W Chicago od najbliższego weekendu będzie pracować prawdopodobnie ok. 200 agentów federalnych – forma pomocy dla miasta została uzgodniona z burmistrz Lori Lightfoot.
Burmistrz Lori Lightfoot zgodziła się na przysłanie agentów federalnych do Chicago. Do tej pory nie zgadzała się na to, m.in. z obawy przed realizacją scenariusza z Portland, gdzie ludzie byli zabierani przez nieumundurowanych agentów z ulic bez przyczyny, przewożeni nieoznakowanymi samochodami do więzienia federalnego, a następnie zwalniani bez słowa wyjaśnienia.
We wtorek, 21 lipca, Lori Lightfoot oświadczyła, że w Chicago nie zobaczymy działań agentów federalnych „w stylu Portland”. Zamiast tego, administracja prezydenta Donalda Trumpa wyśle do Chicago około 200 agentów ze specjalistycznych agencji, którzy mają zająć się zwalczaniem brutalnej przestępczości i gangów.
Lori Lightfoot zmieniła zdanie i ton wypowiedzi na temat przysłania służb federalnych do miasta po rozmowie z federalnym prokuratorem północnego dystryktu Illinois Johnem Lauschem, którego, jak powiedziała, szanuje i podziwia, a który zapewnił ją, że agenci federalni będą współpracować z chicagowskimi policjantami w walce z brutalną przestępczością. To również on i federalna prokuratura pomagają w zarządzaniu zasobami, które przybędą do Chicago w najbliższy weekend. „W Portland zignorowano prokuratora, wystawiono tych agentów na ulicę i nie sądzę, by ktokolwiek mógł się nie zgodzić z faktem, że to, co się tam stało… było niedemokratyczne” – stwierdziła Lightfoot. Dodała, że w przeciwieństwie do tego, co wydarzyło się w Portland, miasto otrzyma środki, jakie zostaną skierowane do odpowiednich agencji federalnych, z którymi regularnie współpracuje, co pomoże w zarządzaniu zasobami i zwalczaniu przestępstw „Wyraziłam się jasno, że popieramy partnerstwo, ale nie dyktaturę” – podkreśliła.
(kk)
Redakcja
