Nawet jeśli słyszeliśmy o Damie Kameliowej, na ogół z trudem przychodzi nam ustalenie, o kim lub o czym mowa. Czy to nazwa kwiatu? A może jakaś baśń? A przecież była to autentyczna kobieta żyjąca we Francji w pierwszej połowie XIX wieku. W tamtym czasie nie było Francuza, który by o niej nie słyszał. Po śmierci Damy Kameliowej, dzięki Aleksandrowi Dumas (autorze m.in. Trzech muszkieterów) jej fascynującą historię poznał cały czytający książki świat...
Dumas napisał słynną powieść opartą na jej życiu pt. Dama Kameliowa. Książka została przetłumaczona niemal na wszystkie języki świata. Włoski kompozytor Giuseppe Verdi skomponował operę La Traviata (co znaczy: zbłądzona), także o Damie Kameliowej. W roku 1936 znowu przypomniano ją większej publice, gdyż powstał film pt. Dama Kameliowa. Główną rolę zagrała boska Greta Garbo. Po wojnie powstały jeszcze dwa filmy o Damie Kameliowej. Te dzieła poświęcono kobiecie, która zmarła mając zaledwie 23 lata. Kim była Dama Kameliowa? Paryską kurtyzaną.
Alfonsyna
Alfonsyna Plessis urodziła się w 1824 roku, na wsi w Normandii. Jej matka uciekła z domu przed brutalnym mężem, dozorcą. Córki nie zabrała z sobą. Mała Alfonsyna początkowo przebywała u ciotki. Gdy miała 12 lat, zgwałcił ją młody wieśniak. Za karę ciotka odesłała Alfonsynę do ojca. Młodemu wieśniakowi wyjaśniono, że to brzydko takie rzeczy robić i obyło się bez pasa.
Alfonsyna miała urodę „aniołka z obrazka”. To była dziewczynka, jak ktoś powiedział, którą chciałoby się polizać – w żadnym złym sensie. Gdy znalazła się pod opieką ojca pijanicy, ten już wiedział, co zrobić ze swoim aniołkiem. Pożyczał ją za pieniądze bogatszym mężczyznom. Alfonsyna szybko przyzwyczaiła się do „zawodu”, który miała wykonywać do końca życia. Była pojętna, inteligentna – jak się później okazało, nie tylko w dziedzinie ars amandi.
Ojciec oferował ją różnym klientom za coraz większe pieniądze. Kiedy miała 14 lat, oddał ją na dłużej 70-letniemu fabrykantowi parasoli. Po ukończeniu 15 lat pojechała z nim do Paryża. Tam ojciec zniknął z jej życia i może w ogóle z ziemskiego padołu. Zapił się na śmierć? Zatłukły go paryskie rzezimieszki?
Alfonsyna, według metryki piętnastoletnia, psychicznie była o wiele dojrzalszą dziewczyną. Widziała już wiele. Mimo tego, do czego była wykorzystywana przez ojca i statecznych panów, często chodziła do kościoła, codziennie rano i wieczorem modliła się do Matki Boskiej. Nawyk i potrzeba modlitwy zostały z nią do końca życia.
Przez pierwszy miesiąc w Paryżu pracowała jako sprzątaczka w restauracji. I to było ostatni raz, kiedy miała miotłę w rękach. Właściciel restauracji nie mógł przejść obojętnie obok „aniołka z obrazka”. Urządził jej małe mieszkanie i podarował trzy tysiące franków. To były pierwsze większe pieniądze, jakie zarobiła w roli kurtyzany. Wystarczały na rok normalnego życia. Alfonsyna przepuściła je w dwa miesiące – na urządzanie mieszkania i ubrania. Restaurator dokładał, ale wkrótce odczuł rujnujący wpływ nieletniej kochanki i zrezygnował z jej utrzymania.
Alfonsyna nie zdawała sobie sprawy z wartości pieniądza, jakby ich nigdy nie miało jej zabraknąć. Pragnęła żyć w luksusie, kupować to, co było najpiękniejsze na wystawach sklepowych. Jednemu z chwilowych przyjaciół zdradziła, że dlatego została prostytutką, ponieważ uczciwa praca nie stworzyłaby jej tak luksusowych warunków do życia, za którym tęskniła.
Prawda to i nieprawda. Do prostytucji przyuczył ją ojciec. Co do luksusowego życia to, rzeczywiście, pracując jako sprzątaczka nigdy nie zarobiłaby większych pieniędzy. Po restauratorze Alfonsynę utrzymywał makler giełdowy. Jednak szybko wyczerpały się i jego zasoby finansowe. Żeby nie popaść w ruinę, zostawił ją.
Wielki świat
Następcą maklera był młody hrabia ze starej, bogatej rodziny. Przy nim i dzięki jego pieniądzom Alfonsyna już całkowicie przemieniła się z wiejskiej dziewczyny w elegancką paryżankę. Młody hrabia, choć wiedział, czym się trudniła, chciał się z nią ożenić. Co nieprawdopodobne, Alfonsyna spodobała się także jego nobliwej babce. Nie miała nic przeciwko małżeństwu wnuka z Alfonsyną, pod warunkiem naturalnie, że porzuci ona swój dotychczasowy zawód.
Dalsze życie Alfonsyny mogłoby wyglądać całkiem inaczej niż dotychczasowe. I nie zostałaby sławną Damą Kameliową. Ale nim doszło do małżeństwa, hrabia zmarł na gruźlicę. Wcześniej zaraził tą chorobą Alfonsynę.
