Media i polityka sprawiły jednak, że dowiadujemy się przede wszystkim o tym, co dzieje się na południowej granicy. Stąd informacje o masowych zatrzymaniach Salwadorczyków, Gwatemalczyków i obywateli Hondurasu. Statystyki rzeczywiście szokują. Tylko w maju na granicy przejęto 132 887 osób, podczas gdy jeszcze w październiku 2018 r. – było to tylko 51 008 imigrantów. Większość z zatrzymanych to azylanci, którzy sami zgłaszają się do służb granicznych. Ale to tylko jedna strona medalu. Z raportu Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego wynika także, że mimo zaostrzonych kontroli amerykańsko-meksykańskiej granicy liczba wykrytych przekroczeń (ang. detected unlawful entries) spadła z 2 milionów w 2006 roku, do zaledwie 0,5 miliona w 2017 roku. … i Polaków Inną zmianą, którą zauważyliśmy chyba wszyscy, jest spadek liczby naszych rodaków przebywających w USA bez „papierów”. Przyczyn tego stanu rzeczy nie trzeba szukać daleko. Otwarcie rynków pracy w Europie Zachodniej i poprawiająca się sytuacja gospodarcza Polski sprawiły, że nielegalna imigracja do Ameryki przestała się opłacać. Po co ryzykować pracę na czarno za oceanem, gdy można znaleźć legalne, podobnie płatne zajęcie dużo bliżej rodzinnego domu i korzystać przy tym z dobrodziejstw opiekuńczych europejskich systemów opieki? W tej sytuacji na pozostanie w USA decydują się przede wszystkim ci nielegalni, którzy pozostają w Ameryce od dłuższego czasu i zapuścili tu korzenie na dłużej. Center for Migration Studies szacuje, że w latach 2010-2016 liczba nieudokumentowanych obywateli RP zmniejszyła się z 95 tys. do 50 tys. To ostatnie dostępne szacunki. Nielegalnych migrantów z Unii Europejskiej jest coraz mniej, choć ciągle w USA mieszka bez papierów sporo Irlandczyków. Ameryka na czarno pozostaje jednak wciąż miejscem atrakcyjnym dla przybyszów z dawnej przestrzeni postsowieckiej, ale generalne Stary Kontynent dostarcza Stanom Zjednoczonym coraz mniej „nieudokumentowanych”. Wjeżdżają i zostają Wbrew temu co oglądamy w telewizji i wbrew toczącej się debacie publicznej nie wszyscy nielegalni imigranci podejmują próbę nielegalnego przekroczenia granicy. Połowa z nich dotarła do USA ze wszystkich stron świata legalnie przechodząc przez przejścia graniczne, mimo całego systemu odsiewu dokonywanego w konsulatach podczas procesu rozpatrywania wniosków wizowych. Potem po prostu zostają. Dane na ten temat też są mocno niepełne, bo na granicach wciąż panuje chaos, nad którym dopiero w ostatnich latach próbuje się zapanować. Na przykład ruch bezwizowy wprowadzono w USA w 1988 roku, ale dopiero w 2016 roku władze federalne zaczęły zbierać dane na temat obywateli 38 krajów należących do Visa Waiver Program, którzy pozostali w Stanach dłużej niż dozwolone 90 dni. Służby federalne mają na dodatek kłopoty z rejestrowaniem osób opuszczających kraj przez przejścia lądowe, co utrudnia i komplikuje gromadzenie danych statystycznych. Nie zmienia to faktu, że liczba rejestrowanych wjazdów znacznie przekracza liczbę wyjazdów. Wskazują na to dane, które na mocy Fiscal 2017 National Defense Authorization Act (NDAA) rząd dopiero zaczyna gromadzić. Wielu Polaków realizujących swój American Dream nie posiadało na pewnym etapie swojego życia legalnego statusu imigracyjnego. Takie osoby pamiętają, jak im było ciężko, ale dziś los nielegalnego imigranta jest jednak jeszcze trudniejszy niż dziesięć czy dwadzieścia lat temu. Polityka imigracyjna coraz bardziej spycha „nieudokumentowanych” na margines życia społecznego. Coraz trudniej znaleźć zatrudnienie i żyć w ciągłym strachu przed deportacją. Z opublikowanych raportów wyłania się zbiorowy portret nielegalnego imigranta, którego charakteryzuje ogromna determinacja i desperacja, by za wszelką cenę pozostać w USA – w kraju stwarzającymi szansę na bezpieczniejsze i godniejsze życie. Jolanta Telega [email protected] fot.Erik S Lesser/EPA/Shutterstock CO ZROBIĆ GDY ZOSTANIESZ ZATRZYMANY PRZEZ ICE LUB AGENCI ZAPUKAJĄ DO DRZWI TWOJEGO DOMU:,,…Na pozostanie w USA decydują się przede wszystkim ci nielegalni, którzy pozostają w Ameryce od dłuższego czasu i zapuścili tu korzenie na dłużej”"
Ilu ich jest? Skąd pochodzą? W jaki sposób dostali się do Stanów Zjednoczonych? – to pytania dotyczące nieudokumentowanych imigrantów, zadawane od lat. I od lat nikt nie potrafi na nie precyzyjnie odpowiedzieć. Wiadomo jednak, że spada liczba Polaków pozostających nielegalnie w USA.
Szacunkami zajmują się instytucje rządowe i prywatne. Wszystkie podawane liczby muszą być przybliżone, bo przecież nielegalni imigranci robią najczęściej wszystko, aby zniknąć z radarów rządu federalnego. Dane spisu powszechnego, kontroli granicznych, liczby osób przechwytywanych na granicy nie pozwalają na podanie dokładnych liczb. Center for Migration Studies szacuje, że w 2016 roku w USA przebywało 10,8 mln. nieudokumentowanych, co według tej organizacji było najniższą liczbą od 2003 roku.
Ale – trzeba ponownie podkreślić – to tylko przypuszczenia. Generalnie szacunki dotyczące aktualnej liczby nielegalnych wahają się w granicach 10-22 mln osób. Według większości socjologów bliższa prawdzie jest ta pierwsza liczba. Pew Research Center oceniał, że w 2016 roku w USA mieszkało 10,7 mln nieudokumentowanych. Departament Bezpieczeństwa Krajowego mówi o 12 mln, ale zestawione przez federalną agencję dane pochodzą z 2015 roku. Z kolei naukowcy z prestiżowych uczelni MIT oraz Yale zbudowali model matematyczny, kompilując wszystkie możliwe dane włącznie z danymi o przedłużeniu pobytu po wygaśnięciu wizy i ze wskaźnikami śmiertelności i obliczył, że nielegalnych w USA jest 22,1 mln.
Mniej Meksykanów…
Populacja nieudokumentowanych cudzoziemców podlega ciągłym zmianom. Według najnowszego raportu Pew Research Center w ciągu minionej dekady odnotowano masowy odpływ imigrantów urodzonych w Meksyku. Bezpośrednim powodem była wielka recesja w USA i jej następstwa oraz poprawiająca się sytuacja u południowego sąsiada Stanów Zjednoczonych. Od 2015 roku meksykańska migracja do Ameryki jest ujemna – co oznacza, że więcej osób kieruje się z północy na południe niż w odwrotnym kierunku. Według Pew Research Center w latach 2007-2017 około 2 milionów Meksykanów, którzy opuścili USA, było nielegalnymi imigrantami. Doprowadziło to do znamiennej sytuacji – po raz pierwszy od prawie półwiecza Meksykanie stanowią mniej niż połowę całej populacji „nieudokumentowanych”. Dokładnie – 47 procent.
Mimo „oblężenia” południowej granicy przez migrantów z Ameryki Środkowej (głównie z Salwadoru, Hondurasu czy Nikaragui) największą dynamikę wzrostu populacji nieudokumentowanych cudzoziemców wykazują migranci z Azji. W liczbach bezwzględnych od 2010 roku przybyło ich do USA więcej, niż Latynosów. Oczywiście kategoria „Asian” jest w USA dużo pojemniejsza niż „Latinx”, bo obejmuje zarówno Koreańczyków, jak i Indusów, wielu socjologów określa nielegalnych zza Pacyfiku mianem „niewidocznej” populacji. Może dlatego, że są to „modelowi” migranci, najczęściej ciężko pracujący na swój sukces w USA. Ale nie zmienia to faktu, że w latach 2007-2017 liczba nieudokumentowanych cudzoziemców z Indii wzrosła o 60 proc. do 525 tys. osób. Wśród azjatyckich krajów, z których pochodzi najwięcej nielegalnych imigrantów, wymienia się także Chiny, Filipiny oraz Koreę. Trend ten dotyczy także całej migracji z największego kontynentu świata. Już za kilka dekad wśród imigrantów w USA dominować będą Azjaci, a nie Latynosi.
Reklama