Przed Prawem i Sprawiedliwością kolejna legislacja, której wszyscy oczekują, ale po dotychczasowych doświadczeniach trudno powiedzieć, czy sposób jej dokonania będzie te oczekiwania spełniał – zmiana ordynacji wyborczej do wyborów samorządowych.
W samorządach, jak na razie, wciąż rządzi koalicja PO-PSL, na poziomie krajowym odrzucona przez wyborców dwa lata temu. Kontroluje ona wszystkie poza jednym sejmiki wojewódzkie, do PO należą lub z jej poparciem rządzą prezydenci i burmistrzowie większości miast, zwłaszcza tych dużych, a PSL kontroluje większość samorządowych funduszy na prowincji. Stawka jest duża i jest oczywistą sprawą, że PiS chciałby powtórzyć swój sukces sprzed dwóch lat, na co, w świetle sondaży, ma ogromne szanse. Równie oczywiste jest, że zmiany w ordynacji budzą obawę, iż rządząca partia wykorzysta je, by podkręcić swoje wyniki – zwłaszcza że nie potrzebuje do ich przegłosowania żadnych koalicjantów.
Za PiS przemawia fakt, iż poprzednie wyniki, z wyborów 2014, były ewidentnym „cudem nad urną”. W sondażach exit poll PiS miał o sześć procent więcej głosów, niż ostatecznie ich policzono, i dokładnie o te same sześć procent większy był od deklaracji głosujących ostateczny wynik PSL. Liczenie głosów, wskutek niesprawności systemu informatycznego, którego zlecenie przez PKW jakiejś „firmie krzak” stanowiło osobny skandal, trwało wiele dni i odbywało się w nieopisanym bałaganie, worki z głosami i listy wożono i gubiono w sposób urągający wszelkim procedurom. W wielu komisjach okazywało się, że głosy oddane na PiS są nieważne wskutek zaznaczenia na nich dwóch krzyżyków (a można tylko jeden), za to wyborcy PSL żadnych pomyłek nie popełniali – ale o miedzę, w sąsiedniej komisji, i frekwencja, i proporcje głosów okazywały się dramatycznie odmienne. I tak dalej – ograniczmy się do opinii matematyków, którzy mówili wprost, że wyniki takie, jak je ostatecznie PKW podliczyła, są po prostu, właśnie z matematycznego punku widzenia, niemożliwe.
Jarosław Kaczyński z sejmowej trybuny mówił wtedy do rządzących wprost: „Wiemy, że sfałszowaliście wybory!”. Ówczesny prezydent Komorowski kwestionowanie wyników nazywał „odmętami szaleństwa”, ale jak to zwykle w Polsce, ciężkie oskarżenia z czasem straciły ciężar i wszystko rozeszło się po kościach. Jedynym trwałym skutkiem całego zamieszania było powstanie obywatelskiego Ruchu Kontroli Wyborów, dzięki któremu w następnych wyborach, prezydenckich, już nawet w najbardziej zapadłych okręgach miał kto komisjom, tworzonym przez lokalne władze i z reguły działającym poza jakąkolwiek kontrolą, patrzeć na ręce. Dało to asumpt do stworzenia narracji, że tak naprawdę PiS zawsze miał dużo większe poparcie, a wygrał dopiero w 2015, bo dopiero wtedy wybory były uczciwe.
Ale wybory prezydenckie, czy nawet sejmowe, z punktu widzenia podatności na fałszerstwa są dużo prostsze od samorządowych, gdzie zwykle głosuje się jednocześnie na wójta czy burmistrza, radę gminy, powiatu i do sejmiku wojewódzkiego. Zamiast kart do głosowania są więc wielkie broszury, w których trudno się niektórym połapać, i trudno mieć o to do nich pretensje – przypomnę, że w sławnych wyborach prezydenckich na Florydzie, które zadecydowały o upadku Ala Gore’a, Amerykanie musieli tylko zrobić dziurkę w papierze, a i z tym mieli kłopoty. Więc wyjaśnienia, że zafałszowany wynik wyborów i ogromny odsetek głosów nieważnych był w jakimś stopniu skutkiem skomplikowanej procedury, nie były wyssane z palca.
Problem jest jednak taki sam jak z sądami: wszyscy się zgadzają, że trzeba zmienić, ale jak mają zmiany wyglądać, tego PiS wciąż nie ujawnia. A przecieki, które pojawiają się w mediach, raczej niepokoją, niż uspokajają.
Rafał A. Ziemkiewicz
(ur. 1964), rodem ze wsi, żyje w mieście, inteligent w 2. pokoleniu - absolwent polonistyki UW, pisarz, publicysta i współpracownik mediów elektronicznych. Autor ponad 20 książek – powieści (m.in. Walc Stulecia, Ciało Obce, Żywina, Zgred), zbiorów opowiadań (Coś Mocniejszego), felietonów (Viagra Mać, Uwarzałem Że) oraz esejów (Polactwo, Myśli Nowoczesnego Endeka, Jakie Piękne Samobójstwo). Negatywnie ustosunkowany do rzeczywistości i klasy panującej III RP. Jest jednym ze współprowadzących satyryczne podsumowanie dnia >>W tyle Wizji<< w TVP Info.
twitter.com/R_A_Ziemkiewicz
www.facebook.com/rziemkiewicz
Reklama