Orkiestra gra – „życie zachodu jest warte”. Przesłanie muzyczne Pawła Pospieszalskiego
- 04/29/2018 04:05 PM
Znany Polonii chicagowskiej multiinstrumentalista i kompozytor, Paweł Pospieszalski, zaprosił w sobotę, 21 kwietnia miłośników swojej twórczości do Art Gallery Kafe w Wood Dale. Goście, którzy wypełnili po brzegi kameralną salę, wzięli udział w koncercie, jaki nie często ma miejsce na polonijnych scenach.
Muzyczny wieczór składał się z dwóch części. Podczas pierwszej słuchacze mieli rzadko nadarzającą się okazję, aby zapoznać się z umiejętnościami młodych muzyków. Swój kunszt zaprezentowali uczniowie artysty. Na perkusji zagrał utalentowany Rafał Młynarski, a na organach można było usłyszeć trzech braci: Stana, Franka i Jacka Sytko, z których najmłodszy Jack ma zaledwie dziesięć lat. Młodzież stanęła na wysokości zadania, nie ulegli tremie, mimo że grali u boku zawodowców. Bohater wieczoru Paweł Pospieszalski zaprosił do współpracy światowej klasy flecistę Mieczysława Wolnego. Młodzi adepci muzyki starali się bez kompleksów dotrzymać kroku nestorom muzyki. Następnie wystąpiła Karolina Starczewska, młoda wokalistka o pięknym głosie.
Różnorodność stylów muzyki bardzo przypadła do gustów publiczności. Bo i było co podziwiać. Doskonałe wykonanie znanego już przeboju Pawła Pospieszalskiego „Wesele Kasieńki” zostało nagrodzone burzą oklasków. Autorska kompozycja Mieczysława Wolnego „Margaret Prayers”, poświęcona jego żonie, wzruszyła słuchaczy i wprawiła słuchaczy w podziw dla kunsztu artysty. Na zakończenie tej części koncertu obaj muzycy zaprezentowali dwa nokturny Frederyka Chopina: E-flat major i C-sharp minor.
Po przerwie jeszcze bardziej powiało profesjonalizmem. Pawłowi Pospieszalskiemu, występującemu także pod artystycznym pseudonimem Paul Rush, towarzyszyli świetni muzycy: Mieczysław Wolny na flecie i pianinie, Jerry Łukomski na perkusji i Bart Biecyk na gitarze basowej. Wiele kompozycji tego wieczoru było opartych na tekstach polonijnych poetów: Jana Kamińskiego, Roberta Borta i Darka Redlińskiego.
Już nie po raz pierwszy Paul Rush współpracuje z polonijnymi poetami. Dwa lata temu wspierał muzycznie wieczory autorskie Jana Kamińskiego. Słowa utworu Darka Redlińskiego przy dźwiękach muzyki nabierają innego, wyższego wymiaru. Nic w tym dziwnego, skoro do kooperacji zabrało się dwóch fachowców. Należy także wspomnieć humorystyczny tekst Roberta Borta: „Noga do nogi”, czyli jak zapowiedział gospodarz wieczoru, poradnik małżeński. Ten śmieszny tekst, oprawiony doskonałą linią muzyczną, wywołał wielkie brawa publiczności.
Nie zabrakło też utworów bardzo emocjonalnie zaangażowanych, opowiadających o problemach i cierpieniach początkującego emigranta. Utwór „List do mamy” to wyznanie miłości i tęsknoty do rodziny i ojczyzny, kiedy nie było szansy na powrót w rodzinne strony. Tak przedstawił genezę tego utworu jego autor, zaznaczając, iż pomimo ponad trzydziestu lat od powstania tekstu, jego wydźwięk ciągle jest żywy w jego duszy.
Na zakończenie wieczoru muzycy zaprezentowali własną interpretację znanego przeboju Maryli Rodowicz „Niech żyje bal”. Utwór zagrany w rytmach samby i poparty doskonałą solówką Jerry'ego Łukomskiego na bębnach wprawił publiczność w muzyczny trans, będąc doskonałym podsumowaniem sobotniego wieczoru. Orkiestra grała prawie przez dwie godziny, potwierdzając, iż przy dobrej muzyce, zgodnie z tekstem ostatniej piosenki „życie zachodu jest warte”. Tego wieczoru nie było w Art Gallery Kafe ani jednej zawiedzionej miny.
Tekst i zdjęcia: Artur Partyka
Reklama