Co najmniej 2 osoby zginęły a kilkanaście zostało rannych po przejściu huraganu Harvey - poinformowały służby ratunkowe stanu Teksas. Huragan osłabł i przekształcił się we front burzowy, ale ulewy nie ustają powodując groźne powodzie. W niedzielę rano zamknięto lotnisko w Houston.
Z powodu zalegającej na pasach wody w niedzielę rano zamknięto lotnisko im. Williama Hobby'ego w Houston i odwołano wszystkie połączenia.
Władze apelują do mieszkańców Houston i innych miast na południowym wschodzie Teksasu, aby nie wychodzili na ulice z powodu silnie ulewnych deszczy, powodujących "wyjątkowo groźne" powodzie.
Według służb ratowniczych w wielu miejscach nawiedzonych przez powódź może jeszcze utrzymywać się przez jakiś czas prawie metrowa warstwa wody. Szczególnie narażone, ze względu na położenie w zagłębieniu terenu, jest Houston, czwarte pod względem wielkości miasto w USA liczące ponad 2 mln mieszkańców.
Nie oszacowano jeszcze w pełni strat materialnych, ale wiadomo, że będą one olbrzymie Władze zastrzegły, że bilans ofiar jest prowizoryczny i może wzrosnąć. Nie oszacowano jeszcze w pełni strat materialnych, ale wiadomo, że będą olbrzymie.
"Upłyną lata, zanim podniesiemy się z tej katastrofy" - powiedział Brock Long z federalnej agencji ds. sytuacji kryzysowych. Jego zdaniem przejście huraganu Harvey było wydarzeniem bez precedensu w historii Teksasu.
Według obecnie dostępnych danych ocenia się, że najbardziej ucierpiało nadmorskie miasto Rockport liczące 10 tys. mieszkańców, które przyjęło na siebie najsilniejszy atak huraganu. Burmistrz Rockport mówił o "olbrzymich zniszczeniach", w tym wielu domów mieszkalnych, biurowców i szkół. Drogi w mieście blokują powalone słupy sieci energetycznej, przewrócone samochody i wyrwane z korzeniami drzewa.
Co najmniej 300 tys. gospodarstw domowych w pasie nadmorskim i w głębi lądu nie ma energii elektrycznej.
Wciąż trwają niezwykle silne ulewy, które w wielu miejscach mogą pozostawić prawie metrową warstwę wody. Szczególnie narażone, ze względu na położenie w zagłębieniu terenu, jest Houston, czwarte pod względem wielkości miasto w USA liczące ponad 2 mln mieszkańców.
Warunki atmosferyczne wciąż uniemożliwiają ekipom ratunkowym dotarcie do wielu miejsc najbardziej zniszczonych przez żywioł.
Straż Przybrzeżna USA poinformowała, że w Zatoce Meksykańskiej dryfowały, oczekując na możliwość zawinięcia do portu Galveston, trzy wycieczkowce, na których pokładach jest łącznie 20 tys. ludzi. Dwa z nich skierowano zastępczo do Nowego Orleanu a trzeci do portu Cozumel w Meksyku.
Prezydent Donald Trump wprowadził na wniosek gubernatora Teksasu Grega Abbotta stan klęski żywiołowej w tym stanie, aby "uruchomić wszelkie możliwe siły, które wesprą władze w walce z żywiołem".
W sobotę Trump napisał na Twitterze, że monitoruje sytuację w Teksasie z prezydenckiej rezydencji w Camp David, gdzie spędza weekend. (PAP)
Reklama