Amerykańscy kierowcy ciężarówek w swoim slangu nazywają ją kurnikiem – „chicken coup”. Polonijni zawodowcy mówią po prostu – waga. Dla wielu z nas parających się transportem od dekad, mnóstwo terminów związanych z zawodem wydaje się tak oczywistych i powszechnych, że niemal nie zwraca się na nie uwagi. A jednak okazuje się, że przeciętny użytkownik amerykańskich dróg nie ma pojęcia (lub ma mgliste) o tym, co widzi za oknami samochodu.
Ostatnio zostałem zaskoczony pytaniem „co to jest ta cała stacja wag”? Otóż przeciętny kierowca przemierzając autostrady czasami natrafi na zielone tablice z białym napisem „Weigh station”. Dla zawodowych kierowców to miejsce, które nie kojarzy się z niczym dobrym…. ale zacznijmy od początku
Chcąc uchronić drogi wewnętrzne przed ruiną stany musiały wprowadzić jakąś formę kontroli. Przy wielu drogach głównych, a w późniejszych latach przy autostradach, zaczęły pojawiać się stacje wag. Każdy kierowca ciężarówki miał obowiązek zjechać na nie i cały skład był ważony.
Pierwszym stanem, który wprowadził limit wag dla samochodów ciężarowych jeszcze w 1918 r. był Maine. Maksymalną wagą było wówczas 18 tys. funtów, czyli 9 ton. Przez ostatnie sto lat limit ten wzrósł ponad czterokrotnie – do 80 tys. funtów, czyli 40 ton.
Obecnie stacje wag należą i są operowane przez Departament Transportu. Warto dodać, że wagi znajdujące się na granicy stanów nazywane są „port of entry”, czyli przejściem granicznym.
Wszystkie pojazdy komercyjne ważące powyżej 10 tys. funtów są zobowiązane do ważenia się, a kluczowe pozostaje tutaj jest słowo „komercyjne”. Często pada pytanie, czy to samo prawo obowiązuje również pojazdy rekreacyjne? Otóż nie, nawet kiedy gabaryty takiego pojazdu wskazują raczej na pojazd komercyjny, a nie rekreacyjny.
Na wstępie wspomnieliśmy, że waga nie jest miejscem, które dobrze kojarzy się kierowcom zawodowym. Przyczyn jest kilka.
Po pierwsze może okazać się, że pojazd jest za ciężki, a za każdy funt nadwagi trzeba płacić grube pieniądze.
Po drugie, ogólna waga może być w normie, ale któraś z osi może mieć zbyt duże obciążenie (o tych normach pisaliśmy w jednym ze styczniowych odcinków) i wówczas trzeba przesunąć oś naczepy. Zaś jeżeli to nie pomoże, to pozostało już tylko przesuwanie samego ładunku, co w wielu wypadkach jest czaso- i pracochłonne.
Po trzecie, przejeżdżając przez taką wagę kierowca może być wytypowany do inspekcji. Inspektorzy mogą sprawdzić dokumenty i dziennik pracy kierowcy, ale mogą również zrobić inspekcję całego pojazdu. Wielokrotnie wiąże się to ze stratą drogocennego czasu i niestety nieoczekiwanymi wydatkami, nie wspominając już o punktach karnych CSA.
Pozostaje nam więc życzyć tyle samo przyjazdów, co wyjazdów i samych pomyślnych inspekcji. ALL ABOUT TRUCKS. We serve Truckers!
fot.Bru-nO/Pixabay.com
Reklama