W szpitalach umierają kolejni zakażeni koronawirusem, ale w oficjalnych statystykach ich nie widać. Nie wszystkich uznaje się w Polsce za ofiary epidemii - pisze środowa "Gazeta Wyborcza".
"GW" przypomina poniedziałkowe zapewnienia ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego w TVN24: "Przekazujemy dane o wszystkich zmarłych. Czasem dodajemy, że przyczyna zgonu prawdopodobnie była inna, ale nie ukrywamy żadnego przypadku. Nie próbujemy klasyfikować tych pacjentów do innych chorób. Uważamy, że powinniśmy być całkowicie transparentni i przejrzyści"
"Wyborcza" twierdzi jednak, że jest co najmniej czterech pacjentów zakażonych koronawirusem, których nie ma w rządowej statystyce ofiar epidemii. Przypomina, że 23 marca w szpitalu w Kaliszu zmarł 75-latek, u którego test wykonany już po śmierci potwierdził zakażenie. "Ale mimo dodatniego wyniku i charakterystycznych objawów lekarze jako przyczynę zgonu wskazali nie COVID-19, lecz niewydolność serca" - pisze "GW".
Przytacza też inne podobne przypadki: zmarłego 24 marca w szpitalu w Radomiu 79-letniego pacjenta (nie podano przyczyny zgonu), zmarłego 26 marca w szpitalu w Kaliszu zakażonego 85-latka (miał objawy COVID-19, ale zdaniem lekarzy zmarł z powodu niewydolności serca) oraz zmarłego w szpitalu we Wrocławiu zakażonego 66-latka (tu jako przyczynę zgonu lekarze podali rozległy nowotwór płuc).
"Prawdopodobnie wcześniej czy później umarłby na raka płuc, ale infekcja COVID-19 przyspieszyła tę śmierć. Więc jako kluczową przyczynę zgonu moim zdaniem powinno się podać chorobę zakaźną" – mówi gazecie Barbara Stawińska-Witoszyńska, epidemiolog z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Według "GW", problem dostrzegł już Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego. "Kilka dni temu wydał wytyczne. Rekomenduje lekarzom, by »choroby zakaźne jako przyczyny wyjściowe zgonów były traktowane nadrzędnie w stosunku do chorób niezakaźnych«" - czytamy w "Wyborczej". (PAP)
Reklama