Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 18:26
Reklama KD Market

IV Rowerowa Pielgrzymka do Merrillville Na rowerze też wierzę

IV Rowerowa Pielgrzymka do Merrillville  Na rowerze też wierzę


Blisko trzystu rowerzystów przejechało czterdzieści trzy mile, by dotrzeć do Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Pielgrzymi wyruszyli 2 września z podchicagowskiego Summit.

Już od wczesnego ranka na kościelnym parkingu parafii św. Błażeja w Summit pojawiali się pierwsi uczestnicy rowerowej pielgrzymki. Przy wspólnym zaangażowaniu dokonywano ostatnich przeglądów rowerów, korzystając z doświadczeń uczestników poprzednich pielgrzymek. Przed wyruszeniem w trasę rowerzyści spotkali się w kościele na mszy świętej. Do pielgrzymów zwrócił się salwatorianin z Merrillville ks. Łukasz Kleczka, współpracujący z parafią św. Błażeja w Summit. Pielgrzymi otrzymali specjalne błogosławieństwo na długą trasę.

Pogoda ponownie dopisała rowerowym pielgrzymom. O godzinie ósmej rano w eskorcie policji i pod duchowym przewodnictwem ks. Mikołaja Markiewicza z sanktuarium w Merrillville pielgrzymi wyruszyli w drogę. Podczas przejazdu przewidziano dwa postoje. Pierwszy krótszy w Riverdale, jeszcze na terenie stanu Illinois. Czasu wystarczyło na chwilowy wypoczynek, mały posiłek i uzupełnienie zapasów napojów chłodzących. Zaledwie dwie przebite dętki nie spowodowały opóźnień, z czego najbardziej byli zadowoleni eskortujący policjanci, którzy spieszyli się na transmisję meczu amerykańskiego futbolu. Tuż przed wyruszeniem do następnego etapu jeden z uczestników wydarzenia Andrzej Ziarko powiedział: – Jak do tej pory, wszystko przebiega bezproblemowo. Grupa jedzie równo, nie ma żadnych ekscesów. Oby tak dalej.

Następny, dłuższy postój miał miejsce w karmelitańskim Sanktuarium Maryjnym w Munster w stanie Indiana. Przybywających pielgrzymów witał, obficie kropiąc wodą święconą, ojciec Bartłomiej Stanowski. Po krótkim odpoczynku, w szczelnie wypełnionym sanktuarium, ojciec Bartłomiej przewodniczył pielgrzymkowej modlitwie. Pozostały wolny czas wykorzystano na wypoczynek, posiłek, śpiewy i tańce. Do tradycji już należy wspólne odtańczenie belgijki, znanej na świecie jako popularny taniec integracyjny. Nie było łatwo zwołać pielgrzymów do wspólnego tańca. Jedna z organizatorek, Bogusia Bukowska, prawie straciła głos zachęcając do zabawy. Ale opłaciło się. Kiedy ucichła muzyka, podskakujący w tanecznym rytmie pielgrzymi byli zawiedzeni, że to już koniec zabawy i czas szykować się do wyruszenia na ostatni etap pielgrzymki. Do przejechania pozostało zaledwie kilkanaście mil do Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej oo. salwatorianów w Merrillville.

Na przyjeżdżających pielgrzymów czekali ks. Łukasz Kleczka SDS – przełożony Domu Zakonnego oraz kustosz Sanktuarium wraz z ks. Józefem Ziuziakiem, wirtuozem gry na harmonijce, którego kompozycje towarzyszyły pielgrzymom podczas przejazdu. W momencie pojawienia się peletonu zagrzmiały dzwony, a ksiądz Łukasz witał przybywających wodą święconą, uśmiechem i dobrym słowem.

Nadszedł teraz czas na wypoczynek i posiłek, a po nich czas na kolejną modlitwę. Program duchowy pielgrzymki przewidywał czas na konferencje i adorację Najświętszego Sakramentu. Wszyscy chętni mogli także przystąpić do spowiedzi i uczestniczyć w mszy świętej. A na najbardziej wytrwałych czekało ognisko i kiełbaski.

Osiem wymian opon, kilka zadrapań – to naprawdę niewiele, jak na tego typu przedsięwzięcie. Ewa Staczkiewicz, członek służby medycznej nie kryła zadowolenia: – Udzieliliśmy pomocy przy dwóch wywrotkach. Nasz terapeuta pomógł podczas postojów kilku osobom. W tym roku naprawdę obeszło się bez większych problemów.

Pielgrzymka rowerowa to spore przedsięwzięcie logistyczne. Trzy lata temu, podczas pierwszej edycji udział wzięło zaledwie sześć osób. Rok później już sto dwadzieścia. Trzecia i czwarta edycja przyciągnęła prawie trzystu uczestników. Trasa przebiegała przez dwadzieścia cztery miejscowości, gdzie trzeba było zapewnić policyjną eskortę i skrupulatnie przestrzegać harmonogramu. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania, czerpiąc radość z włożonej pracy i uczestnictwa. Zapytana o wrażenia jedna z organizatorek, Ewelina Ropa powiedziała: – Było cudownie, pogoda wymarzona, od Pana Boga dana. Super ludzie. Marzy mi się, by w przyszłym roku było drugie tyle uczestników.

Tekst i zdjęcia: Artur Partyka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama