W XIX wieku lekarze przepisywali robienie na drutach kobietom, którym dokuczał nadmierny niepokój i lęk. Ostatnio w trakcie badania odkryto, że czynność ta efektywnie zwiększa produkcję pewnych neuroprzekaźników w mózgu. Neuroprzekaźniki takie, jak dopamina i serotonina, są kluczowe dla stabilizacji nastroju.
Osoby cierpiące na depresję mają ich zdecydowanie mniej. Dr Kelly Lambert, neurobiolog z University of Richmond, która studiuje związek między mózgiem a rękami, mówi, że zajęcie swoich rąk powtarzalną czynnością sprawia, że czujemy, że mamy większą kontrolę nad otaczającym nas światem. Może też poprawić nam nastrój. Uczona odkryła, że szczury, które zostały nakłonione do kopania (były za to nagradzane smaczną przekąską) wykazują – w porównaniu ze szczurami, którym dawano tylko smaczną przekąskę – silniejsze oznaki korzyści dla zdrowia psychicznego. Co więcej, u szczurów, które nie musiały używać łapek, aby otrzymać nagrodę, stwierdzono wyższy poziom hormonów związanych ze stresem.
Dr Kelly jest przekonana, że nasz mózg rozwinął taką uspokajającą reakcję na pracę rękami jako nagrodę za radzenie sobie ze światem wokół nas.
– Wymyśliłam termin „behawiorceutyki”, który w pewnym sensie jest nawiązaniem do terminu farmaceutyki. Otóż, gdy się ruszamy i angażujemy w różne zajęcia, zmieniamy neurochemię naszego mózgu w taki sam sposób, w jaki neurochemię naszego mózgu mogą zmieniać leki. Nagrodą za zrobienie czegoś, np. czapki czy szalika, jest zwiększona produkcja neuroprzekaźników – powiedziała dr Kelly.
Jak podkreśliła, choć robienie na drutach może wydawać się zbyt prostym sposobem na poprawę nastroju, to jednak faktycznie przynosi duże korzyści. Jej zdaniem do naszego złego samopoczucia, a nawet depresji, przyczyniają się współczesne miejsca pracy, gdzie większość zadań wykonuje się przy biurku, a dla ich realizacji nie są wymagane umiejętności fizyczne. – Po prostu siedzimy i naciskamy guziki. W pewnym momencie zaczynamy tracić poczucie kontroli nad naszym środowiskiem – stwierdziła dr Kelly.
Nie po raz pierwszy powtarzalną czynność manualną, jaką jest robienie na drutach, wskazywano jako potencjalny stymulator dobrego nastroju. Ankieta przeprowadzona wśród 3,5 tys. osób, które często zajmowały się robieniem na drutach, wykazała, że im więcej czasu poświęcały one temu zajęciu, tym były spokojniejsze i czuły się szczęśliwsze. Wyniki tamtej ankiety opublikowane zostały w 2013 r. w British „Journal of Occupational Therapy”.
Dorota Feluś
Dziennikarka. W Stanach Zjednoczonych od ponad 20 lat. Rodowita krakowianka. Studiowała elektronikę na AGH. Publikowała m.in. w „Gazecie Krakowskiej”, „Tempie”, „Kobiecie i Stylu: magazynie kobiet myślących”, „A'propos”, „Chicago Forum”. Współautorka „Bożego dopingu”. Pasje: drugi człowiek, medycyna holistyczna, tenis ziemny, podróże.
fot.pxhere.com
Reklama