Zastanawia, jak prosta, wiejska dziewczyna, do tego będąca od dziecka prostytutką, mogła być poważnie brana za kandydatkę na żonę kogoś, kto wywodził się z szanowanej rodziny? Biografowie musieli coś przeoczyć w życiu Alfonsyny. Kilka lat później wyszło na jaw, że grywała na fortepianie Mozarta, czytała Byrona, Goethego i Moliera. Poza tym równie często trzymała w ręku książkę do modlitwy, jak i sławny romans o prostytutce Manon Lescaut. Krążyły pogłoski, że ze strony matki pochodziła z podupadłej rodziny szlacheckiej du Mesnil. Stąd, być może, jej wrodzone, niemal arystokratyczne maniery.
Kamelie
Wkrótce po śmierci młodego hrabiego, Alfonsyna została utrzymanką księcia Guiche-Grammonta. W ciągu trzech miesięcy wydał na nią 10 tysięcy franków, po czym dał za wygraną. W życiu Alfonsyny niczego to nie zmieniło. Miała kolejnych bogatych przyjaciół. W tym mniej więcej czasie Alfonsyna pożegnała się z przeszłością. Przybrała imię „Maria”, „ponieważ było to imię Świętej Dziewicy”. To właśnie w tym czasie zyskała przydomek Damy Kameliowej.
Cały Paryż znał ją z tego, że na gorsecie zawsze miała przypiętą kamelię. Kameliami przystrojone było całe jej mieszkanie. Bukiet kamelii miała w rękach, leżąc na łożu śmierci. Te egzotyczne kwiaty były jej znakiem rozpoznawczym. Za pomocą kamelii przekazywała swoim wielbicielom jednoznaczne sygnały: przez 25 dni w miesiącu nosiła białe kamelie, przez 5 następnych dni kamelie czerwone.
Podziwiał ją cały Paryż. Mężczyźni marzyli o niej. Była żywym ucieleśnieniem figurki z najpiękniejszej porcelany. Delikatna, taktowna, zachowaniem nie przysparzała sobie wrogów. Popołudniami jeździła alejami Lasku Bulońskiego, aby się pokazać. Wieczorami bywała w teatrze.
Właśnie w teatrze zobaczył ją Aleksander Dumas. Zakochał się w niej. Byli ze sobą dwa lata. Dumas zakończył związek, pisząc wzruszający list, w którym wyznał, że nie jest dostatecznie bogaty, aby ją kochać tak, jak chciałby.
Franciszek Liszt, węgierski kompozytor i pianista, w 1845 roku był u szczytu sławy. Wówczas, także w teatrze, poznał Damę Kameliową. Została jego kochanką i uczennicą. Tylko jeśli chodzi o Liszta, to w Europie nie było pięknej kobiety, która nie byłaby jego kochanką chociażby przez jedną noc.
W tym samym roku Dama Kameliowa poznała wielką miłość swojego życia – hrabiego Edwarda de Perregaux, syna bankiera. To była obustronna namiętność. Hrabia Edward spełniał wszystkie zachcianki Damy Kameliowej. Stworzyli najbardziej popularną parę w Paryżu. Gdy pojawiali się na światowych wyścigach koni, publiczność wstawała, żeby lepiej ich widzieć. Związek arystokraty i kurtyzany nie był wówczas w Paryżu czymś wyjątkowym.
Ten związek był relacją całkiem na serio. Hrabia Edward i Dama Kameliowa wzięli ślub w Londynie. Małżeństwo zawarte według prawa angielskiego nie było jednak honorowane we Francji. I kiedy doszło do zerwania, hrabia Edward pozostał w Londynie, a Dama Kameliowa wróciła do Paryża i żyła jak uprzednio.
Występek i piękno
Objawy gruźlicy zaczęły się nasilać. Dama Kameliowa coraz częściej mdlała, kaszlała, pluła krwią. Przyjaciele zaczęli ją opuszczać. Po raz pierwszy od przyjazdu do Paryża z Normandii zabrakło jej pieniędzy. Częściej oddawała pod zastaw do lombardu niż otrzymywała podarunki od wielbicieli. Lekarz odwiedził ją 177 razy. A był to lekarz paryskich elit, dużo brał za wizytę.
Dama Kameliowa zmarła osamotniona w wieku 23 lat. Jeszcze oddychała, kiedy komornicy ściągali kapy z jej łóżka. Kazimierz Imieliński, wybitny seksuolog, tak wyjaśnia zjawisko, jakim była Dama Kameliowa: „Była odrobiną poezji w ordynarnym i dzikim świecie kurtyzan. Mężczyźni ulegali jej, ponieważ ta dziewczyna była uosobieniem elementarnych męskich tęsknot: występku i piękna, grzechu i cnoty, wyuzdania i skruchy. W obecności Damy Kameliowej mężczyźni odczuwali pewnego rodzaju »czystość« w deprawacji.
Gdy pożądali czegoś zabronionego, mogli sobie schlebiać, że znajdują się na drodze prowadzącej do dobra. Żadna z wielkich kurtyzan nie była tak piękna i nie potrafiła się tak wytwornie zachowywać. Pisząc, nie robiła błędów ortograficznych. Wulgarne słowa nigdy nie płynęły z jej ust. Dlatego miała dostęp do takich kręgów społecznych, o których inne kurtyzany mogły tylko marzyć. Była oczytana, rozumiała muzykę, miała dobry gust w zakresie malarstwa. Przede wszystkim jednak modliła się regularnie, ubolewając nad swoim stylem życia. Zdawała się być upadłym aniołem”.
Grażyna Sobkowiak
Reklama