Ubiegający się o urząd gubernatora stanu Mississippi republikański polityk Robert Foster wywołał burzę w mediach społecznościowych, nie zgadzając się na jazdę sam na sam z dziennikarką, o ile nie będzie jej towarzyszył mężczyzna - informuje Reuters.
Dziennikarka Larrison Campbell poprosiła o możliwość towarzyszenia Fosterowi w mającej trwać 15 godzin podróży, odbywanej w ramach kampanii wyborczej. Sztab polityka odpowiedział jej, że musiałaby wziąć ze sobą innego mężczyznę.
Campbell publikuje swe poświęcone polityce artykuły na portalu informacyjnym Mississippi Today. Zrelacjonowała tam, że powiedziano jej, iż "optyka kandydata z kobietą, choćby pracującą jako dziennikarka, może zostać wykorzystana w brudnej kampanii, insynuującej niewierność małżeńską" i "nie można pójść na takie ryzyko".
"Mój redakcyjny zwierzchnik i ja zgodziliśmy się, że żądanie to jest seksistowskie" - dodała Campbell, zaznaczając, że oboje postanowili nie składać skargi w tej sprawie.
W swej replice na Twitterze Foster napisał: "Tak jak przewidywałem, dla liberalnej lewicy jest nie do pojęcia, że zdecydowałem się nie pozostawać z inną kobietą sam na sam. Nie może ona uwierzyć, że nawet w 2019 roku ktoś nadal ceni sobie relacje z własną żoną i kieruje się swą chrześcijańską wiarą".
Polityk dodał, że wraz z małżonką przestrzega "zasady Grahama Bella", ewangelikalnego kaznodziei, który stara się nigdy nie przebywać sam na sam z kobietą inną niż jego żona.
Według Reutera internauci szybko zareagowali na to lawiną przeważnie negatywnych komentarzy. (PAP)
Reklama