Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 09:20
Reklama KD Market

Zmarnowane życie

Ostatnie lata przyniosły w USA wiele przypadków uniewinniania ludzi skazanych na kary wieloletniego więzienia za domniemane przestępstwa. Decyzje te zwykle są skutkiem analizy danych genetycznych i dotyczą przeważnie ludzi czarnoskórych, którzy przed laty nie byli w stanie skutecznie się bronić przed sądem. Przypadek Waltera Ogroda z Filadelfii jest nieco inny, i to nie tylko dlatego, że jest on biały... Gwałt na dziecku 12 lipca 1988 roku w dużym pudle po telewizorze znalezione zostało ciało 4-letniej Barbary Jean Horn. Pudło to ktoś zostawił przy Vincent Street w Filadelfii. Jak wykazała sekcja zwłok, dziecko było ofiarą ataku seksualnego, a śmierć nastąpiła w wyniku brutalnego pobicia. Przez następne cztery lata prowadzone było w tej sprawie śledztwo, jednak nie przyniosło żadnych konkretnych rezultatów. Na początku 1992 roku do sprawy włączyli się dwaj nowi śledczy, Martin Devlin i Paul Worrell. Z przyczyn, które pozostają niejasne do dziś, niemal natychmiast zainteresowali się oni osobą 32-letniego wtedy Waltera Ogroda, który był sąsiadem rodziny Hornów. Było to o tyle niezwykłe, że Ogrod nie miał żadnej przeszłości kryminalnej i był dwa lata wcześniej przesłuchiwany przez detektywów, którzy uznali, iż nie należał on do grona podejrzanych. Walter został aresztowany w kwietniu 1992 roku, a wkrótce pojawiły się doniesienia, iż przyznał się do zamordowania Barbary. Stwierdził, że zwabił dziecko do piwnicy domu jego rodziców i próbował je molestować, a gdy dziewczynka zaczęła krzyczeć, wpadł w panikę i uderzył ją kilka razy w głowę metalową rurką. Jego zeznania sprawiły, że proces sądowy wydawał się tylko formalnością. Stało się jednak inaczej. Gdy Ogrod stanął przed sądem w październiku 1993 roku, jego prawnicy argumentowali, iż wcześniejsze zeznania podsądnego zostały na nim wymuszone przez agresywnych śledczych. Poddawali oni Ogroda wielogodzinnym przesłuchaniom, nie pozwalali mu spać i stosowali wobec niego „manipulację psychologiczną”. Argumentacja ta była na tyle przekonująca, iż jurorzy jednogłośnie opowiedzieli się za uniewinnieniem podsądnego. Jednak dosłownie w ostatniej chwili, tuż przed wręczeniem tego werdyktu sędziemu, jeden z ławników zmienił zdanie i oznajmił, że uważa Ogroda za winnego. Proces zakończył się w ten sposób impasem, a prokuratura rozpoczęła procedurę, która miała Waltera ponownie postawić przed sądem. Nastąpiło to w 1996 roku. Tym razem w roli świadków zeznawali więźniowie John Hall i Jay Wolchansky, którzy zgodnie stwierdzili, że Ogrod w rozmowach z nimi wielokrotnie opisywał swoje przestępstwo. Na tej podstawie Walter został uznany winnym morderstwa i skazany na śmierć. W ten sposób sprawa ta w zasadzie się zakończyła, a skazaniec mógł już tylko czekać na wykonanie wyroku. Obrabowany z młodości Szybko jednak zaczęły pojawiać się poważne wątpliwości. Po pierwsze okazało się, że w czasie procesu prokuratura zataiła fakt, iż Barbara Horn nie zmarła w wyniku pobicia, lecz na skutek uduszenia. Po drugie, Wolchansky miał problemy psychiczne i był powszechnie znany wśród współwięźniów jako kapuś. Służył jako świadek w 12 procesach w latach 1983-97, w czasie których zawsze zeznawał na korzyść prokuratury. Mimo tych wątpliwości Walter pozostawał w więzieniu. Dopiero w roku 2018 prokurator okręgowy Larry Krasner postanowił, iż wyrok wydany na Ogroda zostanie ponownie przeanalizowany. Jednocześnie pozwolił na włączenie do materiału dowodowego wyników badania DNA przeprowadzonego na materiale znalezionym pod paznokciami zamordowanego dziecka. W styczniu bieżącego roku ogłoszono, że analizy genetyczne wykazały, iż Ogrod nie mógł mieć nic wspólnego ze śmiercią małej Barbary. Jednocześnie matka dziewczynki, Sharon, oświadczyła publicznie, że przestała wierzyć w winę Ogroda i zaapelowała o wypuszczenie go na wolność. Działając na tej podstawie, sędzia Shelley Robins-New unieważniła wyrok z 1996 roku. Ponieważ jednak nie miała uprawnień do tego, by skazańca po prostu wypuścić na wolność, zmieniła kwalifikację jego domniemanego przestępstwa na morderstwo trzeciej kategorii, co pozwoliło na zwolnienie go za kaucją. Po 28 latach spędzonych na kratkami, w tzw. celi śmierci, Walter Ogrod spotkał się ze swoją rodziną na parkingu przed sklepem WaWa, gdzie został dowieziony z więzienia. Całkowite oczyszczenie Waltera z winy może nastąpić tylko w wyniku ponownego procesu przed sądem odpowiedniej instancji, co jednak wydaje się obecnie tylko formalnością. W czasie konferencji prasowej (wirtualnej z powodu pandemii koronawirusa), zastępca prokuratora okręgowego, Carrie Wood, z trudem powstrzymywała łzy, gdy powiedziała Walterowi: – Nie tylko ukradliśmy 28 lat twojego życia, ale również mieliśmy zamiar dokonać egzekucji na podstawie fałszywych zeznań. Wood przeprosiła zarówno rodzinę Ogroda, jak i rodziców zamordowanej Barbary. Natomiast dla prokuratora Krasnera to już 13. przypadek uniewinnienia człowieka, który został bezpodstawnie skazany. Kilka tych wyroków skazujących było „dziełem” śledczych Devlina i Worrela. W całej tej sprawie są wyłącznie przegrani. Walter rozpoczyna egzystencję na wolności w wieku 55 lat, a zatem został w pewnym sensie obrabowany z młodości i najbardziej produktywnego okresu życia. Prokuratura w Filadelfii w jego sprawie po prostu zawiodła, dając się z łatwością omamić przez nadgorliwych i nieuczciwych detektywów. Być może najważniejsze jest jednak to, że morderca Barbary pozostaje na wolności i niemal na pewno już nigdy nie zostanie wykryty. Jak słusznie stwierdził Krasner w czasie konferencji prasowej: – W tym wszystkim nie ma absolutnie niczego, co mogłoby być powodem do celebracji. Krzysztof M. Kucharski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama