Kiedyś, jeszcze w czasach przed pojawieniem się na świecie moich dzieci, usłyszałam od koleżanki mającej kilkuletnią córkę: „Czasami kocham ją bezgranicznie, a czasami zachowuje się tak, że mam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok.” Jedyną opcją, która w tym czasie wchodziła w grę było zasłonić sobie oczy i zatkać uszy, aby nie widzieć tego wykonywanego z wielką gracją rzucania się na podłogę, bo zamiast różowego kubka dostała żółty i nie słyszeć ćwiczeń głosu operowego, które stawiały cały dom na równe nogi, bo na przykład nie chciała jeszcze iść się myć.
Kiedy tego słuchałam, wydawało mi się to wprost nierealne, że w rodzicu mogą mieszać się tak bardzo skrajne uczucia, ale nawet nie wiedziałam jak szybko sama ich doświadczę. Niedługo po urodzeniu się mojego syna, próbowaliśmy przetrwać kolejną noc wypełnioną płaczem i odgadywaniem, czego może potrzebować, a nad ranem mój mąż stwierdził, że już wie, dlaczego dzieci tak wcześnie zaczynają się uśmiechać – bo tylko dzięki temu rodzice są w stanie jakoś przetrwać psychicznie. Czułam dokładnie to samo, z jednej strony „bezpieczniki” już wysiadały, a z drugiej, w tych najcięższych chwilach pojawiał się ten obłędny uśmiech i wielkie oczy pełne miłości.
Mijają jednak kolejne miesiące, lata, ten cudowny uśmiech nadal pozostaje, ale okazuje się, że nie jest on już takim cudownym antidotum jak kiedyś, bo i płacz jest sporo głośniejszy i repertuar zachowań odrobinę się powiększa. W zależności od „egzemplarza”, który posiadamy, możemy doświadczyć wspomnianego już rzucania się na podłogę, a także bicia, kopania, szczypania, wyzywania i tak dalej. Bardzo często jednak to wszystko tak szybko jak się pojawiło, potrafi również zniknąć, ale w nas emocje lubią zostać na dłużej.
Opieka nad dzieckiem jest trochę jak dłuższa przejażdżka kolejką górską. Z jednej strony już chcemy wysiąść, a drugiej strony wierzymy, że jeszcze może być naprawdę fajnie. Co jednak zrobić, aby utrzymać w sobie tę wiarę? Przede wszystkim warto pamiętać o tym, że nawet jeśli słyszymy od dziecka „mama jest głupia”, to w żadnym razie nie jest to o nas! Każdy z nas opowiada swoją historię o tym, co przeżywa i dziecko też chce przez to powiedzieć tyle, że czuje złość na swoją mamę, która zachowała się w inny sposób niż ono by chciało. Nam przecież też niejednokrotnie łatwiej jest powiedzieć „on jest głupi, szalony” niż przyznać, że czuliśmy złość, czy strach w związku z zachowaniem danego człowieka.
Dla mnie osobiście magiczną rzeczą od momentu urodzenia się moich dzieci były właśnie ich uśmiechy. Nadal uwielbiam patrzeć na ich uśmiechnięte buzie i słuchać śmiechu, którym zarażają. Jednocześnie właśnie wtedy, kiedy jest dobrze, kiedy zdarzają się takie wyjątkowe chwile, które chcę zachować w pamięci, zapisuję je na moich „listach uśmiechów”.
Każde z moich dzieci ma swoją listę, momentów wartych zapamiętania, tego, co w nich lubię, co wywołuje mój uśmiech lub też wzruszenie. Kiedy jest mi bardzo źle lub czuję, że zbliżam się do granicy mojej wytrzymałości nerwowej, to te właśnie listy przywołują mnie do porządku. Dzięki nim przypominam sobie, że to są tylko chwile i mogę skupiać się na swojej złości. Mogę też cieszyć się, że mam fantastyczne dzieci, których zachowanie czasami odbiega od ideału.
Na zakończenie, wspomnę jeszcze o tym, że kiedy czujesz, że za chwilę „wyjdziesz z siebie i staniesz obok”, to być może jest to dobry pomysł, bo patrząc na całą sytuację z boku masz szansę dostrzec, że twoje dziecko coś dręczy i nie wie, w jaki sposób ci powiedzieć, że jest zwyczajnie głodne a jego organizm skupia się właśnie na tym, zamiast na regulacji zachowania. A może właśnie wróciło z przedszkola czy szkoły i wreszcie może poczuć się swobodnie. Tych przyczyn może być naprawdę wiele, bo organizm człowieka, niezależnie od wielkości, działa podobnie i szybciej tracimy cierpliwość kiedy jesteśmy zmęczeni, głodni, zestresowani, narażeni na hałasy czy wysoką temperaturę.
Idąc więc za dobrymi radami, tym razem z Wielkiej Brytanii: KEEP CALM and look from the smile side, aby przyjrzeć się przyczynom zamiast walczyć z objawami. A jeżeli masz ochotę poznać jeszcze więcej sposobów, pomysłów do wykorzystania w codziennych sytuacjach z dziećmi , to zapraszam na mój facebookowy FP: MamoKompas.
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
fot.AntonioGuillem/123RF
Reklama