W 27 stanach, w tym w Kolorado, Illinois, Indianie, Massachusetts, Michigan, New Jersey, Rhode Island, Teksasie i Wisconsin, odnotowano wzrosty zakażeń koronawirusem od 10 do 50 proc. W pozostałych stanach sytuacja utrzymuje się na jednakowym poziomie.
W ciągu ostatniej doby w Stanach Zjednoczonych zarejestrowano 57 519 nowych przypadków zakażenia Covid-19 i 711 kolejnych zgonów - poinformował w niedzielę wieczorem czasu lokalnego Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore.
Według danych amerykańskiej uczelni od wybuchu pandemii zdiagnozowano w całym kraju 8 142 913 przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło łącznie 219 676 osób.Jak zauważyła telewizja CNN, w USA rejestruje się ostatnio średnio ponad 55 000 nowych przypadków Covid-19 dziennie. Jest to ponad 60 proc. więcej niż w połowie września. Zdaniem ekspertów kraj znajduje się "w samym środku przerażającej fali nasilenia pandemii".
Z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa wynika, że tylko w stanach Missouri i Vermont nastąpił ponad 10 proc. spadek średniej liczby zgłoszonych przypadków w ciągu ostatniego tygodnia. Z kolei w Connecticut i na Florydzie było ich co najmniej o 50 proc. więcej.
"To naprawdę straszny okres i ludzie muszą być ostrożni" – mówił cytowany przez CNN epidemiolog dr Abdul El-Sayed.
Wraz ze wzrostem zakażeń coraz więcej ludzi trafia do szpitali. W Nowym Meksyku liczba hospitalizacji wzrosła w tym miesiącu o ponad 100 proc. - przyznała gubernator tego stanu Michelle Lujan Grisham.
"W ślad za większą liczbą hospitalizacji nastąpi prawdopodobnie wzrost liczby zgonów spowodowanych koronawirusem" – ocenił dr Francis Collins, dyrektor National Institutes of Health (Krajowy Instytut Zdrowia).
Średnio 700 zgonów dziennie z powodu koronawirusa to znacznie mniej niż w lipcu i sierpniu, kiedy umierało po 1000 Amerykanów w ciągu doby. Naukowcy z University of Washington przewidują jednak, że do połowy stycznia w Stanach Zjednoczonych może dojść do ponad 2300 przypadków śmiertelnych dziennie.
"Kiedy widzieliśmy tego rodzaju sytuację na początku pandemii, w marcu i kwietniu, wirus nie rozprzestrzeniał się wszędzie. (…) Obecnie wzrost może być znacznie wyższy niż wiosną lub latem" - przestrzegał El-Sayed, były dyrektor departamentu zdrowia w Detroit.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama