jego wypowiedzi z rzeczywistością.

Wszystko wskazuje na to, że prezydent Joe Biden będzie prowadził zupełnie inną politykę w stosunku do mediów. Pierwszym tego przejawem jest to, iż przywrócony został zwyczaj codziennego organizowania konferencji prasowych z udziałem nowej rzeczniczki Białego Domu, Jen Psaki. Niemal pewne jest też, że sam Biden będzie występował na okresowych konferencjach prasowych, co jest od wielu dekad zwyczajem, z którym poprzedni prezydent w znacznej mierze zerwał.

Ostatnie decyzje kadrowe sieci telewizyjnych zapewne nie są bezpośrednio związane z tym, co działo się przez ostatnie cztery lata, ale z pewnością jakieś zależności istnieją. Badania sondażowe pokazują, że obecnie tylko 53 proc. Amerykanów ma zaufanie do mediów, co oznacza, że wskaźnik ten spadł o 10 proc. w ciągu zaledwie roku. Jeszcze gorzej jest w przypadku mediów społecznościowych, takich jak Facebook czy Twitter – tylko jedna trzecia ludności USA wierzy w wiarygodność i prawdomówność tych firm. Zjawisko to budzi niepokój specjalistów, gdyż sugeruje, że mieszkańcy Stanów Zjednoczonych często czerpią swoje wiadomości z podejrzanych źródeł, propagujących rozmaite teorie spiskowe.

Nagłe awanse dla licznych kobiet mogą stanowić próbę powstrzymania i odwrócenia tych negatywnych trendów. Doskonałym przykładem może być czarnoskóra reporterka NBC, Kristen Welker, która w październiku ubiegłego roku bardzo sprawnie poprowadziła drugą debatę prezydencką, unikając skutecznie chaosu, do jakiego w czasie pierwszej debaty dopuścił Chris Wallace z sieci Fox. Kristen stała się teraz główną korespondentką telewizji NBC w Białym Domu. Taką samą posadę objęła Yamiche Alcindor z PBS, która po ogłoszeniu decyzji jej szefów powiedziała: – Uważam, że promowanie w naszych szeregach ludzi różnych ras, płci i pochodzenia etnicznego jest bardzo istotne, gdyż pozwala nam na oferowanie informacji w możliwie rzetelny i sprawiedliwy sposób.

Żeńska reprezentacja

Dziennikarka Keli Goff z brytyjskiego pisma The Observer jest podobnego zdania. Uważa ona, że Ameryka ma jeszcze dużo do zrobienia w świecie mediów, tak by w pełni odzwierciedlały one przekrój amerykańskiego społeczeństwa. Zwraca uwagę na fakt, że jeszcze do niedawna świat korespondentów akredytowanych w Białym Domu był niemal całkowicie zdominowany przez mężczyzn. Jednym z nielicznych wyjątków była reporterka UPI Helen Thomas, która zaczęła swoją karierę w Białym Domu za rządów Johna F. Kennedy’ego i pracowała do roku 2010, kiedy w wieku 89 lat przeszła na emeryturę.

Jej rodzice byli arabskimi imigrantami z Libanu, ale Thomas nigdy nie chciała być nazywana Amerykanką arabskiego pochodzenia, gdyż była przeciwna jakiejkolwiek identyfikacji etnicznej lub rasowej, uważając się po prostu za obywatelkę amerykańską. Z tego powodu była też przeciwna stosowaniu takich terminów jak African-American, Polish-American, Jewish-American, itd. W ślady Thomas poszła jeszcze później Ann Compton z ABC, ale dopiero teraz kobiety zaczynają dominować wśród ekipy dziennikarskiej związanej z Białym Domem. Jednocześnie sztab prasowy nowego prezydenta składa się obecnie wyłącznie z kobiet.

Obecność akredytowanych dziennikarzy w Białym Domu jest stosunkowo późnym wynalazkiem. Jeszcze na początku XX wieku żaden reporter nie pełnił roli stałego korespondenta. Istnieje opowieść o tym, że pewnego dnia prezydent Theodore Roosevelt zobaczył przez okno grupę dziennikarzy stojących na deszczu i czekających na jakąkolwiek możliwość uzyskania informacji od wchodzących do Białego Domu oficjeli. Postanowił zaprosić reporterów do środka i poczęstować ich kawą. I tak się rzekomo zaczęło. Trzeba jednak wspomnieć, że wtedy możliwe było podejście pod frontowe drzwi prezydenta, gdyż obecne ogrodzenia i zabezpieczenia nie istniały.

Dziś w Białym Domu akredytowani są dziennikarze z 49 różnych organizacji, przy czym ogromna większość to ludzie pracujący dla mediów amerykańskich. Wyjątkami są: BBC, Al Jazeera, AFP, Daily News, The Guardian, Univision i Financial Times. Konferencje prasowe odbywają się zwykle w James S. Brady Press Briefing Room, choć za rządów prezydenta Donalda Trumpa dochodziło do nich rzadko, a potem nie było ich w ogóle.

Istnieje też White House Correspondents’ Association (WHCA) – organizacja, która zrzesza wszystkich dziennikarzy przypisanych Białemu Domowi. Powstała ona w lutym 1914 roku i pełni do pewnego stopnia rolę gwaranta tego, że reporterzy sami podejmują istotne decyzje, z pominięciem jakichkolwiek nacisków ze strony administracji. WHCA zatwierdza akredytacje dziennikarzy oraz przydziela poszczególnym osobom miejsca w sali, w której odbywają się konferencje prasowe, itd. Obecny zarząd organizacji to nadal w większości mężczyźni, ale skarbniczką jest Karen Travers z ABC, a jedną z członkiń kierownictwa – Tamara Keith reprezentująca NPR. Tam też zanosi się wkrótce na poważne zmiany kadrowe na korzyść reprezentacji żeńskiej.

Krzysztof M. Kucharski

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama