Papież Franciszek powiedział we wtorek dziennikarzom, że obecnie panuje tendencja do tego, by obrażać się nawzajem. Robią to politycy, robią to rodziny- mówił podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu w drodze ze Skopje do Rzymu.
"Dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni do obrażania się; polityk obraża drugiego, sąsiad sąsiada; także w rodzinach ludzie obrażają się nawzajem" - stwierdził papież wracając z trzydniowej podróży do Bułgarii i Macedonii Północnej.
Jego zdaniem panuje niemal "kultura obrażania". To obrażanie - ocenił - "to broń w ręku; podobnie, jak obmawianie innych, kalumnie, zniesławianie".
Takim zachowaniom przeciwstawił łagodność i czułość zakonnic opiekujących się ubogimi, które spotkał w Domu Pamięci świętej Matki Teresy w Skopje.
"Uderzyło mnie to, że siostry te patrzyły na każdą osobę, jakby to był Jezus" - dodał. Jak stwierdził Franciszek, odczuł, że Kościół jest "matką".
"To jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakiej można doświadczyć" i "ja to dzisiaj poczułem" - mówił papież. "Dziękuję Macedonii, że ma ten skarb" - dodał.
Franciszek przyznał, że wzruszył się, gdy w czasie mszy w mieście Rakowski w Bułgarii udzielał pierwszej komunii 245 dzieciom. "Kościół strzeże dzieci, są jeszcze małe, ale są obietnicą, muszą wzrastać. Poczułem wtedy, że te dzieci są przyszłością Kościoła i Bułgarii" - wspominał poniedziałkową mszę.
Papieża pytano o kontrowersje wokół procesu kanonizacyjnego chorwackiego kardynała Alojzije Stepinaca, oskarżanego o związki z ustaszami, którzy podczas II wojny światowej mordowali Serbów i kolaborowali z III Rzeszą. Przeciwni ogłoszeniu go świętym są prawosławni.
"Był człowiekiem cnót, dlatego Kościół ogłosił go błogosławionym" - wyjaśnił papież odnosząc się do beatyfikacji dokonanej przez Jana Pawła II w 1998 roku. Franciszek wstrzymał potem proces kanoniczny.
Wytłumaczył to dziennikarzom następująco: "W pewnym momencie procesu pojawiły się punkty niewyjaśnione. A ja, który muszę podpisać kanonizację, uznałem, że muszę poprosić o pomoc patriarchę Ireneusza i on mi pomógł". Papież mówił następnie o utworzeniu wspólnej komisji historycznej. "Tak jemu jak i mnie zależy na tym, by się nie pomylić. Interesuje nas prawda. Teraz studiowane są inne punkty, aby prawda była jasna" - zaznaczył papież.
Pytany o to, skąd bierze siłę, odparł: "Przede wszystkim chcę powiedzieć, że nie chodzę do czarownicy. Nie wiem, skąd, to dar Pana".
Papież zapewnił, że nie męczy się w czasie podróży. Zmęczony, jak stwierdził, jest dopiero potem.
"Proszę Boga o to, bym był mu wierny, by służyć mu w pracy, jaką są podróże, aby nie była to turystyka. Proszę o to. Ale poza tym nie pracuję tak dużo" - zauważył z uśmiechem.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
fot.ANGELO CARCONI/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama