Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 18:26
Reklama KD Market
Reklama

Groźba strajku nauczycieli w Chicago

Groźba strajku nauczycieli w Chicago

CTU blokuje powrót dzieci do szkół, impas w negocjacjach CPS ze związkiem zawodowym

Związek zawodowy chicagowskich nauczycieli (Chicago Teachers Union, CTU) wzywa swoich członków do odmowy powrotu do pracy w budynkach szkół. Tym samym CTU blokuje powrót do gmachów szkolnych uczniów klas od 0 (Kindergarten, K) do 8 w systemie chicagowskiej oświaty publicznej (Chicago Public Schools, CPS). Powrót uczniów do klas został zaplanowany na 1 lutego. CTU powołuje się na kwestie związane z pandemią i bezpieczeństwem. Rozmowy CPS z CTU znajdowały się w martwym punkcie 21 stycznia (gdy posyłaliśmy bieżący numer do drukarni) .

Jak informuje CTU, Izba Delegatów i kierownictwo związku (700 członków) większością 84 proc. głosów zatwierdziły w środę 20 stycznia wieczorem uchwałę wzywającą wszystkich członków związku, którzy pracują w Chicago Public Schools, do odmowy osobistego stawienia się w szkołach i kontynuowania pracy z domu. Sposób ten, obliczony na zablokowanie powrotu dzieci do szkół, był poddawany pod głosowanie całego związku, który liczy ok. 25 tys. członków. Wynik trzydniowego głosowania poznamy prawdopodobnie w weekend.

Przegłosowanie wniosku oznacza całkowity impas w rozmowach CPS i CTU, a przede wszystkim zablokowanie powrotu do szkół dzieci uczących się w CPS. Liderzy związku nie wykluczają strajku. „Nasi członkowie są zdecydowani kontynuować pracę, uczyć swoich uczniów i robić to bezpiecznie (chodzi o nauczanie zdalne – red.)” – deklaruje w oświadczeniu prezes CTU, Jesse Sharkey. „Tylko burmistrz może wymusić strajk, a jeśli do tego dojdzie, to jest to jej wybór. My wybieramy bezpieczeństwo”.

CPS i CTU spotykały się na negocjacje w ubiegłym tygodniu, ale nie doszły do porozumienia. Kuratorium oświatowe CPS potwierdziło po raz kolejny przeprowadzenie serii działań na rzecz polepszenia warunków w szkołach i zapewnienia bezpieczeństwa uczącym i uczniom. Bezpieczeństwo powrotu dzieci do szkół i nauczycieli do miejsc pracy zatwierdził także certyfikowany przez stan higienista.

Burmistrz Lori Lightfoot i prezes Chicago Public Schools Janice Jackson wielokrotnie powtarzały, że dzieciom bardziej od nauki zdalnej służy nauka w szkole. Chęć powrotu do nauki stacjonarnej wyrazili rodzice ok. 70 tys. uczniów.

Nauczyciele należący do związku chcą utrzymać dotychczasowy, zdalny sposób nauczania i podkreślają, że dystrykt nie wziął pod uwagę ich głosu w dyskusji nad powrotem do nauki stacjonarnej. Oczekują, że nauka zdalna będzie obowiązywać do momentu, kiedy otrzymają szczepionki. „CPS nie powiadomiło tych nauczycieli, że kwalifikują się do szczepionki, nie mówiąc już o zaplanowaniu dla nich terminów” – potwierdził oczekiwanie nauczycieli adwokat CTU, Thad Goodchild.

W oświadczeniu wydanym w środę 20 stycznia wieczorem, rzeczniczka CPS, Emily Bolton, powiedziała, że dystrykt pozostaje „zaangażowany w osiągnięcie wzajemnie akceptowalnego porozumienia” i zgodziła się na żądania dotyczące bezpieczeństwa, które wcześniej zostały przedstawione przez związek.

Podkreśliła jednak, że „pozbawienie dziesiątek tysięcy uczniów możliwości bezpiecznego, stacjonarnego uczenia się nie jest opcją ani realnym rozwiązaniem dla rodzin, które planowały powrót od grudnia”. Bolton oświadczyła również: „Przywódcy CTU chcą zamknąć szkoły, które już bezpiecznie się dla uczniów otworzyły i odwołać naukę stacjonarną dla dziesiątek tysięcy dzieci, które polegają na swoich oddanych nauczycielach”.

We wtorek, w trakcie trwania negocjacji między CPS i CTU, winę za zniweczenie planów rodziców, którzy postanowili swoje dzieci wysłać do szkół złożyła na związek zawodowy Janice Jackson, szefowa CPS, mówiąc wprost, że dzieci są pozbawione przez tę organizację możliwości nauki stacjonarnej.

Janice Jackson, komentując toczące się w ubiegłym tygodniu rozmowy powtarzała również, że dyskusja nie powinna się toczyć nad tym „czy wracać do szkół”, a „jak zrobić to bezpiecznie”.

Według danych dystryktu, do pracy nie wróciło ostatecznie 19 proc. nauczycieli, którzy byli do tego zobowiązani. Dystrykt uznaje, że nauczyciele są „nieobecni”, pozbawił ich wynagrodzenia oraz odciął dostęp do niezbędnych w nauce zdalnej kont klasowych Google. W trakcie ostatnich negocjacji, dystrykt odrzucił propozycję związku zawodowego, aby ograniczyć naukę stacjonarną do nauczycieli, którzy dobrowolnie wrócą do budynków. „Wybór rodziców jest najważniejszy. Jeśli rodzice wybierają naukę stacjonarną, to jest to nasza praca, jesteśmy opłacani przez podatników, żeby uczyć ich dzieci” – mówiła Jackson.

Według słów Jackson, zadziałały protokoły bezpieczeństwa zaplanowane przez CPS w miejscach, gdzie doszło do zachorowań dzieci na COVID-19.

W poniedziałek do szkół ma powrócić kolejna, liczniejsza grupa nauczycieli, która w planach CPS ma przyjąć do klas grupę ok. 70 tys dzieci z ośmiu klas podstawówki.

Obydwie strony konfliktu są pewne swoich racji i całkowicie rozmijają się w dążeniach. Uchwała ze środy jest kolejnym krokiem w stronę całkowitego zablokowania dążeń dystryktu i oznacza wysokie prawdopodobieństwo strajku.

Katarzyna Korza[email protected]


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama