Ministerstwo finansów USA nałożyło w piątek sankcje na chińską firmę XPCC (Xinjiang Production and Construction Corps) oraz dwóch powiązanych z nią obywateli ChRL. Jako powód podano oskarżenia o łamanie praw człowieka wobec Ujgurów.
Zgodnie z sankcjami zamrożone są amerykańskie aktywa firmy oraz de facto zakazana współpraca z nią dla podmiotów z USA. Zastrzegający anonimowość urzędnik amerykańskiej administracji nazwał w rozmowie z dziennikarzami XPCC "tajną, paramilitarną organizacją, która pełni różne funkcje pod bezpośrednią kontrolą" Komunistycznej Partii Chin."Naruszenia praw człowieka przez Komunistyczną Partię Chin w chińskim Sinciangu wobec Ujgurów i innych mniejszości muzułmańskich to plama stulecia" - ocenił w oświadczeniu sekretarz stanu USA Mike Pompeo.To kolejne w ostatnich dniach działania USA wymierzone we władze Chin w związku z polityką Pekinu wobec Ujgurów. 20 lipca amerykańskie ministerstwo handlu dopisało do swojej czarnej listy 11 chińskich firm, w tym z branży tekstylnej, którym zarzuciło udział w łamaniu praw Ujgurów. Firmy te nie mogą kupować w Stanach Zjednoczonych bez zgody rządu w Waszyngtonie.
Równolegle do nowych sankcji amerykańskie władze potępiły w piątek decyzję Hongkongu o przełożeniu wyborów lokalnych z 6 września, uznając to za przykład podważania demokracji w tym mieście przez Pekin.
"To działanie podważa demokratyczny proces oraz wolności, które podtrzymują dobrobyt Hongkongu" - przekazała rzeczniczka Białego Domu Kayleigh McEnany. Nazwała to kolejnym przykładem na "łamanie przez Pekin obietnic".
Relacje amerykańsko-chińskie są obecnie uznawane za najgorsze od dziesięcioleci. Oba kraje spierają się w kwestiach handlowo-gospodarczych, a także w sprawie pandemii Covid-19, autonomii Hongkongu czy przestrzegania praw człowieka wobec Ujgurów i innych muzułmanów w regionie Sinciang na zachodzie ChRL.
Eksperci ONZ zwracali w ostatnich latach uwagę na wiarygodne doniesienia o nawet ponad milionie muzułmanów przetrzymywanych w Sinciangu w obozach internowania. Australijski Instytut Polityki Strategicznej (ASPI) i amerykańska komisja kongresowa oceniały w marcu, że władze ChRL zmuszają dziesiątki tysięcy muzułmanów z obozów reedukacji do pracy w fabrykach, produkujących m.in. dla znanych międzynarodowych marek.
Władze ChRL stanowczo odrzucają oskarżenia ze strony USA, określając je jako "największe kłamstwa stulecia". Rząd Chin początkowo zaprzeczał istnieniu obozów internowania w Sinciangu, ale teraz twierdzi, że są to ośrodki szkolenia zawodowego, mające na celu przeciwdziałanie muzułmańskiemu radykalizmowi i tendencjom separatystycznym.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama