Prezydent Joe Biden wielokrotnie wspominał w przeszłości, że jest przeciwnikiem utrzymania w USA legalności kary śmierci. Wynika to z jego katolickiej wiary, ale również prywatnych zasad moralnych. Zniesienie najwyższego wymiaru kary na poziomie federalnym wymagałoby decyzji Sądu Najwyższego, co będzie trudne do osiągnięcia. Jednak Biden może też podjąć samodzielnie decyzje, które spowodują, że kara śmierci praktycznie przestanie istnieć...
Moralne kontrowersje
Obecnie w celach śmierci znajduje się 49 federalnych skazańców, wśród których jest 21 ludzi białych, 20 czarnych, a pozostali to Latynosi i więźniowie pochodzenia azjatyckiego. Niedawno 35 demokratycznych członków Kongresu zaapelowało do nowego prezydenta, by osobom skazanym na śmierć zmienił wyroki na dożywotnie więzienie. Gdyby Biden zdecydował się na taki krok, w zasadzie federalna kara śmierci przestałaby istnieć, choć byłby to zapewne krok niezwykle kontrowersyjny.
Należy przypomnieć, że wśród skazańców jest między innymi Dżochar Carnajew, który w kwietniu 2013 roku dokonał zamachu bombowego na uczestników biegu maratońskiego w Bostonie, w wyniku czego trzy osoby zginęły, a ponad 260 zostało rannych. W ubiegłym roku kara śmierci wydana na Carnajewa została wprawdzie unieważniona, ale jego sprawę ma wkrótce ponownie rozpatrzyć Sąd Najwyższy.
List ustawodawców do Bidena wynika po części z faktu, że w lipcu 2019 roku ówczesny prokurator generalny Bill Barr zniósł federalne moratorium na wykonywanie kary śmierci. Przez następne miesiące wyrok wykonano na 13 osobach, mimo że niektóre z nich były upośledzone umysłowo i z pewnością nie zdawały sobie nawet sprawy z tego, co je czekało.
Kara śmierci w Stanach Zjednoczonych była legalna od czasu uzyskania przez kraj niepodległości w roku 1776 aż do roku 1972, kiedy to Sąd Najwyższy w sprawie Furman v. Georgia uznał, iż w większości stanów panuje arbitralny sposób jej orzekania, co powoduje naruszenie 8. i 14. poprawki do konstytucji. Jednak cztery lata później tenże sam sąd ponownie zalegalizował karę śmierci. Dziś USA to nadal jeden z nielicznych krajów świata z rekordowo dużą liczbą egzekucji. Wyprzedzają nas jedynie Chiny, Iran, Arabia Saudyjska i Wietnam. Jednak ostatnie lata przyniosły wiele istotnych zmian, jeśli chodzi o prawodawstwo stanowe.
Niewinni skazańcy
Obecnie 30 na 50 stanów nadal stosuje karę śmierci, ale coraz częściej jest to dość symboliczne, ponieważ w takich stanach jak Kolorado, Illinois czy Luizjana od ponad 10 lat nie wykonano żadnego wyroku. Ponadto w siedmiu stanach, w których kara śmierci nadal istnieje, od lat obowiązuje moratorium wykonywania wyroków. Stany, które w ogóle nie stosują kary śmierci, to: Alaska, Hawaje, Illinois, Iowa, Maine, Maryland, Massachusetts, Michigan, Minnesota, Nowy Meksyk, Dakota Północna, Rhode Island, Vermont, Wirginia Zachodnia, Wisconsin i Waszyngton. Do tej samej grupy należą też Dystrykt Kolumbii i Portoryko. W grudniu 2007 roku stanowy senat zniósł karę śmierci w New Jersey, a w marcu 2009 roku zniesiono karę śmierci w Nowym Meksyku. Karę śmierci stosują nadal siły zbrojne Stanów Zjednoczonych, jednak od roku 1961 nie stracono ani jednego żołnierza.
Wszystko to w praktyce oznacza, że najwyższy wymiar kary stosowany jest aktywnie tylko w 14 stanach Unii, głównie w środkowej części kraju i na południu. Jednocześnie sondaże wykazują, że nieustannie rośnie liczba Amerykanów popierających całkowite zniesienie w USA kary śmierci. Organizacja Gallup prowadzi badania na ten temat od 1937 roku. Jeszcze w roku 1994 80 proc. Amerykanów popierało utrzymanie legalności kary śmierci. Jednak w następnych dekadach zaczęły mnożyć się przypadki oczyszczania z winy skazańców w wyniku badań DNA, co spowodowało, że w roku 2019 poparcie dla najwyższego wymiaru kary spadło do 56 proc. Jednak niektóre z tych opinii zależą od konkretnych przypadków.
Z danych opublikowanych w listopadzie 2009 roku przez agencję Gallup wynikało, że 77 proc. Amerykanów chciałoby śmierci dla Chalida Szejka Mohammeda, jednego z głównych organizatorów ataków 9/11. Mniej więcej tyle samo ludzi popierało egzekucję Timothy’ego McVeigha, sprawcy zamachu bombowego w Oklahoma City w 2001 roku, w wyniku którego zginęło 168 ludzi. Natomiast ogromna większość Amerykanów potępia wykonywanie egzekucji na nieletnich oraz osobach upośledzonych umysłowo.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu, Jen Psaki, potwierdziła, że prezydent Biden jest przeciwnikiem kary śmierci. Dodała jednak, iż na razie w sensie oficjalnym nic z tego nie wynika, a na dalsze decyzje trzeba będzie poczekać. Prezydent ma prawo do zaproponowania ustawy delegalizującej najwyższy wymiar kary, ale tego rodzaju akt prawny musiałby zostać zatwierdzony przez obie izby Kongresu, a następnie potwierdzony przez Sąd Najwyższy w razie ewentualnych zastrzeżeń, które byłyby niemal nieuniknione. Wtajemniczeni twierdzą, że nowy prezydent preferuje ostrożne poczynania w tej kwestii, gdyż jest przekonany, że kara śmierci po prostu przestanie istnieć w prawodawstwie stanowym w ciągu najbliższych kilku lat.
Istnienie kary śmierci w Stanach Zjednoczonych od czasu do czasu staje się też problemem międzynarodowym. Unia Europejska czasami odmawia wydawania zgody na ekstradycję przestępców do USA, jeśli może im grozić egzekucja. Kara śmierci w UE nie istnieje od 1983 roku, a liczba krajów w pozostałych krajach świata, w których egzekucje są nadal stosowane, nieustannie maleje. Według danych organizacji Amnesty International z 2017 roku kara śmierci była wtedy zakazana w 106 państwach.
Andrzej Heyduk