Podczas wizyty w Birmie papież Franciszek prowadzi rozmowy za zamkniętymi drzwiami z wojskiem i rządem o kryzysie humanitarnym. Przedstawiciele Rohingjów ostrzegają, że wstępne porozumienie z Bangladeszem nie dotyka istotnej sprawy obywatelstwa członków tej mniejszości.
Czterodniowa wizyta Franciszka w Birmie ma pomóc w rozwiązaniu kryzysu humanitarnego w stanie Rakhine, skąd do Bangladeszu w ciągu kilku ostatnich miesięcy uciekło ok. 620 tys. przedstawicieli muzułmańskiej mniejszości Rohingja.
Tymczasem poniedziałkowa rozmowa papieża z głównodowodzącym armii birmańskiej generałem Min Aung Hlaingiem trwała zaledwie 15 minut. Szczegóły spotkania nie są znane, ale generał w wydanym później oświadczeniu zaprzeczył jakiejkolwiek dyskryminacji religijnej podczas operacji wojska w stanie Rakhine.
Wcześniej Franciszek publicznie mówił o przemocy wobec Rohingjów i katastrofie humanitarnej, a w ostatnich dniach sekretarz stanu USA Rex Tillerson oraz organizacje pozarządowe oficjalnie mówiły o czystkach etnicznych. Armia i rząd Aung San Suu Kyi zaprzeczają tym oskarżeniom.
We wtorek zaplanowane jest spotkanie papieża z Aung San Suu Kyi. „Raczej nie należy spodziewać się niczego nowego, przecież kilka dni wcześniej Birma i Bangladesz podpisały wstępne porozumienie (ws. Rohingjów - PAP)” - komentuje dla PAP Subir Bhaumik, ekspert do spraw regionu i wieloletni korespondent BBC.
Jego zdaniem porozumienie podpisano przed wizytą papieża, by opinia publiczna nie odniosła wrażenia, że władze Birmy ulegają wpływom Zachodu. „Nad porozumieniem intensywnie pracowała dyplomacja indyjska. Władzom w Delhi zależy na utrzymaniu rządu premier Hasiny Wazed w Bangladeszu, który jest przyjazny Indiom, a fala uchodźców mogła zdestabilizować jej rząd” - tłumaczy Bhaumik.
Na uspokojeniu sytuacji zależało też Unii Europejskiej, dlatego dwustronne rozmowy trwały już podczas szczytu Azja-Europa (ASEM). Na konferencji prasowej 21 listopada Aung San Suu Kyi zapowiedziała porozumienie, lecz nie podała szczegółów.
Wyraźnie dała za to do zrozumienia, że Birma ma zamiar stosować prawo o obywatelstwie z 1982 r. „To prawo stworzone przez juntę wojskową, żeby wykluczyć Rohingjów ze społeczeństwa. W praktyce pozbawia obywatelstwa ludzi, którzy mieszkają tu od stuleci” - mówi PAP Abu Tahay, polityk i działacz Rohingjów mieszkający w Rangunie.
„Cały spór dotyczy właśnie obywatelstwa. Najpierw armia, a teraz rząd Aung San Suu Kyi odmawiają Rohingjom nie tylko praw obywatelskich, ale samej nazwy” - tłumaczy. „Według nich nie ma w kraju takiej grupy etnicznej, a Rohingjowie są jedynie nielegalnymi imigrantami z Bangladeszu” - podkreśla.
„Mieszkamy tu od stuleci i są na to dowody naukowe” - mówi PAP emerytowany prawnik, Rohingja U Kyaw Hla Aung, który mieszka w obozie uchodźców pod miastem Sittwe. Oprócz prac naukowych pokazuje osobiste dokumenty uratowane podczas zamieszek w 2012 r., gdy ponad 100 tys. Rohingjów zmuszono do zamieszkania w obozach dla uchodźców.
„Obecnie na szali waży się nie tylko sprawa obywatelstwa Rohingjów” - zauważył birmański kardynał Charles Maung Bo w wywiadzie dla katolickiej gazety „National Catholic Register”. „Są też inne grupy (etniczne), które cierpią z tego powodu. Prawo z 1982 r. uchwalił rząd wojskowych. Demokratyczny rząd powinien przemyśleć to prawo na nowo” - podkreśla.
W październiku br. kardynał Charles Maung Bo wziął udział w międzyreligijnym wiecu, podczas którego buddyści, katolicy, protestanci, muzułmanie i hindusi modlili się o pokój w stanie Rakhine. Spotkanie na stadionie miejskim w Rangunie zgromadziło ponad 20 tys. ludzi.
Kardynał przed wizytą przestrzegał papieża Franciszka przed używaniem nazwy Rohingja, co może zantagonizować opinię publiczną i podkopać autorytet Aung San Suu Kyi. „(Ona) jest największą nadzieją na wzmocnienie kruchej demokracji. To ledwie jutrzenka nadziei po długiej nocy pełnej ciemności” - ocenił, dodając, że nieprzemyślany ruch może zaprzepaścić demokratyczne reformy.
Z Rangunu Paweł Skawiński (PAP)
Na zdjęciu: Papiez Franciszek i Aung San Suu Kyi fot.L'OSSERVATORE ROMANO HANDOUT/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama