Raz w roku strażacy z Oakland Fire Department obchodzą wszystkie okolice swojego miasta, by sprawdzić, czy gdzieś nie leżą jakieś materiały łatwopalne, np. złamane drzewa, duże gałęzie, itd. Chodzi o to, by usunąć prewencyjnie ewentualne paliwo dla częstych w tych okolicach pożarów lasów i poszycia leśnego. Kevin Moore, który w straży pożarnej pracuje od 12 lat, robił przed kilkoma dniami taką właśnie inspekcję, w ramach której zaglądał na podwórka niektórych domów, a w niektórych przypadkach pukał do drzwi, by porozmawiać z mieszkańcami. Szkopuł w tym, że Moore jest człowiekiem czarnoskórym, a to w Ameryce stawia go niemal automatycznie w rzędzie osobników podejrzanych.
Mimo że Kevin miał na sobie ubranie robocze strażaka i hełm z napisem Oakland Fire Department, kilku niezwykle czujnych mieszkańców Oakland zadzwoniło pod numer 911, by poinformować władze o tym, iż po okolicy kręci się jakiś „ciemny typ“. Ponadto jeden z tubylców stanął oko w oko z Moorem i zażądał od niego okazania dowodu tożsamości, filmując jednocześnie wszystko przy pomocy telefonu komórkowego.
Ciekaw jestem, jak ci sami ludzie zachowywaliby się, gdyby ich domostwa trawił ogień. Czy też żądaliby wtedy od afroamerykańskich strażaków pokazywania dowodu tożsamości? A gdyby musieli z jakiegoś powodu wezwać policję, czy interweniujących, czarnoskórych stróżów prawa traktowaliby z podejrzliwością? Jeśli tak, to życzę im powodzenia w przyszłości. Okolice zwane Oakland Hills to piękne i zamożne miejsce, gdzie wśród strzelistych drzew stoją na zboczach wzgórz imponujące domy. Jest tylko jeden mały problem – teren ten jest bardzo podatny na pożary. W roku 1991 doszło tam do tragedii z chwilą, gdy płomienie strawiły kilkaset domów, a 25 ludzi poniosło śmierć. Należy założyć, że w ogromnej większości biali i zamożni mieszkańcy Oakland Hills nie narzekali wtedy na czarnoskórych strażaków i nie kazali się im legitymować.
To, co przydarzyło się Kevinowi, jest tym bardziej szokujące, że straż pożarna wysyła raz w roku do wszystkich mieszkańców listy, w których prosi o usunięcie z okolic domów wszelkich materiałów łatwopalnych oraz informuje, kiedy strażacy będą dokonywać oględzin terenu. Innymi słowy, wszyscy mogli się spodziewać wizyty przedstawiciela straży pożarnej, a to czy jest on biały, czarny czy też w kropki bordo, nie powinno mieć żadnego znaczenia. Niestety we współczesnej Ameryce ma.
W miarę oczywiste jest to, że gdyby strażak był biały, pies z kulawą nogą nie zainteresowałby się tym, że łazi po okolicy i zagląda na podwórka. Tak zwane „racial profiling“, czyli automatyczne katalogowanie ludzi na podstawie ich rasowego lub etnicznego pochodzenia, jest zmorą Ameryki od wielu dekad. Ostatnio jednak zaczyna przybierać wręcz groteskowe wymiary i wydaje się być tolerowane przez władze różnego szczebla.
Kevin Moore nie zgodził się na żadne wywiady i nie chce o swojej przygodzie z mieszkańcami Oakland publicznie rozmawiać. Może to i lepiej. Cóż może im powiedzieć człowiek, który na co dzień ryzykuje własne życie, by ich chronić przez często śmiertelnym niebezpieczeństwem? I co oni mogą sobie samym powiedzieć przed lustrem?
Andrzej Heyduk
Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).
fot.John G. Mabanglo/Epa/REX/Shutterstock
Reklama