Rząd największego mocarstwa na świecie praktycznie nie funkcjonuje. Choć polityczny pat prędzej czy później się skończy, linia konfliktu jest wyraźnie zarysowana. W 2019 należy spodziewać się, że administracja Donalda Trumpa będzie nadal kontynuować dotychczasową politykę ograniczającą imigrację do Stanów Zjednoczonych. Demokraci, którzy w połowie prezydenckiej kadencji odzyskali kontrolę nad Izbą Reprezentantów będą starali się temu przeciwdziałać. Tak najkrócej można przedstawić prognozy na rozpoczynający się rok 2019.
Kongres wraca do gry
W ciągu minionych dwóch lat praktycznie nie doszło w Kongresie do poważniejszego przeglądu polityki imigracyjnej administracji. Mimo licznych kontrowersji, jakie budziły kolejne decyzje Białego Domu, republikańska większość nie zdecydowała się na przeprowadzenie przesłuchań. To z pewnością zmieni się w Kongresie nowej kadencji, gdzie w izbie niższej dominują demokraci. Lista spraw, o które będą pytać członkowie Komisji Legislacyjnej i podlegającej jej podkomisji ds imigracji Izby Reprezentantów, jest długa. Nieprzychylni Donaldowi Trumpowi kongresmani będą chcieli zapytać publicznie o rozdzielanie rodzin na granicy, traktowanie imigrantów przetrzymywanych w ośrodkach (zwłaszcza po tragicznej śmierci dwojga dzieci), czy politykę azylową. Przesłuchania mogą także dotyczyć projektu zmian w przyznawaniu zielonych kart, polityki wobec uczestników programu DACA, prób zamknięcia programu Temporary Protected Status (TPS), czy polityki wobec zagranicznych studentów albo imigrantów-przedsiębiorców. Oprócz Komisji Legislacyjnej na publiczny przegląd polityki imigracyjnej mogą się też zdecydować inne komisje Izby Reprezentantów. Wszystko po to, aby publicznie, w świetle kamer, zbijać polityczny kapitał. Wobec perspektywy weta prezydenta Donalda Trumpa wobec wszystkich inicjatyw mogących ułatwić byt imigrantów, trudno liczyć na zmianę obowiązującego prawa.
Dreamersi i DACA
We wrześniu 2017 administracja ogłosiła zakończenie Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA). Mimo tego program DACA nadal funkcjonuje, choć jest zamknięty na nowych uczestników. Jest to możliwe dzięki orzeczeniom sądów federalnych, choć na ostatecznie orzeczenie w sprawie legalności DACA będzie trzeba poczekać. Prawdopodobnie jeszcze w 2019 roku decyzję w tej sprawie wyda Sąd Najwyższy.
Wraz z przejęciem kontroli nad Izbą Reprezentantów w Senacie, w Kongresie może się pojawić się projekt ustawy przewidującej przyznanie legalnego statusu Dreamersom, czyli młodym ludziom wwziezionym nielegalnie do USA jako osoby nieletnie. Problem pojawi się jednak w Senacie, gdzie trzeba by było przekonać wystarczającą liczbę umiarkowanie nastawionych Republikanów do poparcia projektu. Ostatnią i największą przeszkodą może okazać się Biały Dom, który w przeszłości uzależniał pomoc dla Dreamersów od znacznego ograniczenia legalnej imigracji oraz budowy ogrodzenia na granicy z Meksykiem.
Więcej kontroli w miejscach pracy
Niezależnie od wysiłków polityków na Kapitolu, administracja będzie nadal wypełniać swoją misję. Immigration and Customs Enforcement (ICE) nie ukrywa, że będzie przeprowadzał więcej nalotów na miejsca pracy oraz kontroli pracodawców. Skutkować to będzie nie tylko karami dla tych, którzy zdecydowali się zatrudnić nieudokumentowanych pracowników, ale także zwiększoną liczbą postępowań deportacyjnych. Przypomnijmy, że w roku budżetowym 2018 ICE wszczął 6848 postępowań w miejscach pracy, podczas gdy rok wcześniej było ich tylko 1691. Ten trend wzrostowy zapewne utrzyma się w 2019 r.
Oprócz działań ICE także Social Security Administration zapowiedziała, że wiosną 2019 roku wznowi akcję wysyłania listów do pracodawców w sprawie pracowników, których numery ubezpieczenia społecznego lub inne dane osobowe nie zgadzają się z oficjalnymi danymi. Domagać się będzie przy tym jak najszybszej korekty. Skutkować to może zwolnieniami z pracy osób, którym nie uda się załatwić sprawy na czas. Ofiarami tej akcji mogą także paść obywatele USA, którzy padli ofiarą zwykłej literówki.
Trudniej o zieloną kartę
Propozycja zaostrzenia kryteriów przyznawania zielonych kart poprzez wykluczenie osób mogących stanowić obciążenie dla systemu opieki społecznej. W praktyce może to oznaczać udzielanie decyzji odmownych potencjalnym legalnym imigrantom w drodze arbitralnych decyzji urzędników. Wystarczy przeświadczenie, że petenci w przyszłości mogliby stać się beneficjentami całej listy rządowych programów opieki społecznej. Powodem do dyskwalifikacji mogłoby stać się całkowicie legalne skorzystanie z licznych form pomocy. W praktyce jedynie osoby o dochodach na poziomie klasy średniej mogłyby być spokojne o swój los.
Tzw. public charge rule wzbudza tak silne emocje, że w ciągu 60-dniowego okresu konsultacji społecznych Departament Bezpieczeństwa Krajowego otrzymał rekordową liczbą 210 tysięcy komentarzy. Prędzej czy później administracja upora się z tym materiałem i wprowadzi w życie nowe kryteria. Wtedy jedyną nadzieją dla ponad 300 tys. potencjalnych posiadaczy zielonej karty mogą okazać się sądy.
Sądy mogą także zadecydować o polityce administracji wobec potencjalnych azylantów oraz uchodźców. Nie należy się jednak spodziewać, że administracja zrezygnuje dobrowolnie z twardego kursu wobec osób docierających do południowej granicy i próbujących dostać się do USA.
Studia w USA
W 2017 roku liczba zagranicznych studentów uczących się w USA zmniejszyła się w stosunku do 2016 roku o 4 proc. Wszystko wskazuje na to, że trend ten utrzymał się także w ubiegłym roku. Podobnie ma być również w 2019 r. Powodów jest wiele, poczynając od wzrostu antyimigracyjnych nastrojów w USA, ograniczenia możliwości legalnego pozostania w Stanach po zakończeniu studiów, poprzez zaostrzenie przez USCIS interpretacji przepisów o możliwości przedłużania wiz studenckich. Na lata 2019-2020 służby imigracyjne planują wprowadzenie przepisów dotyczących maksymalnego okresu korzystania z wizy F-1. Inny projekt USCIS przewiduje zakończenie lub ograniczenie programu Optional Practical Training (OPT), czyli możliwości odbywania praktyk w takich dziedzinach jak nauki ścisłe, technologia, inżynieria oraz matematyka (STEM). Będzie to bolesny cios nie tylko dla studentów, ale także dla uczelni oraz potencjalnych pracodawców.
Paradoksalnie ofiarami tej polityki mogą paść nie tylko studenci-cudzoziemcy, ale także młodzi ludzie pragnący studiować w swoim własnym kraju. Spadek liczby zagranicznych studentów odbije się negatywnie przede wszystkim na kondycji uniwersytetów o średnim poziomie nauczania i na programach stypendialnych dla studentów z USA. Studenci zagraniczni płacą pełne czesne, finansując pośrednio naukę biedniejszych Amerykanów.
Kłopoty zagranicznych profesjonalistów
20 grudnia 2018 sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Kirstjen Nielsen zeznała przed Komisją Legislacyjną Izby Reprezentantów, że podlegająca jej agencja U.S. Citizenship and Immigration Services (USCIS) nie przestanie postrzegać wysoko wykształconych zagranicznych specjalistów jako potencjalne zagrożenie dla amerykańskich pracowników. Już samo wprowadzenie w życie prezydenckiego rozporządzenia wykonawczego ,,Buy American and Hire American” zaowocowało kilkudziesięcioprocentowym wzrostem decyzji odmownych dla wnioskodawców o wizy H-1B.
W wyniku już wprowadzonej w życie polityki wobec posiadaczy wiz H-1B wiele osób obawia się zmiany obecnego miejsca pracy, głównie z powodu rosnącej liczby decyzji odmownych, czy przedłużającego się czasu rozpatrywania wniosków. Departament Bezpieczeństwa Krajowego zamierza także pozbawić prawa do pracy część współmałżonków posiadaczy wiz H-1B, którym przyznano wizy H-4 EAD (od employment authorization document). Prawo do zatrudnienia może stracić nawet 100 tys. osób.
Stuart Anderson, dyrektor generalny National Foundation for American Policy, ponadpartyjnej organizacji skupiającej się na kwestiach polityki społecznej, imigracji oraz wymiany handlowej uważa, że stosunkowo nieliczna grupa polityków decydujących w Białym Domu o polityce imigracyjnej nie zrezygnuje z utrwalenia wprowadzanych od dwóch lat zmian. Krótko mówiąc chodzi o utrudnienie wszystkim cudzoziemcom możliwości podejmowania pracy, studiów czy emigrowania do USA. Anderson zwraca przy tym uwagę na pewną niekonsekwencję administracji, która oficjalnie deklaruje, iż opowiada się za imigracją oparteą na kryteriach merytorycznych. Jednocześnie nie robi nic, aby ułatwić pozostanie w Ameryce najlepiej wykształconym cudzoziemcom oraz studentom spoza USA. To raczej hasło zmierzające do obniżenia kwot dla emigracji opierającej się na kryteriach rodzinnych oraz zmniejszenia liczby przyjmowanych imigrantów.
Dzięki demokratom w Kongresie i wpisom Donalda Trumpa na Twitterze na pewno w 2019 roku będziemy znów dyskutowali o imigrantach. Nie oznacza to jednak poprawy ich codziennego bytu.
Jolanta Telega
[email protected]
fot.Justin Lane/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama