Policja zatrzymała w miejscowości Cangas de Onis na północy Hiszpanii dwóch mężczyzn spacerujących bez maseczek. Jeden z nich zaczął udawać psa i twierdził, że nie musi osłaniać twarzy – poinformował dziennik "El Comercio".
Maseczki są obowiązkowe w przestrzeni publicznej nawet wtedy, kiedy można zachować bezpieczną, dwumetrową odległość. Wydawany w Asturii "El Comercio" napisał w niedzielę, że hiszpańska policja spotyka się z wieloma wymówkami ze strony osób, które nie zakładają maseczek, takimi jak roztargnienie, chęć zapalenia papierosa czy alergia, ale sytuacja w Cangas de Onis w Asturii przeszła wszelkie ich oczekiwania.
Mężczyźni bez maseczek zostali zatrzymani na centralnej ulicy Cangas de Onis. Na wielokrotne żądanie funkcjonariuszy, aby dostosowali się do przepisów i założyli maseczki, jeden z mężczyzn rzucił się na ziemię i – ku zdumieniu policjantów - zaczął udawać psa: chodził na czworakach, szczekał, a nawet podniósł nogę jak załatwiające się zwierzę.
„Powiedział, że jest psem i nie musi zakładać maseczki” – relacjonował burmistrz miasteczka Jose Manuel Gonzalez Castro.
Mężczyźni wywołali sensację wśród przechodniów, którzy nagrali incydent.
Policjanci zwrócili się o dodatkowe siły do Gwardii Cywilnej, powstrzymali razem „psi spacer” i przewieźli mężczyzn na komisariat. Oprócz braku maseczek zarzuca im się zakłócenie porządku publicznego. Każdemu z nich grozi ponad 600 euro grzywny.
Według źródeł lokalnej policji, obaj mężczyźni są mieszkańcami Asturii i w momencie incydentu byli nietrzeźwi.
Burmistrz Cangas de Onis zapewnił, że mieszkańcy w większości dostosowują się do przepisów i zakładają maseczki. Lokalne władze zatrudniły w tym celu prywatną ochronę na rynku i dwóch informatorów, którzy obserwują miejsca odwiedzane przez turystów.
Z Saragossy Grażyna Opińska (PAP)
Reklama