Amerykański bank centralny chce ożywić gospodarkę skupując dług hipoteczny Amerykanów. Swoją pomoc szacuje na 40 mld dolarów miesięcznie, i co ważne – bezterminowo, czyli do czasu aż rynek pracy odnotuje poprawę. Czy to wystarczy?
Amerykański bank centralny chce ożywić gospodarkę skupując dług hipoteczny Amerykanów. Swoją pomoc szacuje na 40 mld dolarów miesięcznie, i co ważne – bezterminowo, czyli do czasu aż rynek pracy odnotuje poprawę. Czy to wystarczy?
W celu stymulowania gospodarki bank centralny wykupił już w dwóch transzach rządowe obligacje o wartości 2,3 bln dolarów. Teraz w ramach polityki „luzowania ilościowego” (quantitative easing) ma nabywać papiery wartościowe zabezpieczone hipotekami. Ten krok ma poprawić sytuację na rynku nieruchomości i podbić ceny domów.
Ponadto Rezerwa Federalna nadal będzie utrzymywać, co najmniej połowy 2015 roku, stopę procentową funduszy federalnych na poziomie bliskim zeru, a dokładnie 0,25 procent.
– Chcemy zobaczyć więcej miejsc pracy – tłumaczył decyzję Fedu jej szef Ben Bernanke. – Chcemy zobaczyć niższe bezrobocie i silniejszą gospodarkę, która będzie w stanie utrzymać wzrost.
Na wiadomość o kolejnym dodrukowywaniu pieniędzy zareagowały optymistycznie rynki giełdowe. Przypuszczalnie spadnie wartość dolara, ale to akurat może pomóc gospodarce, na przykład poprzez pobudzenie eksportu.
Bernanke podał też obniżone prognozy wzrostu gospodarczego na 2012 rok, szacując go na 2 procent. Jednak w 2013 gospodarka ma odbić do poziomu 3 procent.
Co więcej, bank centralny zapowiedział kontynuację do końca roku swojego programu Operation Twist, w ramach którego ma skupować co miesiąc długoterminowe papiery skarbowe o wartości 45 mld dolarów.
as
Redakcja
