Wczesne głosowanie bije w USA rekordy i zwiastuje rekordową frekwencję. Na Hawajach już zagłosowało więcej osób niż w 2016 roku. To pierwszy stan, któremu udało się przekroczyć ten próg, kolejnym będzie prawdopodobnie Teksas.
W amerykańskich wyborach prezydenckich głos oddało już ponad 81,1 mln obywateli USA. To 58,9 proc. finalnej frekwencji z 2016 roku, gdy swój obywatelski obowiązek spełniło ok. 138,8 mln Amerykanów.Możliwość głosowania wczesnego, w tym korespondencyjnego, zostało w USA znacznie poszerzone z powodu epidemii koronawirusa. Ten sposób udziału w wyborach - jak wykazują badania - cieszy się szczególną popularnością wśród wyborców Partii Demokratycznej. Republikanie za to mają tłumniej niż Demokraci stawić się w lokalach wyborczych we wtorek 3 listopada.
W czwartek Hawaje stały się pierwszym stanem, w którym głos w wyborach oddało więcej osób niż w 2016 roku. Ten wyspiarski stan na Pacyfiku nie przykuwa wielkiej uwagi mediów, gdyż jest pewne, że wygra w nim kandydat Demokratów Joe Biden. Ze znacznie większym zainteresowaniem śledzona jest natomiast sytuacja w Teksasie.
Teksas, tradycyjnie republikański, zajmuje obecnie drugie miejsce w USA pod względem odsetka osób które oddały głos w porównaniu z liczbą w 2016 roku (ok. 95 proc.). Szczególnie duże wzrosty odnotowywane są w obszarach podmiejskich Dallas, Austin, San Antonio oraz Houston. W 2018 roku w wyborach środka kadencji Demokraci albo odrabiali w nich straty w porównaniu z 2016 rokiem albo wygrywali.
Te napływające dane dają nadzieję Demokratom na odbicie stanu z 38 głosami elektorskimi. Jeśli to się uda, oznaczać to będzie niemal pewną porażkę wyborczą prezydenta Donalda Trumpa. Przywódca USA - jak poinformował jego sztab - nie zamierza jednak odwiedzać Teksasu przed wtorkiem. W piątek przyjedzie tu jednak kandydatka Demokratów na wiceprezydenta Kamala Harris.
Wysoka frekwencja odnotowywana jest również w kilku innych kluczowych wyborczo stanach. Na Florydzie to 77,1 proc. tej z 2016 roku, w Karolinie Północnej 81,1 proc., a w Arizonie 80,4 proc.
Amerykańskie wybory prezydenckie odbędą się we wtorek 3 listopada. Faworytem większości sondaży pozostaje Biden, ale cztery lata temu badania także nie dawały większych szans Trumpowi.
Zgodnie z opublikowanym w czwartek badaniem dla portalu The Hill Biden prowadzi w Karolinie Północnej o 1 pkt. proc., na Florydzie o 3, a w Pensylwanii o 5 pkt. Dane portalu RealClearPolitics wskazują, że Demokrata w uśrednionych ogólnokrajowych sondażach ma nad Republikaninem przewagę 7,4 pkt. proc. W analogicznym okresie kampanii w 2016 roku ówczesna kandydatka Demokratów Hillary Clinton prowadziła o 1,3 pkt. proc.
W czwartek rywalizujący o Biały Dom odbyli wiece na Florydzie. Biden oskarżał Trumpa o rozprzestrzenianie koronawirusa oraz "podziałów i niezgody". Prezydent apelował do swoich zwolenników o noszenie maseczek jeśli przebywają w tłumie oraz wypowiadał się krytycznie o nakładaniu ograniczeń na gospodarkę w trakcie epidemii.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama