Artykuł sponsorowany
- Podobnie jak lekarza i księgowego, tak samo trzeba mieć swojego jubilera – mówi Grażyna Maneykowska, współwłaścielka istniejącego od 27 lat w Chicago sklepu jubilerskiego „Archer Gold”.
Współwłaścicielka, bo drugim współ … jest współmałżonek- Marek Maneykowski. Ona z wykształceniem ekonometrycznym, on inżynierskim. W Polsce jubilerstwo było ostatnią rzeczą, która przyszłaby im do głowy. W Ameryce też. O tym, że będą właścicielami świetnie prosperującego sklepu zadecydował przypadek. – Namówił nas do tego wyjeżdżający do Polski kolega, który pracował w Chicago w tej branży. Przekonał, że trzeba robić odlewy, bo jest na nie duże zapotrzebowanie. Bo taki wówczas był rynek, 27 lat temu.
- Przed dwoma laty jedna z najbardziej rozpoznawalnych branżowych marek na polonijnym rynku w Chicago, „Archer Gold” obchodziła swoje srebrne gody. Ale właściciele nie akcentowali tego wielką fetą. – Z pewnym zdziwieniem konstatujemy, że to już 27 lat. Ale z drugiej strony przez te ćwierć wieku dostrzegamy ile zmieniło się w jubilerstwie i cieszy nas to, że jesteśmy nie tylko tego świadkami, ale i uczestnikami – mówi Marek Maneykowski.
Właściciele sklepu pokazują wydruki z Internetu, które przynoszą im dziś ich klienci z życzeniem, „żeby wyrób był identyczny, jak ten na fotografii”. – I my jesteśmy w stanie wyjść naprzeciw każdemu takiemu życzeniu. Technologia w jubilerstwie robi teraz cuda. Nie ma zamówienia, którego nie bylibyśmy w stanie wykonać. Przy pomocy komputera jesteśmy w stanie wyrzeźbić najbardziej skomplikowane wzornictwo. 27 lat temu, to były czasy… – śmieje się Marek Maneykowski.
Konkurencji się nie boją, a nawet twierdzą, że jest przydatna, ponieważ motywuje do samokształcenia, do wyszukiwania nowego wzornictwa, do poszerzania oferty sklepu.
- Od lat jeździmy po całym świecie na branżowe wystawy jubilerskie, skupujemy wyroby, które są niestandardowe. Zawsze wkładam na palec każdy pierścionek zanim go kupię i staram się być jego potencjalną nabywczynią. Innymi słowy mam personalne podejście do niemal każdego wyrobu, który jest w naszym sklepie. W każdym razie nie ma tutaj żadnych przypadkowych rzeczy – mówi Grażyna Maneykowska.
- A mąż wpada jej w słowo: - Grażynka o wielu wyrobach, o kamieniach - zna prawdziwe historie, których nasi klienci z chęcią słuchają. A poza tym, my nie tylko sprzedajemy, my także „opiekujemy” się naszą biżuterią po jej nabyciu. Myślę, że w prowadzeniu tego rodzaju biznesu serwis jest bardzo ważną jego częścią.
Maneykowscy za sprawą długiej obecności na rynku opowiadają też o zmianach, które obserwują wśród Polonii; o zmianach jej gustów i o zmianach klientów. -Zaczynaliśmy na południu Chicago wśród górali. Dziś naszymi klientami są ich dzieci, choć sklep przenieśliśmy w północną część miasta. Znaczna część naszych klientów to ludzie młodzi, ze sporą wiedzą na temat tego, czego szukają i świetnym rozeznaniem w obecnych trendach. Klient, który trafia do nas, to klient wymagający, a my lubimy takim wymaganiom sprostać – mówi Grażyna Maneykowska.
Ze swojego nauczonego w Ameryce zawodu uczynili życiową pasję. Mówią, że dopiero kiedy zaczęli zajmować się jubilerstwem, zdali sobie sprawę z tego, że dzięki niemu stają się częścią wydarzeń rodzinnych, że to nie tylko prosta sprzedaż obrączek, czy pierścionków zaręczynowych, to opowieści o gustach narzeczonej, o okolicznościach poznania, o urodzinach pierwszego dziecka, o rocznicach małżeńskich.
- Dzisiaj wiemy to, czego nie wiedzieliśmy 27 lat temu, że biżuteria to bardzo emocjonalny towar i nie zamienilibyśmy go na żaden inny.
Grażyna i Marek Maneykowscy są właścicielami sklepu Archer Gold Jewelry.
Archer Gold Jewelry
4628 North Harlem Avenue
Harwood Heights, IL 60706-4714
(708) 867-6755
www.archergoldjewelry.net