Nachodzi mnie czasem obawa, że z tym ciągłym porównywaniem obecnych rządów PiS do przedwojennej sanacji zaczynam wyglądać równie głupio i przemądrzale jak Adam Michnik ze swoimi demaskacjami, kto mu przypomina Robespierre’a albo Niewiadomskiego. Ale co mam zrobić, kiedy to porównanie najlepiej wyjaśnia istotę słabości?
Problem w tym, że przedwojenna historia mało jest Polakom znana i w myśleniu posługujemy się mitem utraconego raju. Mit wychodzi z założenia, że znalazłszy się pomiędzy dwoma psychopatycznymi zbrodniarzami dysponującymi armiami niewyobrażalnie potężniejszymi od naszej i tak skazani byliśmy na zagładę. A skoro sanacyjna Polska i tak przetrwać nie mogła, to fakt, jak była rządzona, dobrze, czy źle, nie ma znaczenia, i nie ma co sobie zaprzątać głowy wyciąganiem z politycznych losów II Rzeczpospolitej jakichkolwiek wniosków.
Tymczasem intelektualne przepracowanie międzywojnia staje się dla nas sprawą coraz pilniejszą, bo mocą „pamięci materiału” wpadamy w wyżłobione wtedy koleiny. A międzywojenna Rzeczpospolita nie była w najmniejszym stopniu wzorcem wartym naśladowania. Przeciwnie, staczała się po równi pochyłej w kierunku zamordyzmu, wojny domowej i paraliżu. Krok po kroku, niepostrzeżenie, nie dlatego, że tego chciała, tylko dlatego, że po dyktatorską władzę sięgnął w niej człowiek, który nie rozumiał wyzwań współczesnego świata, nie znał się kompletnie na zarządzaniu, myślał romantycznymi kategoriami „ducha”, a od współpracowników, zorganizowanych na sposób typowy dla sekt, wymagał wyłącznie ślepego posłuszeństwa.
Nazywanie dziś Jarosława Kaczyńskiego „komendantem” albo „naczelnikiem” to dość powszechny żart politycznych publicystów, zwracający uwagę, że tak jak po zamachu majowym, Polską rządzi naprawdę nie premier ani prezydent, tylko człowiek niemający do tego formalnego tytułu, zwykły poseł (przed wojną Marszałek zadowalał się szefostwem podrzędnej struktury, Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych). Nie dlatego, że tak stanowi konstytucja, ale dlatego, że i premier, i prezydent, i posłowie tworzący większość w Sejmie i Senacie, i wreszcie szereg pomniejszych urzędników słuchają go w uznaniu jego nieformalnego autorytetu.
To w istocie podobieństwo mniej istotne, i zresztą nieco zwodnicze. Piłsudski miał niewątpliwie wielki posłuch w części społeczeństwa, ale do władzy potrzebował zbrojnej przemocy – natomiast Kaczyński jest przywódcą partii, z którą wygrał demokratyczne wybory. Jego władza nie jest zapisana wprost w konstytucji, ale z niej wynika i ma demokratyczny mandat. To zasadnicza różnica.
Tym, co budzi obawy, jest u Kaczyńskiego podobna jak u Marszałka naiwność w myśleniu o państwie jako o strukturze, gdzie wystarczy tylko mianować dobrych patriotów, a wszystko będzie działać. Na tej zasadzie Marszałek jedną z pierwszych decyzji po maju mianował prezesami trzech państwowych banków trzech zasłużonych generałów z legionowym rodowodem, którzy nie mieli o bankowości bladego pojęcia i wpędzili gospodarkę w straszne kłopoty. Co bynajmniej nie zmieniło przekonania, że I Brygada to najlepszy zasób kadr do wszystkiego (dopiero po śmierci Piłsudskiego pozwolono działać człowiekowi spoza tego zasobu, wcześniej budowniczemu Gdyni, Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu).
Prezes Kaczyński też ma swoją „I Brygadę” i gdy styka się z problemem, odruchowo szuka rozwiązania nie w zmianie w systemu, a w sięgnięciu po kogoś zaufanego. Szczególnie martwi to w kontekście coraz uporczywiej powtarzanych pogłosek o szykowanej na listopad rekonstrukcji rządu. W paru miejscach PiS odnotował sukcesy, ale w kilku innych sprawy idą słabo i wymagają nowych pomysłów. Nowych pomysłów, a nie tylko nowych ministrów.
Rafał A. Ziemkiewicz
(ur. 1964), rodem ze wsi, żyje w mieście, inteligent w 2. pokoleniu - absolwent polonistyki UW, pisarz, publicysta i współpracownik mediów elektronicznych. Autor ponad 20 książek – powieści (m.in. Walc Stulecia, Ciało Obce, Żywina, Zgred), zbiorów opowiadań (Coś Mocniejszego), felietonów (Viagra Mać, Uwarzałem Że) oraz esejów (Polactwo, Myśli Nowoczesnego Endeka, Jakie Piękne Samobójstwo). Negatywnie ustosunkowany do rzeczywistości i klasy panującej III RP. Jest jednym ze współprowadzących satyryczne podsumowanie dnia >>W tyle Wizji<< w TVP Info.
twitter.com/R_A_Ziemkiewicz
www.facebook.com/rziemkiewicz
Reklama