Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 12:22
Reklama KD Market

Barwy pożegnania

Elżbieta Kochanowska-Michalik żegna się ze swoją publicznością. Tak, wyjeżdża razem z mężem, Andrzejem Michalikiem, na stałe do Polski. Aż trudno uwierzyć – nie będzie już więcej „wieczorów z poezją”, na które wierna publiczność czekała niecierpliwie, i na które niewielka sala Art Gallery Kafe zawsze okazywała się nieco za mała. Niektórzy przyjeżdżali nawet godzinę wcześniej, żeby zająć dobre miejsce. W pierwszym z pożegnalnych wieczorów wzięli udział aktorzy, przyjaciele Elżbiety, występujący z nią od początku – Julitta Mroczkowska, Krzysztof Arsenowicz i Bogdan Łańko, a stroną muzyczną zajął się Bartłomiej Ciężobka. Jako bohatera spotkania wybrała poetę, którego bardzo lubi i ceni. Od niego właśnie około 12 lat temu w tej samej Art Gallery Kafe „to wszystko się zaczęło”. To Julian Tuwim. Ten drugi program o nim był inny. Nie tylko piękny i ciekawy, jak wszystkie dotychczas, ale też skoncentrowany na ważnej i poważnej kwestii – jaki ten Tuwim był. Żyd czy Polak? Patriota czy zdrajca? Wierzący czy komunista? Życie Tuwima zostało przedstawione od początku, od urodzenia w zasymilowanej żydowskiej rodzinie. Wychowywany w łódzkiej mieszance narodowości, głównie Polaków, Żydów i Niemców, sam wybierał sobie wiarę, narodowość i lojalności. Mówiąc o kształtowaniu się jego osobowości i późniejszych jej dziejach, Elżbieta nie unikała faktów, że był partyjny, że publicznie głosił swoje przekonania polityczne, a nawet napisał wiernopoddańczy wiersz dla Stalina. Jednak miała też argumenty na rzecz jego polskiego patriotyzmu, a także wiary w Boga i czci, jaką mu oddawał. Przypomniała też, co powiedział o swojej narodowości: że nie zaprzeczy swojemu żydowskiemu pochodzeniu, ale kocha Polskę i jest Polakiem z własnego wyboru. Jej opowieść o poecie wiązała się znakomicie z jego wierszami w wykonaniu obu aktorów i graną na klawiaturze muzyką. W drugiej części wieczoru dołączyła do kolegów Julitta Mroczkowska, a jedynym tekstem poetyckim był, jak go określa Elżbieta Kochanowska-Michalik, jeden z najpiękniejszych polskich poematów kiedykolwiek napisanych, „Kwiaty polskie”. Zmieniła się radykalnie atmosfera i koloryt spotkania. Wprawdzie kostiumy panów Bogdana i Krzysztofa pozostały ciemne, ale panie pokazały się w kolorowych, kwiecistych kreacjach, a wszyscy zaczęli promieniować pozytywną, radosną energią. A więc pożegnanie może być uśmiechnięte, a nie smutne… Ale kolorowy uśmiech wyszedł na prowadzenie po skończeniu programu, kiedy nadszedł czas na pożegnania. Kwiaty, kwiaty, kwiaty, wspólne fotografie z Elżbietą – selfie albo pozowane przed profesjonalnym obiektywem, a nawet pisane dla niej wiersze, feeria kolorów i życzliwości, chęci zapamiętania tego wieczoru. Nadzieja, że może jeszcze kiedyś ją zobaczymy i usłyszymy. Tak to było. Ale poczekajmy do drugiego pożegnania. Tych, którzy w niedzielę 16 czerwca będą w Aneksie Centrum Kopernikowskiego, czeka niezapomniane przeżycie – poezja i piosenki do tekstów Agnieszki Osieckiej i Jonasza Kofty. Przybywajcie! Tekst i zdjęcia: Krystyna Cygielska

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama