Ciało i umysł – układ ściśle ze sobą połączony, choć to zespolenie jest nadal przez wielu niedoceniane. Nadal bowiem zdarza nam się zapominać, że nie tylko nasze myśli wpływają na reakcje cielesne, ale również to, co dzieje się z ciałem wpływa na naszą psychikę. To właśnie dlatego dotykając gorącego, uczymy się, że lepiej tego nie robić, wąchając świeżo upieczone ciasto, wracamy wspomnieniami do dzieciństwa, a przytulenie powoduje, że zaczynamy czuć się bezpiecznie i miło. Ciało zatem, jest dla umysłu swego rodzaju oknem, przez które może on poznawać świat.
Rodzic z dzieckiem są również takim układem, który wzajemnie na siebie oddziałuje i jak można się domyślić, znacznie bardziej czynem, niż słowem, bo jak twierdził James A. Baldwin: „Dzieci nie potrafią słuchać starszych, nigdy natomiast nie zawodzi ich naśladowanie.”
Denerwujesz mnie…
To prawdopodobnie jedno z najczęstszych zdań wypowiadanych przez rodziców na całym świecie. Każde dziecko ma bowiem cały repertuar zachowań, które mogą być dla nas tak zwanym „triggerem”, czyli wyzwalaczem naszego gniewu, złości, a nawet furii. Jak możemy sobie z tym radzić? – Przede wszystkim warto zauważać wszelką powtarzalność. Jeżeli wybucham za każdym razem, kiedy moje dziecko nie chce sprzątać swojego pokoju, to być może bodźcem jest dla mnie właśnie bałagan, lub jakaś cecha/skłonność, którą przypisuję swojemu dziecku (niedbalstwo, lenistwo, bałaganiarstwo). Kolejny krok to zastanowienie się, czy mam na to jakiś wpływ, a jeżeli tak, to, co mogę z tym zrobić, aby na zakończenie przemyśleć swoje reakcje, a potem ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć (w chwilach spokoju) inne możliwe sposoby zachowania się w tej sytuacji.
Bez ostrzeżenia
Kiedy wpadamy w złość, szał, zachowujemy się jakbyśmy walczyli o życie, a co za tym idzie, nie ma tam nawet odrobiny miejsca na przemyślenie reakcji. To taka nasza pozostałość po naszych praprzodkach. Lata minęły, sytuacja się zmieniła, ale nasz mózg nadal w chwilach zagrożenia, lub w tych, które wyobrażamy sobie, odbieramy jako takie, zachowuje się dokładnie tak samo jak kiedyś, uruchamia mechanizm walka-ucieczka.
Ten wściekły dorosły, staje w obliczu sytuacji, gdzie już dawno zabrakło argumentów słownych, a nadal nie potrafi sobie poradzić. Wraca więc do zachowań instynktownych, a te często są argumentami siły, której sam na sobie doświadczył kiedyś ze strony innych dorosłych. Ten wściekły dorosły walczy teraz o „przetrwanie” ze swoim dzieckiem, a jednocześnie ze swoimi demonami przeszłości, które wciąż są w nim żywe… To nie jest usprawiedliwienie! Wierzę, że wiedza o tym, co kryje się w głębi może być pierwszym krokiem do pracy nad realną zmianą w życiu.
Kiedy jest źle
W ostatnim czasie jedno z moich dzieci przegrało ważną dla siebie grę. Pojawił się przy tym oczywiście duży smutek, a nawet płacz. Próbowaliśmy kilku różnych sposobów łagodzenia, ale sytuacja pozostawała bez zmian. W pewnym momencie przyszło mi do głowy, że skoro nie wiem, co może pomóc, to może zwyczajnie zapytam. W odpowiedzi usłyszałam, że przytulenie. Niecałą minutę później, mogliśmy spokojnie porozmawiać o tym, co się stało.
Jeżeli czytasz moje artykuły, Drogi Rodzicu, to zapewne doskonale wiesz, jak ważne jest przytulanie, bo już niejednokrotnie o tym pisałam, tym bardziej warto pamiętać o tym „narzędziu” i jego potężnej mocy.
Boli mnie…
Każde dziecko i każdy rodzic wie, że kiedy coś zostanie stłuczone, lub zwyczajnie boli, to podstawowym zachowaniem rodzica – ratownika jest pogłaskanie, pocałowanie, i/ lub pomasowanie. Sposób ten jest używany zarówno w stosunku do dzieci małych, jak i tych trochę starszych, które już zaczynają się wstydzić bliskości z rodzicem, ale zdarza im się wykorzystywać ból, jako pretekst do tego, aby mama zrobiła masaż karku, czy nogi, którą akurat złapał skurcz.
Na poprawę humoru
Niektórzy twierdzą, że na poprawę humoru najlepsze są … lody. Gorzej jednak, kiedy humor zaczyna nam się psuć obserwując skutki nadmiaru tych lodów ? Jest jednak inny, niezawodny sposób, a mianowicie uśmiech i śmiech. Jak jednak wywołać ten grymas, kiedy zupełnie nie mamy chęci się śmiać? Najłatwiej jest zarazić się nim od kogoś, bo roznosi się niezwykle łatwo i szybko, a nawet jeśli nikogo nie ma w pobliżu, to wystarczy włożyć między zęby długopis, ołówek, lub coś podobnego, aby niejako wymusić podniesienie kącików ust. Uśmiechając się, nawet w taki nieco sztuczny sposób, wysyłamy sygnał do naszego mózgu, że jest dobrze, więc poprawia nam się humor.
Przedstawiłam Ci tu Drogi Rodzicu kilka przykładów wzajemnego oddziaływania, z którymi spotykamy się częściej, lub rzadziej, bezpośrednio, lub w opowieściach. To wszystko o czym tu napisałam, jest w jakiś sposób częścią naszego życia, którą doświadczamy, dopiero wypróbujemy, lub też podsuniemy komuś, aby zaczął działać zamiast biernie przyjmować swoje huśtawki emocjonalne. Działanie jest zawsze najlepszym rozwiązaniem kiedy chcemy coś zmienić w swoim życiu i kiedy chcemy wpłynąć na życie innych, bo tylko podążanie za swoimi wartościami, daje możliwość zaszczepienia ich w dzieciach.
MAMOKOMPAS
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Reklama