Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 18:20
Reklama KD Market
Reklama

Procedura impeachmentu - los Trumpa zależy teraz od Senatu

Po postawieniu w środę przez Izbę Reprezentantów USA prezydenta Donalda Trumpa w stan oskarżenia o jego usunięciu z urzędu decydować będzie Senat. Wszystko wskazuje na to, że amerykańska izba wyższa, gdzie większość mają Republikanie, ułaskawi prezydenta. Zgodnie z procedurą Senat przeprowadzi proces w sprawie impeachmentu pod przewodnictwem prezesa Sądu Najwyższego. Senatorowie pełnić w nim będą rolę ławy przysięgłych, a przewodniczący komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów - prokuratora. W Senacie odbędzie się odrębne głosowanie nad każdym z dwóch zarzutów postawionych prezydentowi. Do usunięcia szefa państwa z urzędu potrzeba 67 głosów w tej stuosobowej izbie wyższej. Przewagę (53 senatorów) ma w niej ugrupowanie prezydenta - Partia Republikańska. Procedurę impeachmentu określa amerykańska konstytucja. Głosi ona, że "prezydent, wiceprezydent i każdy funkcjonariusz cywilny Stanów Zjednoczonych zostaje usunięty z urzędu w razie postawienia przez Izbę Reprezentantów w stan oskarżenia i skazania za zdradę, przekupstwo lub inne ciężkie przestępstwa albo przewinienia". W dwóch artykułach impeachmentu Demokraci zarzucają prezydentowi nadużycie władzy oraz utrudnianie pracy Kongresu USA. Ich śledztwo dotyczy głównie afery ukraińskiej; Trumpa oskarża się między innymi o wywieranie presji na władze w Kijowie i narażanie amerykańskiego bezpieczeństwa. Łącznie z przypadkiem Trumpa w historii USA jedynie trzykrotnie Izba Reprezentantów stawiała prezydentów w stan oskarżenia. Było tak w przypadku Andrew Johnsona w 1868 roku i Billa Clintona w 1998 roku. Izba Reprezentantów formalnie oskarżyła Clintona 21 lat temu - 19 grudnia 1998 roku. Johnson i Clinton zostali ułaskawieni przez amerykański Senat. Artykuły impeachementu sformułowano też wobec Richarda Nixona. By uniknąć oskarżenia przez Izbę Reprezentantów, Nixon jako pierwszy prezydent USA w historii zrezygnował z urzędu. Za każdym razem debata dotycząca impeachmentu spotykała się z szerokim zainteresowaniem amerykańskiej opinii publicznej. Podobnie jest i w przypadku Trumpa. Sondaże wskazują, że zwolenników usunięcia Trumpa z urzędu jest tyle samo, co przeciwników takiego kroku. Od początku śledztwa Demokratów popularność prezydenta wzrosła jednak o 6 punktów procentowych - wynika z opublikowanego w środę sondażu ośrodka badań opinii publicznej Gallup. Dotychczas żaden z Republikanów w Kongresie nie poparł publicznie procedury impeachmentu Trumpa. Senatorzy Partii Republikańskiej - według deklaracji prezydenta - są zjednoczeni w kwestii jego obrony. Prawdopodobieństwo, że w amerykańskiej izbie wyższej przeciwko Trumpowi zwróci się aż 20 Republikanów, jest minimalne - a co najmniej tylu przekonać muszą Demokraci, by usunąć prezydenta z urzędu. Znaczna część Partii Republikańskiej - jak donoszą media - opowiada się za krótkim procesem w Senacie w styczniu i nie zamierza w nim wzywać świadków. Przedstawiciele Białego Domu deklarowali wcześniej, że w roku wyborczym chcieliby przesłuchań m.in. szefa komisji wywiadu Izby Reprezentantów Adama Schiffa czy Huntera Bidena, syna byłego wiceprezydenta USA Joe Bidena. Trump mówił niedawno, że jest mu obojętnie, czy proces w Senacie będzie długi czy krótki i deklarował, że decyzje ws. wzywania świadków pozostawia przywódcy Republikanów w Senacie Mitchowi McConnellowi. Ten we wtorek stwierdził, że w kwestii impeachmentu "słyszeliśmy już dość", a długi proces w izbie wyższej byłby "żenującym spektaklem". Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP) Na zdjęciu: Lider republikańskiej większości w senacie Mitch McConnell fot. SHAWN THEW/EPA-EFE/Shutterstock

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama