Donald Trump nie znosi ludzi, którzy z takich czy innych powodów go krytykują: sędziów, prokuratorów, polityków itd. Jednak absolutnie największą wrogość zdradza w stosunku do mediów. Dziennikarzy nazwał w przeszłości wrogami narodu, a w czasie niedawnego wiecu w Phoenix wyraził pogląd, iż nie kochają oni własnego kraju. Należy zatem domniemywać, że reporterzy i komentatorzy mogą być patriotami tylko i wyłącznie wtedy, gdy wielbią prezydenta i całują ziemię, po której stąpa, czyli głównie trawniki pól golfowych. Termin „fake news” używany jest przez Trumpa niemal codziennie, gdyż – jak przecież każdy wie – jeśli ktoś pisze lub mówi, że obecnemu lokatorowi Białego Domu jakoś nic nie wychodzi i że może mu brakować piątej klepki, muszą to być wieści zmyślone we wrażych celach.
Nieustanne ataki przeciw mediom odnoszą na szczęście skutek odwrotny do zamierzonego. Sondaże wykazują, że ogromna większość Amerykanów nie uważa dziennikarzy za ludzi zmyślających fakty. Od początku kadencji Trumpa akcje koncernu Times Company zyskały 75 proc. na wartości, mimo iż zdaniem Donalda takie miałkie i nic nieznaczące gazety jak „The New York Times” czy „The Washington Post” znajdują się na krawędzi upadku. Oba dzienniki cieszą się bardzo dobrą kondycją finansową, a właściciel tego drugiego, Jeff Bezos, skrzętnie unika jakichkolwiek komentarzy na temat Trumpa i robi swoje, czyli finansuje jedną z najważniejszych gazet w USA, zapewniając jej niezależność.
Atakując amerykańskie media, Trump nazywa też automatycznie kłamcami reporterów, którzy z narażeniem własnego zdrowia i życia pracują w takich krajach jak Syria, Irak, czy Wenezuela. Imputuje, że wszyscy jesteśmy nieuczciwi, kłamliwi i niesprawiedliwi. Jest jednak dokładnie odwrotnie, czyli na wspak. Amerykańskie media robią dokładnie to, co powinny robić w demokratycznym kraju, a patriotyzm poszczególnych dziennikarzy nie jest i nie powinien być mierzony skalą lizusostwa w stosunku do władzy, niezależnie od jej autoramentu. W amerykańskiej demokracji rola prasy, radia i telewizji polega na rzetelnym informowaniu ludzi o tym, co się dzieje i nieustannym stawianiu polityków i przywódców pod pręgierzem opinii publicznej. W USA nadal istnieje tzw. trójpodział władzy, który jest dodatkowo wspomagany wolnymi mediami. Trump wydaje się tego kompletnie nie rozumieć, albo rozumie, ale w jakiś zupełnie opaczny sposób.
Dziennikarze, jak wszyscy ludzie, często się mylą i popełniają błędy (mea culpa!). Nie zawsze są też w stanie zachowywać nienaganny obiektywizm wobec rozgrywających się wokół nich wydarzeń. Jednak nałogowe prezydenckie wyzywanie ich od kłamców i niemoralnych wrogów narodu sugeruje, że Trump nie ma najmniejszego pojęcia o tym, jaka jest rola mediów w amerykańskim systemie politycznym.
Być może najbardziej żenującym tego przykładem jest nowe „dzieło”, tzw. Trump TV, czyli program o nazwie „News of the Week”, prowadzony przez Kayleigh McEnany. Wygląda to jak normalny dziennik telewizyjny, tyle że poświęcony jest w całości „sukcesom” obecnej administracji oraz bałwochwalczym peanom na cześć wodza. Innymi słowy, jest to nachalna propaganda rządowa, której nie powstydziłby się sam Józef Stalin. Tylko patrzeć dnia, w którym rządowi wysłannicy zaczną na okoliczność wizyt prezydenckich malować wyschłe trawniki na zielono.
Nie ma w amerykańskiej historii pojęcia „mediów publicznych”, czyli takich, które służą władzy w sensie politycznym. To, że Trump postanowił sobie coś takiego zafundować, mówi sporo o jego medialnych zapatrywaniach.
Andrzej Heyduk
Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).
Reklama