Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 18:30
Reklama KD Market
Reklama

Tyłem do nauki

W tym roku wielu amerykańskich naukowców dostało Nagrody Nobla, między innymi w takich dziedzinach jak fizyka, chemia, ekonomia i psychologia. Za rządów Clintona, drugiego Busha i Obamy laureaci byli zapraszani do Białego Domu, gdzie prezydent osobiście gratulował im osiągnięć. W tym roku żadnego zaproszenia do Białego Domu nie było. Ameryka podziękowała nagrodzonym w czasie skromnej uroczystości, jaka odbyła się w ambasadzie Szwecji w Waszyngtonie. Rzeczniczka administracji stwierdziła, że zaproszenie nie zostało wystosowane z powodu „trudności terminarzowych“, co niemal na pewno oznacza, iż spotkanie z naukowcami zakłóciłoby wypoczynek przywódcy wolnego świata na jednym z jego pól golfowych. Ale może to i dobrze, przynajmniej z dwóch powodów.

Po pierwsze, sami nagrodzeni nie zdradzali specjalnej chęci do spotkania się oko w oko z Donaldem Trumpem. Jeden z laureatów, biofizyk Joachim Frank, wyraził ulgę z powodu braku zaproszenia do Białego Domu i oświadczył, że ma nadzieję, iż pozostali nobliści myślą tak samo jak on. Nie można się temu dziwić. Obecna administracja zdaje się mieć naukę w bardzo miernym poważaniu, co przejawia się na wiele sposobów. Trump nigdy nie mianował nikogo do roli doradcy do spraw naukowych przy Białym Domu, co przeczy wieloletnim tradycjom, a głównym „naukowcem“ w Departamencie Rolnictwa został prezenter radiowy, który być może jest w stanie odróżnić marchewkę od pietruszki, ale nie można tego gwarantować. Jeśli zaś chodzi o agencję EPA, która teoretycznie ma się zajmować ochroną środowiska naturalnego, znajduje się ona obecnie pod wodzą faceta, który jest absolutnie przekonany o tym, iż matka natura pozostaje w idealnym stanie i absolutnie nic jej nie zagraża, poza jakimiś lewackimi bredniami o tzw. efekcie cieplarnianym.

Po drugie, trochę bezsensowne byłoby zapraszanie do Białego Domu jakichś tam naukowców w świetle faktu, iż główny lokator tego miejsca wielokrotnie chwalił się, że jest człowiekiem niezwykle inteligentnym i ma „bardzo dobry mózg“. Ostatnio dodał też, że posiada najlepszą pamięć na świecie, co zapewne wyjaśnia, dlaczego nie pamięta niczego o Rosji. W tej sytuacji skonfrontowanie czołowych naukowców USA z geniuszem w Białym Domu byłoby z pewnością totalnie kompromitujące dla tych pierwszych.

Poza tym, nie sądzę, by Trump był w stanie odpowiednio docenić osiągnięcia amerykańskiej nauki. Weźmy na przykład laureatów w dziedzinie fizyki, Rainera Weissa, Barry’ego Barisha oraz Kipa Thorne’a. Ludzie ci zostali nagrodzeni za to, że znaleźli tzw. fale grawitacyjne, których istnienie przewidział ponad 100 lat temu Albert Einstein. Skoro jednak na falach takich nie można zbudować wielkiego hotelu z napisem „Trump“, osiągnięcie to nie ma większego znaczenia.

Innym laureatem jest Richard Thaler, który dostał Nobla za swoje badania w dziedzinie ekonomii. Szwedzka Akademia w swoim liście gratulacyjnym napisała, że Amerykanin dogłębnie zbadał skutki „ograniczonego racjonalizmu i braku samokontroli“. Ograniczony racjonalizm? Brak samokontroli? No nic dziwnego, że takimi głupotami Biały Dom się nie interesuje, gdyż są to zjawiska bardzo odległe od dobrego mózgu i najlepszej pamięci na świecie.

Nauka, co by o niej powiedzieć, obecny odwrót od racjonalizmu z pewnością przetrwa, a nobliści wypili już zapewne w zaciszu własnych placówek naukowych kielicha za obecne i przyszłe sukcesy. Co się zaś tyczy Białego Domu, nadal niejasne pozostaje to, czy przeważa tam opinia, iż Ziemia jest płaska. A jeśli tak, to gdzie się spada po dotarciu do jej krawędzi? Do Kongresu?

Andrzej Heyduk

Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).

 

fot.Michael Reynolds/EPA

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama