Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 04:45
Reklama KD Market

Wkrótce premiera spektaklu „Gry miłosne” 

Wkrótce premiera spektaklu „Gry miłosne” 
fot. archiwum Mariusza Kotowskiego
Intryga, miłość, zdrada i dużo śmiechu tak zapowiada się najnowsza sztuka Mariusza Krzysztofa Kotowskiego „Gry miłosne”.  Karolina Dabala: – Do premiery zostało już naprawdę niedługo. 14 marca w Copernicus Center będzie miała premierę Twoja najnowsza sztuka teatralna „Gry miłosne”.  Czy wszystko jest już dopięte na przysłowiowy ostatni guzik? Mariusz Kotowski: – Myślę, że tak, choć w sztuce nigdy do końca nie wiadomo, co może się zdarzyć. To jak z programem na żywo, który pomimo że przygotowany, może zaskoczyć. Nie spodziewam się rewolucji, bo pracujemy z profesjonalistami, ale taka nuta niepewności jest zawsze. Adrenalina towarzyszy takim premierom i to jest piękne. Pytasz czy wszystko przygotowane? Tak. My w Polish American Actors Theater pracujemy w trybie amerykańskim - każdy ma swoje miejsce i swoje zadanie. Przychodząc na próby wiemy gdzie jest czyje miejsce i co do niego należy. W tym samym czasie reszta ekipy pracuje nad scenografią, kostiumami, oświetleniem, promocją czy PR-em. Jestem spokojny. Wiem, że dostarczymy widzom w Chicago sztuki na wysokim poziomie. Nie będą zawiedzeni. O czym jest sztuka ,,Gry Miłosne”? Widać w niej analogie do ,,Skizu” Gabrieli Zapolskiej, czy to celowy zabieg? – Moja sztuka to komedia, raczej nie romantyczna, ale życiowa. Ma uniwersalne przesłanie. Powinna podobać się publiczności, bo każdy znajdzie w niej coś ze swojego życia lub z życia, które obserwuje obok siebie. W sztuce występują dwie pary małżeńskie. Jedna starsza z większym stażem, druga młodsza i niedoświadczona. Jedna z bohaterek – Izabela w pewnym momencie mówi, że miłość jest jak gra w karty, wygrywa ten, kto ma mocniejszą kartę. I tu pojawia się ta gra, ta intryga, te zabawne lub czasem tragikomiczne sytuacje. Na tym budowałem perypetie bohaterów. Co do inspiracji Gabrielą Zapolską, to w istocie tak jest. Studiowałem Gabrielę Zapolską, bardzo lubię jej twórczość. Jest interesująca, bo pokazuje ludzi takich, jakimi są naprawdę. Odsłania tabu i zasłonę milczenia. Pokazuje nam wnętrze bohaterów i wypunktowuje naszą małostkowość, hipokryzje, obłudę. Ja, inspirując się Zapolską staram się pokazać różne pokłady emocjonalne, które tkwią w bohaterach. Akcja przedstawienia dzieje się gdzieś pod Warszawą, dwie pary spotykają się na weekend… co się dzieje później?  – Do młodszej pary – Patrycji i Huberta, przyjeżdżają na weekend ich starsi kuzyni – Izabela i Fabian.  Na początku wszystko wygląda niewinnie, jednak w czasie tego weekendu dużo się wydarzy. Nie mogę zdradzać szczegółów, gdyż chcę zostawić nieco niespodzianek dla naszej publiczności. Mogę tylko szepnąć, że Fabian rozkochuje w sobie młodą i naiwną Patrycję, jego żona Izabela, cały czas manipulująca sytuacją, w pewnym momencie jednak straci kontrolę i orientuje się, że gra może przestać być grą… Julitta Mroczkowska i Maciej Góraj oraz Lukrecja Wilk i Marcin Kowalik – to obsada ,,Gier Miłosnych”. Na jakiej zasadzie dobierałeś aktorów do ról? – Bardzo się cieszę, że do mojej sztuki udało się zaangażować świetnych aktorów. Maciej Góraj był bardzo znany w Polsce. To aktor filmowy, telewizyjny i teatralny, który w latach 70. uważany był za jednego z bardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia. Występował w Warszawie w Teatrze Narodowym i Powszechnym, a w Łodzi w Teatrze Nowym. Ma bogatą filmografię. Julitta Mroczkowska też jest aktorką zawodową, świetną interpretatorką piosenki aktorskiej. Pracowaliśmy wspólnie przy „Ich Czworo” i naprawdę nie widziałem innej opcji niż angaż Julitty. Jest bardzo utalentowana i profesjonalna, co przekłada się na pracę przy przygotowywaniu spektaklu. Obok zawodowców na scenie zobaczymy też młodsze pokolenie – Lukrecję i Marcina. Marcin dał już dowód swojego talentu podczas ostatniej sztuki, Lukrecja pokaże, na co ją stać podczas naszego spektaklu 14 marca. Obsada – co ważne – lubi się, lubi ze sobą pracować i ja również lubię z nimi przebywać i pracować. To istotne, bo atmosfera podczas przygotowań i prób nie może być, mówiąc kolokwialnie, napięta. Oczywiście bywają momenty stresu, ale znacznie częściej śmiejemy się do łez i mamy dobrą zabawę. Nie jesteś stałym mieszkańcem Chicago. Twój dom to Austin, Teksas, a wcześniej także Beverly Hills w Los Angeles. Dlaczego właśnie tutaj, w Chicago, założyłeś Polish American Actors Theatre? – Teatr powstał rok temu w styczniu. Właśnie niedawno świętowaliśmy pierwsze urodziny. Myślę, że do decyzji założenia działalności artystycznej popchnęła mnie chęć pracy z Polakami. Wiedziałem, że tutaj w Chicago znajdę profesjonalistów lub talenty do oszlifowania. To było swego rodzaju wyzwanie… ryzyko. Czy mi się uda, czy będę przyjęty w środowisku chicagowskim, w którym już przecież istnieją mniejsze czy większe grupy teatralne… Ja miałem ideę stworzenia profesjonalnego teatru i to się udało. Pracujemy w trybie takim, jak pracowałem np. w Hollywood. Niczym nie odstajemy. Po roku mogę śmiało stwierdzić, że ryzyko się opłaciło. Mamy na swoim koncie fantastyczny odbiór i pełne sale widzów, którzy zobaczyli ,,Ich Czworo” w ubiegłym roku. Mam nadzieję, że i ,,Gry Miłosne” odebrane będą z podobnym entuzjazmem.   Bilety na www.copernicuscenter.org, w biurach Doma, księgarni D&Z oraz sklepach KD Market. fot. Materiały promocyjne

IMG_4404

IMG_4404

IMG_4404

IMG_4404

S1 Pg 14 Feb 28.indd

S1 Pg 14 Feb 28.indd

IMG_4375

IMG_4375

IMG_4342

IMG_4342

IMG_4336

IMG_4336

IMG_4323

IMG_4323

IMG_4321

IMG_4321

IMG_4304

IMG_4304

IMG_4300

IMG_4300

IMG_4295

IMG_4295

IMG_4288

IMG_4288

IMG_4281

IMG_4281

IMG_4274

IMG_4274

IMG_4272

IMG_4272

IMG_4268

IMG_4268

IMG_4251

IMG_4251

IMG_4241

IMG_4241

IMG_4237

IMG_4237

IMG_4141

IMG_4141

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama