J.K. Rowling to osoba powszechnie znana na całym świecie, gdyż jest autorką niezwykle popularnej serii powieści o Harrym Potterze. W roli tej zyskała sobie ogromne uznanie i stała się też osobą bardzo zamożną. Dziś jednak jej światowa sława mocno przybladła z powodu szeregu wypowiedzi na temat osób transpłciowych (transgender)...
Prawda czy nienawiść?
W serwisie Twitter Rowling napisała: „Jeśli uznamy, że płeć biologiczna nie istnieje, to nie może też istnieć pociąg do osób tej samej płci. Jeśli uznamy, że płeć biologiczna nie istnieje, to przeżyte doświadczenia kobiet z całego świata ulegną wymazaniu. Znam i kocham osoby transpłciowe, ale wymazanie konceptu płci biologicznej pozbawia wiele osób możliwości rozmawiania o swoich doświadczeniach. Mówienie prawdy nie jest nienawiścią”.
Poglądy tego rodzaju szerzone są przez wielu ludzi, ale z powodu pozycji Rowling w literaturze jej wypowiedź wzbudziła natychmiastowe zamieszanie. Pisarka nie jest w swoich poglądach odosobniona i reprezentuje szerszy nurt feminizmu, obecny również w Polsce i często określany anglojęzycznym skrótem TERF (Trans-Exclusionist Radical Feminist), zgodnie z którym ludzie transpłciowi powinni być w jakimś sensie wykluczeni z reszty społeczeństwa. Rowling sugeruje ponadto, że włączenie osób transpłciowych w społeczeństwo na tych samych zasadach co wszyscy inni zagraża kobietom i jest poważną przeszkodą dla feminizmu. Jednak największym problemem jest to, że absolutnie nikt nie sugeruje wymazania w jakiś sposób pojęcia płci biologicznej. Chodzi raczej o uznanie istnienia ludzi, którzy mają na ten temat inne poglądy, a stanowią mikroskopijną mniejszość społeczeństwa.
Gdy wypowiedź Rowling zaczęła być ostro krytykowana, pisarka nie tylko nie wycofała się ze swojego oświadczenia, ale dodała też nowe argumenty, które dolały oliwy do ognia. Rowling zaczęła snuć katastroficzne wizje, zgodnie z którymi prędzej czy później dojdzie do sytuacji, kiedy wprowadzona zostanie „totalitarna poprawność polityczna”. W ramach tejże przymusem stanie się mówienie „rodzic 1 i rodzic 2” zamiast „mama i tata”, co ma spowodować całkowity upadek pojęcia rodziny.
Ponadto Rowling prorokuje, że społeczne zmiany wprowadzone pod naciskiem środowiska osób transpłciowych mogą przynieść plagę mężczyzn udających kobiety – w celu uzyskania łatwego dostępu do przestrzeni zarezerwowanych dla jednej płci, takich jak łazienki czy przebieralnie. Tymczasem taka możliwość istnieje w szeregu krajów od wielu lat, m.in. w Argentynie, Belgii czy Portugalii i, jak dotychczas, w żadnym z tych krajów nie doszło do tego typu hipotetycznych nadużyć.
Oczywiste jest, że ludzie określający się jako transwestyci budzą wiele kontrowersji, a poglądy na ten temat są niezwykle zróżnicowane. Zastanawiające jest jednak to, iż to J.K. Rowling zdecydowała się na śmiałe i tak kontrowersyjne wypowiedzi na ten temat, zwłaszcza wobec faktu, że jej powieści cieszą się szczególną popularnością wśród młodzieży. Jej postawa nie zyskała poparcia ze strony aktorów, którzy występują w filmach opowiadających o przygodach Harry’ego Pottera.
Kontrowersyjna powieść
Sprawę skomentować postanowił Daniel Radcliffe, czyli filmowy Harry. Aktor przeprosił osoby, które zostały urażone wypowiedziami Rowling: „Kobiety transpłciowe to kobiety. Każde stwierdzenie, które mówi coś przeciwnego, wymazuje tożsamość i godność tych osób. Jest też sprzeczne z wszelkimi poradami udzielanymi przez profesjonalistów, którzy mają o wiele więcej wiedzy na ten temat niż J.K. Rowling”. W podobnym tonie wypowiedziały się inne gwiazdy filmów o Harrym Potterze – Katie Leung, Noma Dumezweni i Evanna Lynch.
„Osoby transpłciowe zasługują na to, by żyć swoim życiem bez ciągłego kwestionowania ich tożsamości lub mówienia, że nie są tymi, za kogo się podają” – oświadczyła w mediach społecznościowych Emma Watson, czyli Hermiona z serii filmów o Harrym Potterze. Natomiast wytwórnia filmowa Warner Brothers oznajmiła: „Wydarzenia ostatnich kilku tygodni wzmocniły naszą determinację jako firmy, aby stawić czoła trudnym problemom społecznym. Pozycja Warner Bros. na rzecz społecznej integracji jest dobrze ugruntowana, a wspieranie różnorodnej i integracyjnej kultury nigdy nie było tak ważne dla naszej firmy i naszych odbiorców na całym świecie”.
Problem stał się jeszcze bardziej skomplikowany z chwilą, gdy pojawiła się ostatnio nowa powieść J.K. Rowling pt. Troubled Blood. Książka nie ma absolutnie nic wspólnego z postacią Harry’ego Pottera, ale jednym z jej w miarę poślednich bohaterów jest niejaki Dennis Creed, który jako mężczyzna przebiera się za kobietę, by wabić ofiary swoich morderczych poczynań. W normalnych warunkach nie budziłoby to żadnych kontrowersji. Jednak w kontekście kontrowersyjnych wypowiedzi Rowling na temat osób transpłciowych bohater jej powieści zdaje się sugerować, że jej poglądy zaczynają być również wyrażane w jej twórczości.
Rowling w ostatnich tygodniach nieco wycofała się ze swoich komentarzy, ale zapewne nie załagodzi to narastających konfliktów między nią i jej czytelnikami. Jej nowa powieść, według prognostyków, nie będzie literackim szlagierem, co jednak nie ma większego znaczenia. O wiele ważniejsze jest to, iż autorka o światowej sławie postanowiła zająć niezwykle kontrowersyjne stanowisko w sporze, który będzie się zapewne toczył przez wiele następnych dekad. Tym samym zaryzykowała swój publiczny wizerunek, który jeszcze do niedawna nie miał nic wspólnego z jakimikolwiek kontrowersjami społecznymi bądź politycznymi. Niektórzy twierdzą, że to początek końca jej literackiej kariery. Inni są zdania, że to „początek początku”. Najbliższa przyszłość pokaże, kto ma rację.
Andrzej Heyduk
Reklama