Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 09:30
Reklama KD Market

W oparach populizmu



Zdążyłem się już przyzwyczaić do faktu, że w Białym Domu rządzi facet, który niemal codziennie kłamie lub wypacza fakty. Z drugiej strony, nieustanne tyrady Donalda Trumpa o tym, że media są źródłem zmyśleń i przeinaczeń zaczynają przynosić pewne efekty – sondaże pokazują, że 46 proc. amerykańskich wyborców uważa, iż liczne informacje o prezydencie w prasie, radiu i telewizji często nie pokrywają się z prawdą. Propaganda nacjonalistycznego populizmu, którą chaotycznie uprawia Trump, działa zawsze tak samo. Jeśli ludziom w kółko powtarza się to same łgarstwo, prędzej czy później ktoś zacznie w to wszystko wierzyć. Bardzo podobnie działała też propaganda sukcesu za czasów PRL-u.

Jednak Trump nie jest sprawcą obecnej głupawki, ani też jej siłą napędową. Jest tylko objawem choroby, która toczy Amerykę od dłuższego czasu. Populizm zawsze jest atrakcyjną opcją wtedy, gdy naród dochodzi z takich czy innych powodów do wniosku, iż demokratyczne metody sprawowania władzy zawodzą i prowadzą donikąd. Zanim doszło do wyborów prezydenckich w ubiegłym roku, tu i ówdzie odzywały się głosy, że ludzie w USA tracą szybko zaufanie do niemal wszystkich zasadniczych instytucji: Kongresu, mediów, systemu finansowego, opieki medycznej, a nawet zorganizowanej religii. Trump jest bezsprzecznie produktem tej postępującej erozji państwa, która zresztą pojawiła się również w kilku krajach Europy.

Coraz liczniejsze szeregi wyborców sfrustrowanych, niezadowolonych, rozgniewanych i przeświadczonych o własnej krzywdzie to idealne środowisko dla kogoś, kto pojawia się na arenie publicznej i obiecuje błyskawiczny renesans, zlikwidowanie szkodliwych elit politycznych i wskrzeszenie narodowej „świadomości” społeczeństwa. Innymi słowy, będzie pięknie, wspaniale i porywająco, choć nie bardzo wiadomo, w jaki sposób do tego dojdzie.

Trump naobiecywał bardzo wiele, co jest cechą charakterystyczną wszystkich populistów. Twierdził na przykład, że przywróci pracę tysiącom górników zamkniętych kopalń, choć pewne jest to, iż nic takiego nie nastąpi. Obiecywał „wielki i piękny mur graniczny” z Meksykiem, ale jego budowa stoi pod wielkim znakiem zapytania, ponieważ Kongres nie bardzo się pali, by na to przedsięwzięcie wydawać ogromne sumy pieniędzy.

Dziś wiadomo już, że wiele z wyborczych obietnic pójdzie w zapomnienie. Nie jest to sensacja, gdyż politycy często mamią wyborców niemożliwymi do zrealizowania planami. Jednak w przypadku Trumpa jest nieco inaczej, gdyż nie tylko nie potrafi spełniać obietnic, ale jednocześnie wydaje się być doskonały w dziele destrukcji tego, co zostało zbudowane wcześniej. Choć Kongres pozostaje w niemal totalnej niemocy, Trump sam usuwa na oślep wszystko to, co w jakiś sposób kojarzy mu się z poprzednią administracją: porozumienie paryskie, układ z Iranem, Obamacare, traktat handlowy Pacyfiku, regulacje dotyczące ochrony środowiska naturalnego, a w przyszłości zapewne również porozumienie Nafta.

Problem w tym, że prezydent jeszcze ani razu nie zaproponował niczego konkretnego w zamian – żadnych planów na przyszłość, żadnych rozwiązań zastępczych i żadnych publicznych dyskusji. Ogranicza się do kompletnie pustych frazesów typu „będziemy mieli wspaniały system ochrony zdrowia” albo „porozumienie z Iranem to najgorsza decyzja w historii USA”.

Każdy szanujący się populista nie znosi krytyki, a w jej obliczu zawsze odwołuje się do tezy o tym, iż chcą go wykończyć wraże siły w postaci elit władzy i nieuczciwych mediów. Trump nigdy się nie myli, gdyż mylą się wyłącznie jego przeciwnicy, którzy zresztą – jego zdaniem – są kompletnymi przygłupami o niskim ilorazie inteligencji. Żyje w mętnych oparach populistycznego ferworu, który został dla niego zbudowany przez lata amerykańskiego marazmu politycznego. W tym sensie wszyscy zasługujemy na obecnego prezydenta.

Andrzej Heyduk

Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama