Prezydenci Rosji i Ukrainy, Władimir Putin i Wołodymyr Zełenski, rozmawiali w niedzielę telefonicznie na temat rozejmu, który ma wejść w życie w Donbasie od poniedziałku, 27 lipca - poinformowały w komunikatach kancelarie obu przywódców.
"Pozytywnie oceniono uzgodnienie - na posiedzeniu grupy (kontaktowej ds. konfliktu w Donbasie) 22 lipca - dodatkowych działań na rzecz rozejmu, które wejdą w życie od 27 lipca. Podkreślono znaczenie bezwzględnego przestrzegania tych ustaleń przez uczestników konfliktu" - głosi komunikat wystosowany przez Kreml.
W Kijowie zaś służby prasowe Zełenskiego poinformowały, że prezydenci "przyjęli z zadowoleniem osiągnięcie porozumienia o całkowitym i wszechstronnym trybie przerwania ognia na Donbasie, które rozpoczyna się od godz. 00.01 27 lipca 2020 roku". W komunikacie zaznaczono, że prezydent Rosji "poparł to porozumienie".
"Zełenski i Putin zgodzili się, że niezbędne jest pilne zrealizowanie dodatkowych kroków na rzecz wparcia przerwania ognia" - dodało biuro prezydenta Ukrainy.
Kreml ze swej strony zaznaczył, że Putin "ocenił przyjętą 15 lipca przez Radę Najwyższą (parlament Ukrainy-PAP) uchwałę o przeprowadzeniu wyborów lokalnych w 2020 roku jako sprzeczną z porozumieniami mińskimi i zagrażającą perspektywom uregulowania (konfliktu)".
Prezydenci Rosji i Ukrainy - jak głosi rosyjski komunikat - omówili także sytuację związaną z pandemią koronawirusa.
Według moskiewskiego dziennika "Kommiersant" rozmowa odbyła się z inicjatywy strony ukraińskiej.
Od 27 lipca w życie ma wejść rozejm między wojskami ukraińskimi i prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy. Porozumienie w sprawie całkowitego przerwania ognia w Donbasie negocjatorzy Ukrainy, Rosji i OBWE osiągnęli w środę. Według strony ukraińskiej całkowite i wszechstronne przerwanie ognia jest warunkiem wstępnym do realizacji porozumień z Mińska z 2015 roku. Trwające od 2014 r. walki między żołnierzami ukraińskimi i wspieranymi przez Rosję rebeliantami na wschodzie Ukrainy pochłonęły - jak się ocenia - ponad 13 tys. śmiertelnych ofiar.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
Reklama