Sąd Najwyższy Wisconsin zablokował w poniedziałek wieczorem czasu miejscowego decyzję gubernatora tego stanu Tony'ego Eversa o przełożeniu prezydenckich prawyborów na czerwiec. Mimo epidemii głosowanie odbędzie się więc we wtorek, tak jak to wcześniej zaplanowano.
Wyrok sądu to wygrana Republikanów, którzy sprzeciwiali się przełożeniu prawyborów z powodu koronawirusa - wskazuje portal CNN.
Kontrolujący stanowy parlament Republikanie w oświadczeniu przekazali, że prawybory odbędą się "tak jak planowano". "Sąd Najwyższy (Wisconsin) postanowił: gubernator nie może jednostronnie przesuwać daty głosowania" - stwierdzili.
Ever nazwał werdykt hańbą. "Jutro w Wisconsin tysiące osób wstanie i będzie miało do wyboru między skorzystaniem ze swojego prawa do głosowania i pozostaniem zdrowym i bezpiecznym" - przekazał w oświadczeniu.
Wcześniej w poniedziałek, na niecałe 24 godziny przed głosowaniem, ogłosił, że przekłada prawybory na 9 czerwca. "Kwestią zasadniczą jest to, że mam obowiązek zapewnić ludziom bezpieczeństwo i dlatego podpisałem dziś rozporządzenie" - poinformował.
Evers zakazał głosowania w komisjach we wtorek i uznał, że ma prawo do przełożenia głosowania bez poparcia ze strony stanowego parlamentu - odnotowuje gazeta "Milwaukee Journal Sentinel". Wcześniej tak nie uważał - jeszcze w piątek deklarował, że w tej sprawie "jego ręce są związane".
Władze Wisconsin przygotowywały się do głosowania, ale - jak pisał portal Politico - trudno było znaleźć chętnych do pracy w komisjach. Mieszkańcom tego stanu na północy USA, podobnie jak większości Amerykanów, nakazano pozostać w domach i opuszczać je jedynie wtedy, gdy jest to rzeczywiście konieczne.
Koronawirus mocno zakłócił przebieg amerykańskiej kampanii wyborczej. Ubiegający się o Biały Dom, w tym walczący o reelekcję Donald Trump, nie organizują wieców wyborczych. Kilkanaście stanów przełożyło prawybory.
Z powodu pandemii koronawirusa amerykańska Partia Demokratyczna przełożyła już na sierpień zaplanowaną pierwotnie na lipiec partyjną konwencję. To na niej oficjalnie ma zostać wyłoniony kandydat ugrupowania w listopadowych wyborach prezydenckich w USA.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama