Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 20:42
Reklama KD Market

Pomarzyć, dobra rzecz

Mówi się czasem, że „ktoś” jest rozmarzony lub przynajmniej ma „rozmarzone oczy”. Takie stwierdzenia nie mają negatywnego wydźwięku, ale stosuje się je do opisania ludzi, którzy stracili choć na chwilę kontakt z rzeczywistością, a tym samym nie stoją twardo na ziemi. W taki sposób określa się często dzieci, zakochanych lub artystów i najczęściej jest to tożsame ze stwierdzeniem, że ciężko się dogadać z tym kimś za pomocą racjonalnych argumentów. Czy zatem powinno się dążyć do ograniczania marzeń, aby iść przez życie z „głową na karku” zamiast w chmurach?

Dzieci i dorośli

Życie dziecka składa się w dużej części z marzeń. Dzieci poznają świat, uczą się i marzą o tym, co będą mogły zrobić albo kim zostaną kiedy dorosną, jak wszystko wokół będzie wyglądało kiedy pójdą do szkoły, kiedy będą już duże. W dzieciństwie wydaje się, że wszystko można osiągnąć i każdego dnia można mieć inny pomysł na swoją przyszłość. Ja sama pamiętam, że jako dziecko marzyłam, aby lecieć w kosmos, więc zawijałam się w kołdrę, która była moją rakietą i leciałam, najczęściej do drugiego pokoju, ale w mojej wyobraźni była to już inna galaktyka.

Kiedy stajemy się coraz starsi, zaczynamy bardziej liczyć się z opinią innych na nasz temat i słysząc: „To tylko dziecinne mrzonki”, „Skup się na tym, co jest tu i teraz, zamiast wciąż bujać w obłokach”, niejednokrotnie zaczynamy wstydzić się naszych marzeń, odkładać je na półkę „kiedyś”, przykrywać kurzem codzienności i spraw bieżących. Dla dorosłych marzenia stają się czymś na co można sobie pozwolić od czasu do czasu, a wielu zupełnie z nich rezygnuje, bo nie ma czasu na głupoty, bo i tak…

marzenia się nie spełniają

Kiedy słyszę takie zdanie, przypomina mi się przykład mojego męża, który jako mały chłopiec bardzo chciał podróżować, marzył o tym, że – kiedy dorośnie – będzie latał samolotem i zwiedzał świat, tak jak jego tata. Teraz ten chłopiec marzyciel jest dorosłym mężczyzną, managerem w międzynarodowej firmie, z ramienia której przez jakiś czas wyjeżdżał w różne miejsca na świecie i działo się to bardzo często. Czy zatem jego marzenie nie spełniło się? Ależ tak, choć zapewne w inny sposób niż pierwotnie to sobie zakładał. I tak dzieje się z wieloma marzeniami, które zostają zrealizowane, choć sposób ich realizacji może nie do końca nas satysfakcjonować, szczególnie kiedy mamy nadzieję, że to…

los spełni nasze marzenia

Ludzie lubią marzyć i zdecydowanie wolą to robić bardziej niż spełniać te marzenia. Samo bujanie w obłokach nie wymaga przecież żadnego wysiłku, za to realizacja marzeń wprost przeciwnie. Łatwo jest również powiedzieć, że marzenia się nie spełniają, ale wtedy warto sobie zadać pytanie, co zrobiłam, lub zrobiłem, aby swoje marzenia spełnić, czy rzeczywiście zależy mi na realizacji tego marzenia i co jeszcze mogę zrobić, aby stało się ono rzeczywistością. Kiedy bowiem sprawy zostawimy własnemu biegowi, może wydarzyć się wszystko i równie dobrze – nic.

Marzenia jako kierunek

Wszystko to, co powstaje w naszej głowie, naszej wyobraźni, czy też w głowach naszych dzieci, ma szansę stać się rzeczywistością. Czasami dzieje się to wyłącznie w zabawie, udawaniu, ale niektóre fantazje mają ogromną moc nadawania kierunku naszych działań. Czy jako rodzice mamy prawo decydować, które z marzeń naszych dzieci będą tymi ważniejszymi, a które tymi gorszymi? Młodość ma swoje prawa i jest tym wspaniałym czasem, kiedy możemy eksperymentować, sprawdzać, co będzie dla nas dobre, a co nie, a rolą rodziców jest pokazywać, że do marzeń wiedzie określona droga, a później wspierać i – w razie czego – asekurować, aby dziecko chciało próbować, nawet po nieudanym eksperymencie.

Droga do celu

Marzenia są niezwykle ważną częścią życia, z nich bowiem tworzą się cele, zadania, a następnie działania. Ważne jest jednak to, że wyobrażenia bez działań są tylko mrzonkami, które dodatkowo powodują lęk i stres, kiedy niczego nie jesteśmy w stanie zrealizować, a działania bez marzeń i celów to wyłącznie praca, która nie wiadomo dokąd nas zaprowadzi. Marzenia i działania – tylko taki duet może doprowadzić nas do efektów i to właśnie warto pokazać swoim dzieciom, najlepiej na własnym przykładzie.

Iwona Kozłowska jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy. Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…” Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń. Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama