Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 05:26
Reklama KD Market

Kościuszkę sławi pamięć sierot

 



Prowokacyjny tytuł zachęci być może do lektury i do refleksji nie tylko o samym Kościuszce, ale i o ludziach, którzy wpisali się w realizowanie wielu jego idei. Ogłoszenie zaś roku 2017 Rokiem Tadeusza Kościuszki stwarza okazję do przywołania postaci Kazimierza Jeżewskiego – twórcy wiosek kościuszkowskich.

Kiedy i gdzie zrodziła się idea wiosek dla sierot?

Po śmierci żony Kazimierz Jeżewski zostawił swojego jedynego syna pod opieką rodziny i wyjechał na studia do Francji. Tam zetknął się z nowego typu ochronkami dla sierot. Po powrocie do kraju (a był to okres po rewolucji 1905 r.) Jeżewski zabrał się do organizowania jednostek opieki społecznej, które pomagałyby bezdomnym. Był wprawdzie w Warszawie Komitet Sienkiewiczowski, który miał na celu ratowanie od głodu i zimna dzieci „robotniczej Warszawy”, ale nie obejmował on swym zasięgiem innych obszarów ziem polskich. Jeżewski aktywnie włączył się w działalność Komitetu, a wykorzystując wiedzę zgromadzoną we Francji, przekształcił go na Towarzystwo Opieki nad Dziećmi. Podjął się sekretarzowania w tymże Towarzystwie, a następnie objął funkcję wiceprezesa.

To właśnie w tamtym okresie, między rokiem 1905–1908, dzięki staraniom Jeżewskiego powstał pierwszy prototyp Rodzinnego Domu Dziecka, gdzie pod opieką przybranej matki wychowywało się kilkoro sierot. Był także Jeżewski pomysłodawcą powołania Krajowego Biura Opieki nad Dziećmi. Niestety spotkawszy się z dużą niechęcią i niezrozumieniem elit rządzących, samodzielnie powołał do życia w 1908 roku Towarzystwo Gniazd Sierocych.

Wspierany przez wybitnych pisarzy i myślicieli, ludzi współczujących małemu, samotnemu dziecku mógł także liczyć na wsparcie szerszych kręgów. Publicznej akceptacji udzielili mu np. Maria Konopnicka i Eliza Orzeszkowa.

Koncepcję tego nowego systemu opiekuńczo-wychowawczego opublikował w 1914 roku w czasopiśmie „Wieś i Dwór”. Do roku 1914 powstało osiem takich placówek. Jeżewski – już tym razem dyrektor Towarzystwa Gniazd Sierocych – zajmował się pracą programową i wizytacją Gniazd w całym kraju.

Po I wojnie światowej znów zasierociła się Europa. Kandydatów do pobytu w wioskach dziecięcych przybywało. Jeżewski opracował więc koncepcję Wioski Sierocej jako zgrupowania kilku jednostek, zwanych wcześniej gniazdami. Taka wioska miała mieć własny samorząd i różnego typu szkoły. Odzyskanie niepodległości w 1918 roku stworzyło nowe możliwości, najpierw zmianie uległa nazwa Wioski Sierocej na Wioskę Kościuszkowską. Połączono to z ideą uczczenia 100. rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki. W kolejnych latach Jeżewski sukcesywnie mógł rozwijać i kontynuować swoją działalność dzięki przychylności władz. W taki to sposób Kościuszko „posiadł” wioski, a z nimi dzieci pod opiekę.

Chociaż w 1919 roku Sejm niepodległej Polski podjął uchwałę o utworzeniu żywych pomników pamięci Tadeusza Kościuszki – wiosek kościuszkowskich obejmujących gniazda sieroce, to jednak postanowienie czekało na wcielenie w życie aż dziesięć lat, do 1929 roku. Tym razem była to i państwowa, i społeczna akcja tworzenia ośrodków opieki nad sierotami – inaczej – wiosek kościuszkowskich. Powstało Towarzystwo Wiosek Kościuszkowskich i pierwsza wioska składająca się z trzech „gniazd”. Ulokowana ona została w Rogoźnie-Zamku, pod Grudziądzem. Rodzicami w gniazdach zostali dawni wychowankowie K. Jeżewskiego. Niestety, trudności finansowe młodego państwa polskiego zdecydowały o zawieszeniu prac przy jej rozbudowie. Sam K. Jeżewski nie zrezygnował z organizowania nowych wiosek w innych miejscach Polski.

W 1946 roku K. Jeżewski wydał broszurę pt. „Wioski sieroce jako żywe pomniki ku uczczeniu 200-lecia urodzin ojca ludu polskiego Tadeusza Kościuszki”.

Los małego pokrzywdzonego dziecka jeszcze bardziej uaktywniał jego działania i był najlepszym sprzymierzeńcem bezinteresownej pracy oraz poświęcenia ludzi, którzy przychodzili z pomocą. Jeżewski pisał wówczas: „I sieroty mogą być uczestnikami […] wszystkich dobrodziejstw rodzinnego wychowania, jeżeli zamiast zakładania wielkich sierocińców – tworzyć będziemy dla nich małe, wzorowe gospodarstwa, jeśli na gospodarzy tych sadyb dobierzemy sobie – jeżeli sobie wychowamy – ludzi inteligentnych, rozumnych, dobrych, kochających swój zawód rolnika lub ogrodnika, i takim oddamy pod opiekę małą gromadkę sierot w różnym wieku.



Kto pomagał wioskom kościuszkowskim?

Pomagało Ministerstwo Rolnictwa, które miało rozeznanie co do pustych po wojnie obiektów pałacowych. W 1946 roku TWK otrzymało trzy majątki pod Szamotułami, w 1947 roku – majątki pod Gdańskiem i na Mazurach. Nie było ważne, że zniszczenie majątków szacowano nawet w niektórych przypadkach na 80 procent. Ważne, że były!

Posiadanie nowego obiektu wyzwalało energię i dodawało pomysłowości, jak w najkrótszym czasie doprowadzić go do stanu używalności, a potem tylko dbać.

Ministerstwo Rolnictwa na zagospodarowywanie obiektów w roku 1947 dało Towarzystwu bezzwrotną subwencję – sześć milionów złotych. Udzieliło też pożyczki na sumę siedmiu milionów złotych, ze spłatą na trzy lata.

Jak świetnymi gospodarzami byli zarządcy wiosek kościuszkowskich, mówi informacja, że już od 1948 r. – chociaż Towarzystwo przestało istnieć – wioski przyjmować zaczęły dzieci na kolonie letnie i tym samym podreperowały własny budżet.

Zimny rachunek, wstawiony do budżetu gospodarczego majątków wiosek kościuszkowskich za rok sprawozdawczy od 1 lipca 1947 roku do 1 lipca 1948 roku wykazuje dochody z majątków – uwaga! – 64 miliony (oczywiście ówczesnych złotych).

A co na to Ameryka?

Jeżewski pisał: „Towarzystwo jest w prawie liczyć na pomoc Ameryki. We wrześniu bawiła w Polsce delegacja Zrzeszenia Kościołów Chrystusowych w osobach najwyższych swych przedstawicieli – prezydenta Wszechświatowego Związku dr. Jaroszewicza; prezesa Zjednoczenia na Polskę – dr. Jerzego Sacewicza; wicekonsula RP w Nowym Jorku – dr. Stanleya Dudy i członka Rady Światowego Komitetu Pomocy – dr. Lewis Robin Browna”.

Parę dni poświęcili delegaci w celu dokładnego zaznajomienia się z programem Towarzystwa. Zwiedzili wszystkie majątki Towarzystwa, zapoznali się z potrzebami wiosek i Towarzystwa. W rezultacie przyobiecali uczynić ze swej strony wszystko, żeby rada naczelna ich organizacji w Ameryce dopomogła Towarzystwu nie tylko dobrze zagospodarować istniejące już majątki, ale i dopomogła wybudować i urządzić nowe wioski – wzorowe.

Jak potoczyły się losy wiosek?

Jeżewski podupadał na zdrowiu. Uważał jednak, że ma obok siebie godnego następcę – doktora Tarło Mazińskiego. Był on zaprzyjaźniony z wioskami, sam był twórcą Towarzystwa Szkół Pracy i wielu innych organizacji skupiających dzieci i młodzież. Był także dyrektorem szkoły w małej miejscowości pod Białymstokiem i wizytatorem wiosek kościuszkowskich. Udzielał się społecznie, nie grzeszył nadmiarem czasu, ale przyjął na siebie ten ogrom obowiązku i odpowiedzialności. Borykał się z brakiem gotówki na zagospodarowywanie nowych ośrodków, ale wierzył nieustannie w dobroć i ofiarność Polaków.

Przed pożegnaniem się z wioskami i ich wychowankami Jeżewski pisał: „Dla całości obrazu sprawozdawczego należy dodać, że rozesłana broszurka programowa Gniazd i Wiosek Kościuszkowskich przemówiła do serca czytelników. Miarą tego zainteresowania są ofiary, w sumie ponad 4 miliony oraz długi szereg serdecznych listów nadsyłanych w odpowiedzi”.

Dziś K. Jeżewski ma w Warszawie szkołę swojego imienia i pamięć żyjących jeszcze, wdzięcznych wychowanków.

Kościuszkę zaś sławi pamięć sierot, które w takich wioskach zamieszkały i zdobyły wykształcenie. A może i wśród nas, mieszkańców Chicago i okolic żyją jeszcze ludzie, którzy wychowali się w wioskach kościuszkowskich – tych prosimy o kontakt.

Halina Czajkowska

[email protected]

dworek

dworek

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama