Sama siebie określiła kiedyś jako „gangsterską Nancy Sinatrę”, co natychmiast podłapali krytycy muzyczni, uwielbiający szufladkować artystów. Jednak jej styl zarówno w wyglądzie, jak i w muzyce nieustannie się zmienia. Lana Del Rey wciąż szuka, eksperymentuje, łączy możliwe z niemożliwym i za każdym razem okazuje się, że ma świetne wyczucie trendów...
Ostatnio zaskoczyła wydaniem recytowanego albumu Violent Bent Backwards Over the Grass, który ukazał się 28 lipca tego roku. Recytuje w nim 30 swoich wierszy do muzyki napisanej przez Jacka Antonoffa. Materiał jest dostępny tylko w wersji cyfrowej. We wrześniu ma zostać wydana książka z wierszami oraz e-book, a na początku października CD oraz płyta winylowa.
Pytana o powody wydania tak niecodziennego projektu, wokalistka wyznała: – W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że niektóre rzeczy chcę wyrazić przez wiersze, nie przez muzykę. Było to dość zabawne – czułam się, jakbym trafiła do XIX wieku. Artystka zapowiedziała też, że zarówno album, jak i tomik poezji dostępne będą za… 1 dolara, a połowa zysków ze sprzedaży zostanie przeznaczona na organizacje charytatywne wspierające rdzennych mieszkańców Ameryki, Indian Navajo.
Kim jest ta utalentowana, nieoczywista, piękna artystka ujmująca swym niskim, ciepłym, melancholijnym głosem?
Alkohol – pierwsza miłość
Urodziła się w Nowym Jorku, 21 czerwca 1985 jako Elizabeth Woolridge Grant. Wraz z młodszym rodzeństwem, siostrą Caroline i bratem Charliem, dorastała na wsi, w Lake Placid. Jej rodzina była bardzo majętna. Dziadek był bankierem inwestycyjnym i wiceprezesem banku. Ojciec, Robert England Grant Junior, copywriterem i biznesmenem, a matka, Patricia Anna, nauczycielką w szkole średniej. Jako nastolatka Liz chodziła do katolickiej szkoły i była kantorem w kościelnym chórze.
Nie wiadomo, dlaczego w wieku 14 lat uzależniła się od alkoholu i została wysłana na terapię. Po latach w wywiadzie dla czasopisma GQ przyznała, że alkohol był pierwszą miłością jej życia. Powiedziała wówczas: „Byłam wielką alkoholiczką w tym czasie. Piłabym każdego dnia. Chciałam pić sama. Myślałam wtedy, że to był cholernie fajny pomysł”. Z perspektywy lat widzi jednak, ile przez to straciła: „To najgorsza rzecz, jaka mnie spotkała” – przyznała.
Po zakończeniu terapii wyjechała do prywatnej szkoły z internatem, którą ukończyła w wieku 18 lat. Przeprowadziła się do Nowego Jorku i rozpoczęła studia filozoficzne i metafizyczne na Uniwersytecie Fordham. Wtedy też nauczyła się grać na gitarze – ale nie uczęszczała do żadnej szkoły. Kilka chwytów i prostych tricków nauczył ją wujek.
Muzyka – druga miłość
Zainteresowania muzyczne odziedziczyła po rodzicach, zwłaszcza po ojcu, który w młodości pisywał piosenki country i był wielkim fanem zespołu Beach Boys. Swoją pierwszą płytę w 2005 roku wydała pod pseudonimem Mary Jailer. Był to folkowy album zatytułowany Sirens. Rok później podpisała pierwszą umowę z niezależną wytwórnią 5 Points Records. Debiutowała dla nich pod pseudonimem Lizzy Grant epką Kill Kill, która przez dwa lata była dostępna wyłącznie w formie cyfrowej.
Przed wydaniem pierwszego albumu za namową swoich menadżerów przyjęła kolejny pseudonim – Lana Del Ray. To połączenie imienia Lany Turner, hollywoodzkiej gwiazdy będącej symbolem seksu lat 40. i 50., oraz znanego z Brazylii modelu samochodu ford – Del Rey. W 2010 roku wydała album zatytułowany Lana Del Rey A.K.A. Lizzy Grant. Po premierze przeprowadziła się tymczasowo do Wielkiej Brytanii, gdzie już ostatecznie zadecydowała być tylko Laną Del Rey.
W czerwcu 2011 wydała utwór „Video Games”, który przyniósł jej sławę na całym świecie. Tylko przez pierwsze pięć miesięcy utwór ten odtworzono na YouTube 20 milionów razy! Od tego czasu liczba ta wzrosła ponad dziesięciokrotnie. Do jego popularyzacji przyczyniło się niewątpliwie wykorzystanie utworu w serialu Ringer na kanale The CW. Portal muzyczny Pitchwork Media, specjalizujący się w recenzjach muzycznych, nazwał tę kompozycję „najlepszym nowym utworem”, Sunday Times Culture – najlepszym singlem roku, a sama Lana otrzymała tytuł „Next Big Thing” w plebiscycie organizowanym przez magazyn Q.
