Obecnie, wielu z tych kombinatorów pragnie mu przyprawić drugą “gębę” i żałuje, że nie nazwano go inaczej. Oni chcieliby go przetoczyć na inne tory i przeznaczyć do wytykania niewinnemu narodowi jego wszystkich niezawinionych grzechów. Mógłby im służyć jako “Instytut do badania polskiej ksenofobii”, lub nietolerancji, oby tylko obrzydzić Polakom ich przeszłość i całkiem uczciwą historię. Instytut ten nie popisał się silnym charakterem od samego początku. Jego dyspozycyjność wobec niewidzialnego dyspozytora okazała się całkiem widzialna. Teraz zaczyna się nowy etap manipulowania zasobami archiwalnymi tego Instytutu.
Dziennikarz “Rzeczpospolitej”, Bronisław Wildstein ogłosił wszem i wobec, że bez zezwolenia tego Instytutu wykradł listę 240 tysięcy osób “będących przedmiotem zainteresowania IPNu. “Gazeta Wyborcza” informując czytelników o tej liście krążącej po Warszawie, nadała tej informacji tytuł “Ubecka lista krąży po Polsce”. Na liście tej znajdują się nazwiska tajnych agentów SB, ale są również nazwiska osób pokrzywdzonych. Na podstawie tej listy nie można oddzielić jednych od drugich. Na liście tej znajduje się np. nazwisko Jadwigi Staniszkis znanej komentatorki politycznej. “To był dla mnie szok, a teraz wściekłość” mówiła w telewizji wstrząśnięta prof. Staniszkis. Wielu polskich polityków potępiło zachowanie Bronisława Wildsteina. Sam “bohater” opuścił redakcję “Rzeczpospolitej”.
Tak w telegraficznym skrócie wygląda ostatnia afera w Polsce. Bronisław Wildstein sięgnął po sławę ministra Macierewicza. Tylko skutki tej afery będą mniej opłakane, niż bezsensowna afera z listą tego ministra. Bojowa “determinacja” ministra Macierewicza skończyła się obaleniem rządu jedynego uczciwego premiera jakim mógł zostać Jan Olszewski. Inni politycy znaleźli pretekst do zmiany rządu i to wykorzystali z korzyścią dla siebie, ale czy z korzyścią dla Polski? W polityce liczą się tylko skutki do jakich polityk doprowadził “genialnymi” pomysłami. Intencjami wybrukowane jest piekło. Nieważne jakie miał intencje minister Macierewicz, skutki jego “determinacji” okazały się opłakane dla rządu premiera Olszewskiego.
Podobną “determinację” wykazuje jego duchowy kontynuator Bronisław Wildstein. Ciekawe, co ten nowy “bojownik” zamierza osiągnąć tym pozornie bezkompromisowym działaniem? W deklaracjach słownych, pragnie udostępnić dziennikarzom listę, na której wśród licznych nazwisk są agenci SB. On doskonale wie, że ta lista będzie paliwem dla medialnych igrzysk. Czytelnicy lubią sensację i wzajemne oskarżenia. Tylko czy tego typu medialne igrzyska nie mają ukrytego celu? Tym ukrytym celem może być skompromitowanie rzetelnej lustracji i dekomunizacji. Tym ukrytym celem może być zbełtanie myśli medialnym kibicom, żeby nie mieli czasu na refleksję o rzeczywistym stanie państwa polskiego, po totalnej kradzieży.
Polska i Polacy mają przed sobą poważniejsze problemy niż kąpiele we własnym błocie. Potrzebną dla zdrowia psychicznego lustrację powinny prowadzić sądy RP i inne instytucje do tego powołane. Przecież wszyscy doskonale wiemy, że najważniejsi agenci zostali z tych list usunięci już dawno, lub zostali inaczej wykorzystani przez nowe władze. żaden kraj na świecie nie przeprowadził nigdy rzetelnej i całkowitej lustracji. Nawet po zakończeniu II wojny światowej stworzono wiele dróg ucieczki dla byłych funkcjonariuszy reżimu faszystowskiego. W Polsce jednak łatwiej jest bełtać ludziom w głowach niż walczyć z zatrważającym ubóstwem.
Jak wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego blisko 5 milionów Polaków żyje w skrajnym ubóstwie. W okresie zbliżających się wyborów zamulanie głowy wyborcom stanie się przedmiotem strategicznych działań zainteresowanych tym “działaczy”. Niewiele możemy zrobić, żeby temu zapobiec. Wszystkie większe media w Polsce są pod “dobrą” kontrolą korporacyjną.