Jednak przełomowy w karierze Lany był jej kolejny album zatytułowany Born to Die. Promowała go piosenka „Summertime Sadness”, która zdobyła szczyty europejskich list przebojów. Album sprzedał się na świecie w nakładzie 7 milionów egzemplarzy i szeroko otworzył Lanie drzwi do muzycznego biznesu.
Trzecia miłość – tatuaże
Artystka ma 10 tatuaży. Przynajmniej oficjalnie. Każdy z nich jest złożony z liter lub słów. Każdy ma znaczenie. Jeden z nich to „Whitney Amy” na cześć tragicznie zmarłych wokalistek Whitney Houston i Amy Whinehouse. Ku pamięci Niny Simone i Billie Holiday wytatuowała sobie „Nina Billie”. Kolejny duet, który upamiętniła słowami „Nabokov Whitman” to oczywiście Vladimir Nabokov i Walt Whitman. Literą „M” upamiętniła swoją babcię, Madelaine. Są też wytatuowane maksymy „Die Young” czy „Trust No One”. W podziękowaniu za gościnność hotelu Chateau Marmont w Los Angeles, w którym napisała wiele utworów, wytatuowała sobie ich nazwę na lewym ramieniu.
Tatuaże są wskazówką odnoszącą się do tego, kto ją inspiruje. Są też rodzajem ostrzeżenia czy wyrazem wdzięczności. Generalnie z ich pomocą Lana komunikuje się ze światem. Dlatego też oprócz trwałych tatuaży często robi sobie tatuaże tymczasowe. Kiedyś na lewym nadgarstku wytatuowała sobie słowo „zemsta”, a na prawym wyrażenie „życie jest piękne”. Często wykorzystuje też malowanie ciała w celach artystycznych. Podczas realizacji filmu Tropico kazała sobie napisać na brzuchu zdanie „Trust No Bitch”, na piersi namalować pistolet, a pod okiem – łzę.
Miłość, której brak
Obecnie jest singielką. Ale o jej związkach i tak niewiele wiadomo. Artystka zawsze bardzo dbała o zachowanie prywatności i nigdy nie dzieliła się swoim życiem prywatnym w wywiadach. Na swoich kontach w mediach społecznościowych też była bardzo ostrożna. Od czasu do czasu pozwalała sobie tylko na zdjęcie, bez słowa komentarza.
Jej pierwszym facetem był Barrie- James O’Neil, członek folkowo-rockowego zespołu Kassid. Zaczęli spotykać się w 2011 roku, kiedy wokalistka wróciła do USA, a zerwali ze sobą trzy lata później. Kulisy rozstania były dość niecodzienne. Barrie dowiedział się o tym od… kuzyna. Szczegóły zdradził gazecie The Scottish Sun:
„Mój kuzyn napisał do mnie SMS-a, w którym pocieszał mnie z powodu końca związku. Spytałem, skąd ma takie informacje. Wtedy podał mi linka do jednej ze stron. Myślałem, że to plotki. Okazało się, że tak nie jest” – powiedział.
Na początku 2014 roku Lana zaczęła sspotykać ię ze znanym fotografem Francesco Carrozzinim. Był to burzliwy związek, para notorycznie ze sobą zrywała i wiązała się na nowo. Po półtora roku rozstali się definitywnie. Wokalistka ponownie nie zamierzała komentować rozstania. Zrobił to natomiast fotograf, który na łamach The New York Timesa powiedział: „Nie byłem zbyt osiągalny emocjonalnie”. A oznacza to tyle, że przystojny Włoch nie chciał się ustatkować.
We wrześniu 2019 roku paparazzi przyłapali Lanę na kilku randkach z Seanem Larkinem, policjantem i gwiazdą telewizyjnych programów Live PD, Live Rescue i The First 48. Wokalistka konsekwentnie nie komentowała tych doniesień. Dopiero w grudniu na Instagramie pokazała zdjęcie z nowym mężczyzną, a w styczniu 2020 pojawili się razem na rozdaniu nagród Grammy. Szybko okazało się jednak, że i ten mężczyzna nie jest Lanie pisany. Informacje o rozstaniu, ponownie na łamach The New York Timesa, potwierdził sam Larkin: „To już przeszłość. W tym momencie jesteśmy przyjaciółmi. Nadal ze sobą rozmawiamy, ale mamy napięte grafiki”.
Lana nie lubi udzielać wywiadów, nie komentuje swojego życia prywatnego. Wszystko, co chce powiedzieć, wyraża albo w tatuażach, albo w muzyce. Jako Lana del Rey nagrała sześć albumów, wzięła udział w czterech trasach koncertowych. Ma cztery nominacje Grammy, nominację do Złotego Globu za utwór „Big Eyes” wykorzystany w filmie Tima Burtona pod tym samym tytułem. Dla jednych jest najbardziej intrygującą artystką naszych czasów, dla innych – po prostu sprytnie wymyślonym produktem show-biznesowym. Lana nie przejmuje się opiniami na swój temat. Żyje we własnym świecie i na własnych warunkach.
Małgorzata Matuszewska
Reklama